Co pochłonął Bałtyk? Skarby i tajemnice odkryte na polskich wodach
Morze Bałtyckie nieustannie zaskakuje - na jego dnie odkrywane są zatopione skarby, pochłonięte przez wodę ślady osadnictwa, wraki statków i samolotów oraz zadziwiające struktury o nieznanej genezie. Znalezisk nie brakuje choćby w polskiej części Bałtyku, w dodatku wciąż czeka tu wiele nieodkrytych jeszcze zagadek. O ciekawych i tajemniczych znaleziskach w morzu w Polsce opowiedział Geekweekowi archeolog podwodny, dr Mateusz Popek.

W skrócie
- Morze Bałtyckie kryje liczne tajemnice, w tym zatopione osady, wraki oraz zagadkowe struktury na dnie, z których wiele jeszcze nie zostało odkrytych.
- W polskiej części Bałtyku prowadzone są fascynujące badania archeologiczne, m.in. w Zatoce Puckiej, gdzie odkryto pozostałości portów z różnych epok oraz wraki.
- Rozwój nowoczesnych technik badawczych pozwala coraz dokładniej mapować i eksplorować podwodne stanowiska, co daje szansę na dalsze, spektakularne odkrycia.
Morze Bałtyckie. Słonawy zbiornik pełen sekretów
Bałtyk to niezwykle ciekawy zbiornik. Uznawany za najmłodsze morze świata akwen pełen jest skarbów, ciekawostek i niedopowiedzianych historii. Na jego dnie dokonano już wielu fascynujących odkryć: wraków, budowli, a nawet zagadkowych śladów, których geneza wciąż pozostaje nieznana. Do tego dochodzą zasoby naturalne - od bursztynu, przez gaz i ropę, po złoża minerałów. To wszystko czyni Bałtyk cennym i bardzo intrygującym akwenem.
Wiele znalezisk dotyczy także Polski. O odkryciach w polskiej części Morza Bałtyckiego opowiedział Geekweekowi dr Mateusz Popek, archeolog podwodny i nurek zawodowy, ekspert z Centrum Archeologii Podwodnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Co Bałtyk pochłonął? Podwodne odkrycia w Polsce
W Polsce na dnie morza odkryto wiele, a przykładem są zatopione struktury w zachodniej części Zatoki Gdańskiej - w Zatoce Puckiej. Odnalezione niemal 50 lat temu pozostałości były przez wiele lat badane. Dr Mateusz Popek napisał na ten temat książkę.
- Jeśli chodzi o Puck, to jest to bardzo tajemnicza sprawa, ale trochę nam się udało ją rozjaśnić. Kiedyś uważano, że tam był największy i najstarszy port. Ale z czasem okazało się, że to trzy porty z różnych czasów - wyjaśnia w rozmowie z Geekweekiem dr Mateusz Popek. - Zatoka Pucka kiedyś była w ogóle lądem, potem była jeziorkiem, różnymi małymi jeziorkami. Ta woda tak sukcesywnie się podnosiła do współczesnego poziomu.

Archeolodzy podwodni zgłębiają tajemnice Morza Bałtyckiego
Jaka jest historia tych zatopionych struktur?
- Pierwszy port wzniesiono pod koniec IX lub na początku X wieku, kiedy na Pomorzu funkcjonowały jakieś słowiańskie plemiona, możemy je nazwać tak szeroko - pomorskimi. Pojawiły się wtedy długie konstrukcje jak takie mola, nawet po kilkadziesiąt, sto metrów. Możemy to wielkościowo porównać do najsłynniejszego portu na południowym Bałtyku, czyli do Wolina. Ale niewiele więcej możemy powiedzieć, bo prócz ceramiki nie zachowały się zabytki. Natomiast ze względu na to, że odkryto tam łódź, ona ma kryptonim P2, wiadomo, że ten port musiał mieć jakieś kontakty ze Skandynawią - ponieważ łódź ma i cechy, które identyfikujemy jako słowiańskie i jako skandynawskie czy nordyckie - opowiada Geekweekowi dr Mateusz Popek.
- Potem ten port został przebudowany. Być może jest to związane z ingerencją Piastów na Pomorzu, choć tu trwają debaty co do ich czasu przybycia w te rejony. W okolicach końca XI, początku XII wieku buduje się kolejny port. I on jest związany już z czasami, a właściwie po czasach Bolesława Krzywoustego, kiedy podbił Pomorze. Ta część portu została w okresie międzywojennym rozjechana przez pogłębiarki, przez co wiele się nie zachowało. Ostatni port to okolice XIV wieku. To już są czasy, kiedy Krzyżacy podbili Puck i tam prawdopodobnie była stacja rybacka, która się nazywała Trzęsawisko, jak kiedyś znalazłem informację o takim obiekcie, który był u ujścia Płutnicy.

