Człowiek mówi, AI pisze kod. Aż sama spróbowałam "vibe codingu"
Kojarzycie wszystkie te zestawienia, w których wymienia się zawody najbardziej zagrożone rozwojem sztucznej inteligencji? Jedną z najbardziej absurdalnych pozycji wydają się tam zawsze programiści, bo przecież bez ich pracy w ogóle nie mielibyśmy AI, prawda? No cóż, coś chyba w tym jest, a przynajmniej tak sugeruje… słowo roku Collins Dictionary, którym jest "vibe coding". Nigdy wcześniej o nim nie słyszeliście? W takim razie zapraszam do wspólnego nadrabiania zaległości, bo jak się okazuje, zjawisko rośnie w siłę, a "vibe coderem" może dziś zostać każdy z nas.

Jedną z największych zalet mojej pracy jest fakt, że praktycznie każdego dnia dowiaduję się czegoś nowego, a dziś padło na "vibe coding" - wszystko za sprawą Collins Dictionary, które wybrało to hasło na swoje słowo roku. Wyjaśnijmy tu krótko, że to słownik brytyjskiej odmiany języka angielskiego publikowany przez HarperCollins od 1979 roku, który obecnie dostępny jest w wersji drukowanej oraz online.
Taki mamy klimat
Zespół leksykografów wydawnictwa monitoruje Corpus Collinsa, czyli zbiór obejmujący 24 miliardy słów pochodzących z różnych źródeł medialnych, w tym mediów społecznościowych, aby co roku tworzyć listę nowych i znaczących słów odzwierciedlających ewolucję współczesnego języka. I w 2025 roku język znów podąża za technologią, bo wśród nowych słów, które trafiły na listę Collinsa, poza "vibe codingiem" znalazł się też "clanker" - pogardliwe określenie robotów z uniwersum Star Wars, które na TikToku stało się symbolem frustracji wobec sztucznej inteligencji.
Poza tym mamy oddające "klimat" otaczającego nas świata "aura farming", czyli robienie rzeczy tylko po to, by wyglądać "cool", zwłaszcza przed kamerą, "broligarchy", czyli połączenie "bro" i "oligarchy" odnoszące się do szefów wielkich firm technologicznych i ich wpływu na politykę, szczególnie po inauguracji Donalda Trumpa, "micro-retirement" rozumiane jako przerwa w pracy przeznaczona na realizację własnych celów i pasji oraz "taskmasking", czyli udawanie produktywności. I nie da się ukryć, że wszystkie pokazują, jak mocno nasz język kształtują dziś media społecznościowe, technologie i nieustanna potrzeba kreowania własnego wizerunku.
Mam AI, to jestem programistą
Wróćmy jednak do "vibe codingu", bo najpewniej podobnie jak ja nie mieliście wcześniej styczności z tym zjawiskiem. Jak możemy przeczytać na Wikipedii, to paradygmat programowania oparty na sztucznej inteligencji, w której opisujemy w kilku zdaniach podpowiedź dla dużego modelu językowego dostosowanego do tworzenia oprogramowania, a ten tworzy oprogramowanie, "przesuwając rolę programisty z samodzielnego pisania kodu na kierowanie, testowanie i udoskonalanie kodu źródłowego generowanego przez sztuczną inteligencję".
Wybór "vibe coding" na słowo roku Collinsa doskonale oddaje ewolucję języka wraz z technologią. Sygnalizuje to poważną zmianę w rozwoju oprogramowania, w ramach której sztuczna inteligencja sprawia, że kodowanie staje się bardziej dostępne. Bezproblemowa integracja ludzkiej kreatywności i inteligencji maszyn pokazuje, jak język naturalny zasadniczo zmienia naszą interakcję z komputerami
Jak możemy dowiedzieć się z wielu źródeł, pojęcie narodziło się w lutym 2023 roku, gdy Andrej Karpathy - jeden z pionierów współczesnej sztucznej inteligencji - zauważył, że AI stała się na tyle zaawansowana, by samodzielnie pisać złożony kod. Podsumował ten zwrot w historii programowania słowami, które szybko stały się kultowe:
Najgorętszym nowym językiem programowania jest angielski.
Wizja, w której zamiast pisać kod, programista po prostu "rozmawia" z maszyną w swoim naturalnym języku, okazała się prorocza. To właśnie "vibe coding", w którym człowiek przestaje być niewolnikiem kodu, bo nie musi nawet wiedzieć, jak się go pisze. Jak to ujął Karpathy, chodzi o to, by "oddać się flow, przyjąć wykładnicze tempo rozwoju i zapomnieć, że kod w ogóle istnieje". I fenomen ten szybko rozlewa się po środowisku technologicznym, zyskując wymiar praktyczny w postaci rozwiązań zorientowanych na taki właśnie sposób programowania, zapowiadając radykalną zmianę w branży (to najpewniej właśnie ten "koniec" programistów).
Przyszłość branży
W marcu 2025 Y Combinator - słynny akcelerator z Doliny Krzemowej, podał informację, że 25 proc. startupów w ich portfolio firm W25 posiada kod wygenerowany w 95 proc. przez sztuczną inteligencję. Bo wraz z pojawieniem się nowych modeli sztucznej inteligencji lepiej radzących sobie z kodowaniem, programiści coraz częściej korzystają z AI do generowania kodu. I jak zaznacza partner zarządzający YC Jared Friedman w rozmowie opublikowanej na YouTube, przywoływanej przez TechCrunch, uwzględnia to faktyczny kod napisany przez ludzi w porównaniu z tym wygenerowanym przez AI.
Zaznacza jednak, że nie chodzi o to, że "sfinansowaliśmy grupę nietechnicznych założycieli. Każda z tych osób jest wysoce techniczna i w pełni zdolna do stworzenia własnego produktu od podstaw. Rok temu budowaliby swój produkt od zera, ale teraz 95 proc. jest tworzonych przez AI". Mówiąc krótko, w jego opinii AI stało się po prostu narzędziem dla programistów, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że kluczowym założeniem "vibe codingu" jest fakt, że użytkownik jest w stanie modyfikować kod bez jego pełnego zrozumienia, to zdaniem części analityków branża otwiera się tym samym również na osoby, które wcześniej nawet nie spróbowały, bo "klepanie kodu" nie jest dla nich.
No to spróbujmy!
Zaraz, zaraz… czy to oznacza, że każdy może zostać programistą? I tak, i nie, co zaraz udowodnię, bo dziś sama zostałam "vibe coderką". A mówiąc zupełnie poważnie, postanowiłam sprawdzić, czy z pomocą darmowych narzędzi będę w stanie "zaprogramować" cokolwiek. Włączyłam ChatGPT i… mocno się zdziwiłam, bo to faktycznie działa.
ChatGPT nie tylko wytłumaczył mi dokładnie, czym jest "vibe coding", ale i wyjaśnił, kiedy jego użycie jest dobrym pomysłem ("gdy masz pomysł na małą aplikację, prototyp, stronę internetową i zależy Ci bardziej na sprawdzeniu pomysłu niż na superdopracowanym kodzie"), a kiedy powinnam zachować ostrożność ("gdy aplikacja ma być krytyczna, chcesz nauczyć się programowania dogłębnie i gdy potrzebna jest pełna kontrola nad kodem, dokumentacja, architektura").

