Badanie UFO to najgorsza pasja na świecie. Na końcu przegrasz wszystko
Będą ciebie wyśmiewać i poniżać. Przeżyjesz szereg najgorszych upokorzeń, rozczarowań i załamań. A na koniec sromotnie przegrasz. Oto kulisy bycia badaczem Niezidentyfikowanych Obiektów Latających, czyli najgorszej pasji na świecie. I zajmowania się czymś, w co nikt nie wierzy, choć jest absolutnie prawdziwe.
Nazywają ich ufologami, czyli badaczami zjawiska UFO (Niezidentyfikowane Obiekty Latające). Już samo słowo "ufolog" jest dziwaczne i brzmi raczej śmiesznie niż poważnie. I w sumie dobrze oddaje tę najgorszą pasję świata, czyli próbę zajmowania się na poważnie czymś, w co nie wierzy praktycznie nikt. Oczywiście w Polsce były w ostatnich latach robione sondaże, w których nawet 17 procent Polaków przyznawało, że "nie wyklucza faktu, że Ziemia jest odwiedzana przez obce cywilizacje". Kiedy jednak przyjrzymy się temu sondażowi bliżej, okaże się, że "całkowicie w to wierzy" 3 procent, a "raczej wierzy" 14 procent. Sytuacja jest więc oczywista - sprawa UFO przez większość jest traktowana niepoważnie i raczej zaliczana jest do niegroźnych dziwactw, a nie poważnych tematów. Zdecydowanie się na badanie UFO jako swoje hobby jest bardzo ryzykownych krokiem, który będzie miał swoje smutne konsekwencje.
Zanim przedstawimy 7 powodów, dla których badanie zjawiska UFO to najgorsza pasja na świecie, warto odpowiedzieć na inne pytanie: jak zostaje się ufologiem? I tu odpowiedź jest zaskakująca, gdyż następuje to przeważnie na skutek osobistego doświadczenia. Mówiąc w największym skrócie: taka osoba sama była świadkiem pojawienia się dziwnego obiektu na niebie, co tak bardzo ją zainteresowało, że na badanie tego fenomenu postanowiła poświęcić całe swoje życie. Przykładem może być najstarszy polski ufolog, nieżyjący od wielu lat Kazimierz Bzowski (1925-2005). Jego pasja badania Niezidentyfikowanych Obiektów Latających zaczęła się od niezwykłego incydentu, który przeżył w okupowanej Warszawie.
W kwietniu 1943 roku Bzowski był zwiadowcą Armii Krajowej, a jego zadaniem było dyskretne obserwowanie wydarzeń w Getcie Warszawskim, gdzie właśnie zaczynało się powstanie. I nagle na niebie ujrzał potężny obiekt w kształcie kuli, który na wysokości ok. 80 metrów nad ziemią przesuwał się nad miastem. UFO zatrzymało się w miejscu nad ulicą Bonifraterską i przez chwilę było nieruchome, aby po chwili z oszałamiającą prędkością wystrzelić w niebo. Jego relacja nie pozostawia złudzeń - to było coś "nie z tej Ziemi".
To właśnie ten drobny incydent sprawił, że Kazimierz Bzowski poświęcił całe swoje życie na wyjaśnienie, co się kryje za zjawiskiem Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. On bowiem po prostu wiedział, że zjawisko jest prawdziwe, a takie obiekty naprawdę pojawiają się na naszym niebie. Okazuje się, że bardzo podobnie było w przypadku najbardziej znanych badaczy UFO na świecie. Przykładem może być jeden z najbardziej znanych amerykańskich ufologów Raymond E. Fowler, autor kultowej książki "Sprawa Andreassonów" (ang. tytuł - Andreasson Affair: The True Story of a Close Encounter of the Fourth Kind) opowiadającej o historii Bliskiego Kontaktu Czwartego Stopnia z UFO pewnej rodziny z USA.
Fowler zawsze powtarzał, że gdyby nie jego własna obserwacja latającego spodka unoszącego się nad farmą jego ojca, nigdy nie zostałby badaczem UFO. "Miałem wtedy dziesięć lat, ale to wydarzenie zmieniło moje życie. Dziś jestem tym, kim jestem właśnie dzięki tej jednej manifestacji UFO" - powiedział w jednym z wywiadów.