Zatopiony port w Zatoce Puckiej. Stanowisko inne niż wszystkie
Może się wydawać, że taka tona informacji wskazuje, iż w Zatoce Puckiej zbadano już wszystko, co się dało. Jest zgoła inaczej.
- Miejsce można by badać jeszcze i nawet kolejne 40 lat i nikt by się nie znudził. Na przykład koledzy z Muzeum Morskiego prowadzą tam badania łodzi P5, chyba z XII wieku. Odkopali ją i zadokumentowali. Ja też bym chciał kiedyś wrócić do tego portu i porobić trochę wykopalisk. Bardzo mało takich tradycyjnych wykopalisk było tam prowadzonych. A są tam na pewno rzeczy z epoki brązu, żelaza, spodziewamy się też zabytków z pradziejów - epoki kamienia: neolitu, paleolitu. Więc temat Pucka jest bardzo rozwojowy - wyjaśnia ekspert z Centrum Archeologii Podwodnej UMK.
- To jest 12-14 hektarów stanowiska, zadokumentowane dobrze jest 5, więc tam można się jeszcze bawić i bawić. Port jest jak brama do świata. Nikt nie buduje takiego portu, takiej wielkości, żeby tylko łowić sobie ryby. Jeśli jakaś społeczność zbudowała ten port, to znaczy, że chciała mieć i miała ogromne kontakty prawdopodobnie na całym Bałtyku, a pośrednio i dużo dalej. W okolicach Pucka i w ogóle tej części Pomorza są jakieś wioski i różne małe stanowiska, i nagle tak nie wiadomo skąd trafia się wielki port, więc on sam jest ważnym odkryciem - jest inny niż wszystkie stanowiska. Bo nie ma tu takiego jednego zabytku typu wyjątkowa włócznia czy rzeźba, że wiemy, że to jest fantastyczne - to dopiero cały zbiór informacji, gdzie tak naprawdę chodzi bardziej o te niematerialne informacje, powoduje, że to odkrycie jest wyjątkowe.

Ciekawe i tajemnicze odkrycia w Bałtyku w Polsce
Wspomniany port to nie wszystko. Cały Bałtyk obfituje w zatopione statki, samoloty, pozostałości osadnictwa. Wiele z nich jest właśnie w Polsce, między innymi również w okolicach wspomnianego wcześniej stanowiska.
- Dwa lata temu, właściwie dzięki koledze Łukaszowi Janowskiemu z Uniwersytetu Morskiego, zmapowaliśmy całą Zatokę Pucką i sprawdziliśmy bardzo dużo punktów. Na przykład jest tutaj bardzo tajemniczy obiekt, który jest w okolicach miejscowości Beka. Wygląda jak taka zatopiona wyspa, a prowadzi do niego nasyp, który jest groblą. No i właściwie to jest coś, co raczej nie powstało naturalnie. Nikt sobie nie wyobraża, żeby to mogło w ten sposób naturalnie powstać. Natomiast jest tam bardzo mało zabytków, jakaś enigmatyczna ceramika, w sumie nie wiemy do końca skąd, czy to z brązu, czy z żelaza, więc to jest super ciekawe - opowiada Geekweekowi dr Popek.
- Tuż obok jest stanowisko Rzucewo. Takie bardzo znane stanowisko łowców fok, właśnie z pradziejów. I w Rzucewie wchodzi tak bardzo, bardzo daleko taki podwodny cypel. Na tym cyplu muszą być zabytki, muszą być obiekty archeologiczne, bo w tamtych czasach, w pradziejach, woda była zdaje się nawet 3-4 metry niższa.

