Cud inżynierii PRLu, czyli jak powstał najdłuższy kanał w Polsce
W Polsce przypadki malarii zdarzały się jeszcze do lat sześćdziesiątych. By zlikwidować siedliska komarów osuszano na potęgę. Przy okazji zbudowano najdłuższy kanał w kraju.
To mało znany fakt, ale malaria przez wieki występowała w naszym kraju. I wcale nie było to tak dawno temu. W latach 1921-1925 stwierdzono prawie 16 tysięcy zachorowań i podjęto pierwszą akcję zwalczania malarii. W Polsce? Może zapytać ktoś zdziwiony.
Nie ma w tym nic dziwnego. Zarodźce malarii mogą przetrwać wszędzie, gdzie latem temperatury są wyższe niż 16-20 stopni. W latach dwudziestych ubiegłego wieku notowano też epidemie malarii na Syberii. Mało kto wie, że malaria była również jedną z głównych chorób trapiących żołnierzy walczących w wojnie radziecko−fińskiej w latach 40.
W Polsce wysiłki przyniosły skutek. Larwy komarów w stojących wodach niszczono za pomocą zieleni paryskiej (to sól podwójna kwasu octowego, kwasu metaarsenowego i miedzi). Tuż przed wybuchem wojny, w 1938 zarejestrowano już tylko 316 przypadków choroby.
Podczas wojny zachorowania się nasiliły. W samej stolicy notowano ich około tysiąca rocznie. Po wojnie, w 1945 roku, powołano Naczelny Nadzwyczajny Komisariat do Walki z Epidemiami. Jego praca przyniosła wyraźny spadek zachorowań na malarię, stwierdzano od roku 1950. Jak to się stało, że choroba zniknęła z polskich ziem?
Masowe osuszanie bagien w PRLu
Zarodźce wywołujące malarię przenoszone są przez komary. Mogą je przenosić także gatunki żyjące w Polsce. Wszyscy wiemy, że rozmnażają się najchętniej w stojącej wodzie. Tereny podmokłe to ich siedliska lęgowe.
Za czasów wczesnego PRLu rozpoczęto masową akcję osuszania bagien i mokradeł. Po pierwsze miało to zwiększyć ilość obszarów uprawnych dostępnych dla rolnictwa. Walka z malarią była mniej ważnym celem, raczej korzystnym skutkiem ubocznym.
Tam, gdzie terenów podmokłych było najwięcej, czyli na Polesiu, postanowiono zbudować kanał. Połączyć miał Wieprz z Krzną. Nie był zaprojektowany jako żeglowny. Miał odprowadzić wodę, osuszyć mokradła i nawadniać pola, by zwiększyć plony.
Najdłuższy kanał w Polsce ukończono w 1961 roku
Budowę rozpoczęto w 1954 roku. Pierwszy odcinek (Borowica) został oddany cztery lata później. Obie rzeki połączono dopiero w 1961 r. Projektantem tej największej inwestycji melioracyjnej w kraju był inż. Jan Kwapiszewski. Budowę opisał w swojej książce “Budujemy kanał Wieprz-Krzna" wydanej w 1956 roku.
Czy kanał Wieprz-Krzna jest cudem techniki? Inżynierii na pewno, bo liczy aż 140 kilometrów. To najdłuższy kanał w Polsce. Łączy rzekę Wieprz w miejscowości Borowica poniżej Krasnegostawu z Krzną koło Międzyrzeca Podlaskiego. Część systemu tworzą jeziora oraz kilka sztucznych zbiorników wodnych: Mosty, Podedwórze, Zahajki, Żelizna.
Budowa kanału miała charakter mocno propagandowy. Podkreślano wzrost plonów z okolicznych gruntów. Trwało to jednak niedługo. Plony z czasem zaczęły spadać i osiągnęły poziom sprzed rozpoczęcia inwestycji.
Kanał Wieprz-Krzna zniszczył większość rzadkich gatunków
Wpływ kanału Wieprz-Krzna dla środowiska naturalnego okazał się bardzo szkodliwy. Z danych z lat 60. i 70. ubiegłego wieku wynika, że regulował stosunki wodne na ok. 40 tys. ha gruntów ornych i ok. 80 tys. ha użytków zielonych, jednak jego wpływ był znacznie większy.
Kanał nie osuszył, lecz przesuszył grunty w swoim pobliżu. Spowodował degradację i erozję gleb, zanik wielu naturalnych siedlisk zwierząt i roślin. Odwodnienie terenów doprowadziło też do masowych pożarów torfowisk.
Na terenach objętych obszarem Poleskiego Parku Narodowego (który powstał dopiero w 1990 roku) budowa kanału zniszczyła ponad 80% zasobów rzadkich gatunków flory i fauny. Na terenie Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego do 2006 roku zniknęło niemal trzy czwarte wszystkich torfowisk, i wilgotnych łąk.
Walkę z malarią wygraliśmy. Gorzej z walką z suszami
Czy to masowej akcji osuszania terenów podmokłych w czasach PRLu zawdzięczamy zwycięstwo w walce z malarią? Od 1958 roku na terenie Polski zachorowania rodzime nie występują (notuje się tylko przypadki zawleczone z zagranicy). Za kraj wolny od malarii Światowa Organizacja Zdrowia uznała Polskę dopiero w 1968 roku.
Częściowo to melioracje pozwoliły wygrać tę walkę. Drugą, nie mniej ważną bronią był DDT czyli dichlorodifenylotrichloroetan (środek owadobójczy znany m. in. pod nazwą azotoxu). Masowo stosowany w rolnictwie przyczynił się też do spadku ilości komarów. Okazał się jednak trujący i od lat 70. go wycofywano (w Polsce nastąpiło to w 1976 roku).
Masowej melioracji zawdzięczamy też inny skutek. To deficyt wody, który nęka nasz kraj od dziesięcioleci. W latach 1950-1980 susze nawiedzały Polskę średnio co trzeci rok. W latach dziewięćdziesiątych średnio już co drugi. Od początku tego tysiąclecia susze zdarzają się już w zasadzie co roku.
Może, teraz gdy w Polsce nie ma już zarodźców malarii przenoszonych przez komary, warto odwrócić to, co zniszczono za czasów PRLu. Jeśli pozwolimy wodzie rozlewać się w naturalny sposób, więcej wsiąknie jej w glebę po wiosennych roztopach i po letnich deszczach.