I tak dochodzimy do listy siedmiu powodów, dla których jest to najgorsza pasja na świecie.
Osoby pasjonujące się zjawiskiem UFO muszą liczyć się z tym, że przez ich pasję będą zmagali się z problem braku wiarygodności i powszechnym ostracyzmem. Jeśli bowiem ktoś interesuje się zjawiskiem postrzeganym przez większość jako "wielką bujdą na resorach dla naiwnych", to nigdy nie będzie do końca traktowany poważnie. Dotyczy to zarówno własnej rodziny, jak i znajomych. Jedynym wyjątkiem będą osoby, które miały okazję na własne oczy zobaczyć UFO i znaleźć się "po drugiej stronie tajemnicy". Ale to zawsze będą wyjątkowe sytuacje.
Badanie zjawiska UFO to przede wszystkim podróże, a one kosztują fortunę. Tego zjawiska nie da się badać siedząc przed ekranem komputera! Każdy badacz fenomenu Niezidentyfikowanych Obiektów Latających musi się liczyć z tym, że będzie musiał polecieć nawet na koniec świata, aby osobiście porozmawiać z uczestnikiem Bliskiego Spotkania Trzeciego Stopnia. Czy może wyrobić sobie ocenę na temat słynnej katastrofy UFO w Roswell bez dotarcia na miejsce zdarzenia? Trudno to sobie wyobrazić. Poniżej rozmowa na temat Roswell z ufologiem z USA.
Oprócz zdobycia środków na podróże bardzo ważne jest skompletowanie odpowiedniego sprzętu. Oczywiście ważny jest laptop, ale także każdy pasjonat UFO musi zaopatrzyć się w kilka kamer, w tym takich do rejestrowania obrazu w noktowizji. Mile widziana jest także umiejętność wykonywania modeli obiektów, którzy obserwowali świadkowie, co bardzo pomaga w tworzeniu dokumentacji każdego przypadku spotkania z UFO. Chodzi nie tylko o zwykłe obserwacje, ale także Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia.
Z tym problem zetknie się każdy badacz UFO już na samym początku swojej przygody. Osoby, które na własne oczy obserwowały UFO będą odmawiać ujawnianie się w obawie przed ośmieszeniem. Paniczny lęk przed reakcją rodziny, znajomych czy kolegów z pracy okaże się szybko przeszkodą nie do pokonania. W kraju na Wisłą najciekawsze historie związane z UFO nigdy nie ujrzą światła dziennego, gdyż świadkowie boją się o tym opowiedzieć publicznie. To rodzi ogromne frustracje i chwile zwątpienia w sens zajmowania się tym tematem. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale w Polsce obowiązuje ciekawa zasada. Zgodę na opowiedzenie własnej historii z UFO wyrażają osoby, które... mieszkały przez jakiś czas za granicą i tam nauczyły się większej otwartości. Pozytywnym przykładem może być historia Mirosława Malczewskiego, którego kuter razem z załogą przeżył Bliskie Spotkanie Trzeciego Stopnia na Bałtyku w 1983 roku.
Każda osoba, która zdecyduje się na ryzykowną drogę "badania UFO", zderzy się z prawdziwą górą lodową, czyli światem nauki akademickiej. Nikt z naukowców nie będzie chciał o tym rozmawiać, nikt nie zgodzi się na zabranie głosu w sprawie Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Pewien polski badacz UFO opowiedział zupełnie kuriozalną historię, jak to jeden z czołowych polskich naukowców osobiście złożył mu raport o obserwacji obiektu w kształcie dysku. UFO obserwował razem ze swoją żoną i córką podczas wakacji. Na prośbę o zgodę o zarejestrowanie tej relacji na dyktafon naukowiec zerwał się na równe nogi tłumacząc, że to "oznaczałoby koniec jego kariery", a on i jego rodzina już zawsze byliby pokazywani palcami jako "ci wariaci od UFO". Ujawnienie szokujących akt dotyczących UFO przez Pentagon wydawało się, że zmieni tę sytuację, ale... tak naprawdę nie zmieniło się nic. Świat nauki panicznie boi się tematu UFO. To powód, dla którego badacz UFO nigdy nie dostanie wiarygodnej pomocy od naukowców. I jest na przegranej pozycji.