Fantastyczne wrakowisko. W Bałtyku wraków jest bardzo dużo
Dr Mateusz Popek wspomniał nam też o wrakach, między innymi o cmentarzysku wraków w rejonie Rybitwiej Mielizny (lub Rewy Mew).
- Zaraz za Rewą Mew jest piękne wrakowisko. Kilkadziesiąt wraków zatopionych na bardzo małej głębokości. Niektóre wystają, większość ich widać, to po prostu niesamowity widok. Te wraki były celem działań artyleryjskich w latach 60. Po prostu były używane jako cele wojskowe. Strzelano do nich, są podziurawione, poniszczone, natomiast wygląda to fantastycznie.

- W 2012 r. Muzeum Morskie zaprosiło mnie na badania Miedziowca. To nasz znany wrak statku handlowego z późnego średniowiecza, odkryty w Zatoce Gdańskiej w 1969 roku, który zatonął z bardzo ciekawym ładunkiem. Mamy też superciekawy wrak Solena, to szwedzki XVII-wieczny galeon, właściwie jedyny zatopiony podczas Bitwy pod Oliwą statek, no i jedyna bitwa morska, którą Polska wygrała. To też jest ciekawostka, że w naszej historii wygraliśmy jedną, jedyną bitwę morską, właśnie Bitwę pod Oliwą. Ogółem tych zabytków, wraków w Bałtyku jest mnóstwo. Im bardziej na północ, tym one są większe. Są też wywołujące emocje wraki-mogiły wojenne: Gustloff, Goya, Steuben. Mamy też kilka samolotów, które spadły podczas działań wojennych do morza. W naszej części Bałtyku jest mnóstwo wraków, mnóstwo zabytków, a jeszcze dużo rzeczy czeka na odkrycie - zaznacza dr Mateusz Popek.
Odkrycia z dna Bałtyku. Co jeszcze może skrywać Morze Bałtyckie?
Możliwe, że pod wodami Bałtyku wciąż czekają na odnalezienie pozostałości zabudowań z czasów, gdy poziom morza był znacznie niższy i na obecnym dnie znajdowały się tereny zasiedlone przez ludzi. Nie można też wykluczyć, że spoczywają tam nieodnalezione dotąd wraki statków, które przemierzały te wody setki lat temu; jak również wiele innych skarbów. Rozwój metod badawczych sprawia, że wkrótce możemy się dowiedzieć o tajemnicach Bałtyku jeszcze więcej.
- Na początku mieliśmy miarki, taśmę i wszystko rysowaliśmy, mierzyliśmy pod wodą. Teraz w ogóle technologia się rozwinęła, właściwie budujemy modele trójwymiarowe, co jest dla nas dużo szybsze, bazujące na zdjęciach. Ostatnio w Centrum Archeologii Podwodnej, gdzie pracuję, kupiliśmy sondę wielowiązkową, która maluje rzeczy pod wodą dźwiękiem, więc właściwie widzimy wszystko, mamy dokładnie zmapowane. Jedyna rzecz, która tak bardzo się nie zmienia, to jest eksploracja, czyli kopanie. Używamy urządzenia, które się nazywa eżektor. Wymyślili to francuscy poszukiwacze złota. To urządzenie jest bardzo proste, wygląda to trochę tak, jakbyśmy mieli taką rurę odkurzacza o średnicy 10 centymetrów i my sobie tam zasysamy piach, czy cokolwiek potrzebujemy.

- Oczywiście tych metod jest mnóstwo, natomiast my przez takie najprostsze, od ołówka i tabliczki z linoleum czy z PCV i taśmy, przeszliśmy do geodezyjnych rzeczy, zaawansowanych, modelowania trójwymiarowego, działania na bardzo różnych metodach - wyjaśnia Geekweekowi dr Mateusz Popek.
Każde kolejne nurkowanie, każda następna ekspedycja badawcza pokazują, że Bałtyk nadal potrafi zaskoczyć, a to, co jeszcze skrywa jego dno, może z czasem zmienić nasze spojrzenie zarówno na historię, jak i na samą naturę tego morza.









