Cyberżołnierze w służbie US Marines
Amerykańscy Marines przygotowują się do wojny w sieci. Działania ofensywne i defensywne będą prowadzone przez specjalnie przeszkolone oddziały cyberżołnierzy – donosi serwis Defence24.
The Marine Corps Cyberspace Warfare Group (Grupa do działań wojennych w cyberprzestrzeni Korpusu Piechoty Morskiej) będzie wspierać, szkolić i zaopatrywać w sprzęt zespoły działające w cyberprzestrzeni. Chodzi tutaj m.in. o U.S. Cyber Command i Marine Forces Cyberspace Command. W niedalekiej przyszłości w ślady Marines pójdą również US Navy, USAF oraz Straż Przybrzeżna.
Nowo powołana jednostka jest odpowiedzią na rosnące zagrożenie ze strony cyberterrorystów oraz znaczenie cybernetycznego pola walki. Niewykluczone, że w przyszłości to tam będą rozgrywały się niezwykle ważne dla realnych działań zbrojnych potyczki. W końcu do sieci podpięte jest w zasadzie wszystko. Atak może zostać przeprowadzony nie tylko na sieci informatyczne wywiadu, producentów uzbrojenia, ale także te odpowiedzialne za skoordynowane działanie różnego typu maszyn. Sprawnie przeprowadzony atak może uniemożliwić działanie wrogiej armii, więc znaczenia nabiera jeszcze skuteczniejsza obrona.
Warto przypomnieć, że ogromnym problemem stają się kradzieże danych dot. nowych typów broni. Co najmniej dwa najnowsze chińskie samoloty bojowe powstały na bazie dokumentów wykradzionych amerykańskim koncernom zbrojeniowym oraz ich podwykonawcom przez chińskich hakerów pracujących na zlecenie rządu. Nie wiadomo, na ile udało się z nich skorzystać, ale nie można zaprzeczyć, że Chińczycy skonstruowali nowe maszyny w nieprawdopodobnym tempie, co w innych okolicznościach byłoby niemożliwe. Mało tego, ta sama broń zostanie sprzedana kolejnym krajom.
Amerykanie nie maja co do tego żadnych wątpliwości i otwarcie przyznają, że nowa chińska broń wygląda jak amerykańska. - Kiedy my byliśmy zajęci walką, oni (Chiny, Korea Północna, Iran, Rosja) kradli nasze sekrety - powiedział gen. Robert Neller, dowódca korpusu US Marines.