Każdy pasjonat UFO wcześniej czy później natrafi na historie, w których świadek podczas spotkania z UFO wykonał zdjęcie niezidentyfikowanego obiektu lub nagrał filmy, na których UFO jest widoczne. Mogłoby się wydawać, że oto pojawił się "mityczny dowód", na który czekali naukowcy lub media. I znowu czeka go srogie rozczarowanie: zaprezentowane przez niego publicznie zdjęcia zostaną wygwizdane jako sprytne manipulacje na Photoshopie lub zabawy z modelem UFO. Świadek może być w jego przekonaniu wręcz nieprawdopodobnie wiarygodny, a zdjęcia zawierać obiekt UFO ostry i wyraźny - to nie ma żadnego znaczenia. W dobie zaawansowanych programów graficznych i łatwości wykonywania filmowych animacji każde zdjęcie będzie oszustwem, a jego autor "sprytnym naciągaczem". Badacza UFO czeka jedynie kolejna porażka i chwila zwątpienia w sens tego, czym się zajmuje.
To zdumiewający i bardzo zagadkowy syndrom, który czeka każdego pasjonata UFO. Kiedy wreszcie zorientuje się, że Ziemia naprawdę jest odwiedzana przez obce cywilizacje i jest to tak jedno z największych wyzwań stojących przed ludzkością, wtedy zmieni się jego postrzeganie świata. Sprawy UFO będą dla niego jedynym, naprawdę ciekawym tematem, a reszta pozornie ważnych tematów "nieistotnymi śmieciami". Co może być ważniejsze od informacji, że nie jesteśmy sami we wszechświecie i że - o zgrozo - obce cywilizacje nas odwiedzają? Każdy ufolog na pewnym etapie swojej pasji będzie chciał o tym mówić prawie każdej napotkanej osobie naiwnie myśląc, że ten temat jest także ciekawy dla niej... nic bardziej mylnego! Przeżyje jedynie pasmo klęsk i upokarzających rozczarowań. I na koniec wreszcie zrezygnowany zamilknie i przestanie w ogóle poruszać ten temat.
Najbardziej smutnym elementem pasji bycia badaczem UFO jest poczucie całkowitej bezsilności. Jaki jest bowiem cel tej pasji? Znalezienie dowodu na istnienie UFO i obecności kosmitów na Ziemi? Każdy przedstawiony dowód zostanie "starty na proch" na sto milionów sposobów przez sceptyków, którzy będą się zawsze domagali "bardziej przekonującego dowodu". A kiedy taki się pojawi, to powtórzy się ten mechanizm i znowu pojawi się żądanie, aby "znaleźć lepszy dowód, bo ten ostatni jedynie rozczarował". Ani filmy, ani zdjęcia, ani relacje nawet najbardziej wiarygodnych świadków takim dowodem dla większości ludzi nie są i nie będą.
To zagadkowe zjawisko ma jeszcze jeden, przygnębiający wymiar. Cokolwiek kryje się za fenomenem UFO także nie chce, aby prawda o tym została ujawniona ludzkości. Jak powiedział jeden z wielkich badaczy UFO Budd Hopkins: "Coraz częściej jestem przekonany, że jako ludzkość mamy myśleć, że jesteśmy sami we wszechświecie. Obcy wyraźnie uznali, że to kłamstwo jest nam z jakiegoś powodu potrzebne na naszym barbarzyńskim etapie rozwoju cywilizacji". To oznacza, że nie ma co się spodziewać wielkiego lądowania obcych na trawniku przed Białym Domem. A badacza UFO czeka na końcu klęska, czy mu się to podoba, czy też nie.
Na koniec zadajmy najważniejsze pytanie: skoro badanie UFO to najgorsza pasja na świecie, to dlaczego mimo tego znajdują się tacy, którzy się decydują na tak ryzykowne i niszczące życie towarzyskie i rodzinne hobby? Odpowiedź, którą usłyszymy, będzie przeważnie taka sama niezależnie od tego, czy zadamy to pytanie ufologom w Polsce, Rosji, Ukrainie czy Stanach Zjednoczonych - bo jest w tym niezwykłym fenomenie prawda o naszym świecie, która kiedyś zmieni wszystko. I mimo ogromnych trudności i kosztów tropienie jednej z największych tajemnic w historii ludzkości jest jedną z ostatnich, prawdziwych przygód na naszej planecie.