Potwierdził też, że może napisać dla mnie kod w wybranym przeze mnie środowisku (informując o stopniu trudności w uruchomieniu, późniejszej obsłudze i utrzymaniu) i zaproponował kilka pomysłów na początek. Wybrałam jedną i zmodyfikowałam następującą komendą:
Podoba mi się pomysł Digital Garden, który widzę jako stronkę ze zbiorem moich roślin domowych, która na podstawie opisów roślin i informacji doświadczonych osób na forach, będzie mi przypominać o ich podlewaniu, nawożeniu czy konieczności przesadzenia i innych czynnościach pielęgnacyjnych dopasowanych do pory roku.

Jako że nie miałam nigdy do czynienia z programowaniem, a jedyny HTML, jaki obsługiwałam, to rzeczy typu pogrubienia czy justowanie tekstu, zdecydowałam się na prostą mini-stronę działającą w przeglądarce.

Pierwsza wersja była naprawdę uproszczona, ale z kolejnymi opisami dodawałam do niej nowe opcje, zmieniałam wygląd i dostosowywałam do swojej wizji, a wszystko to odbywało się błyskawicznie. Coś mi nie pasowało? Kilka zdań wyjaśnień i zmiany wprowadzone. Coś nie działa? AI podpowiada kilka możliwych przyczyn i rozwiązań, aż w końcu zaczyna śmigać (czasem trzeba poświęcić na to trochę czasu, ale kiedy w końcu zaczyna działać, satysfakcja gwarantowana).

Oczywiście, to ultrauproszczony przykład lokalnej strony internetowej, która nie zawiera zbyt wielu elementów, ale działa i spełnia swoje zadanie, a co więcej w wolnych chwilach mogę ją poprawiać, ulepszać, modyfikować, ucząc się przy tym czegoś nowego. Bez ChataGPT nie miałabym nawet pojęcia, gdzie zacząć, a tu: utwórz sobie folder, następnie plik tekstowy, nazwij go tak i tak, przypilnuj, żeby miał odpowiednie rozszerzenie, uważaj na X, pamiętaj, żeby Y i tak dalej.

AI prowadziła mnie za rękę, a podczas całego procesu podpowiadała też propozycje kolejnych funkcji i usprawnień. Nie ukrywam, że było to ciekawe doświadczenie, świetnie się przy tym bawiłam i już mam pomysł na kolejny projekt. Oczywiście, nawet z pomocą ChataGPT zajmuje to sporo czasu, zwłaszcza jeśli coś się po drodze sypie i doświadczone osoby pewnie uporałyby się z takim "projektem" w kilka chwil, ale nie ma to znaczenia - "vibe coding" udowadnia, że wystarczy tylko chcieć, nawet jeśli zdecydujemy się na trudniejszą aplikację, AI pomoże na każdym kroku.

Świat (programowania) się zmienia
"Vibe coding" otwiera drzwi do programowania osobom bez technicznego przygotowania, dzięki czemu każdy może szybko przygotować dla siebie potrzebne narzędzie. Wystarczy dokładnie opisać, o co nam chodzi, a sztuczna inteligencja przełoży je na działający kod. Jak podkreślają branżowi analitycy, to świetny sposób na tworzenie szkiców czy prototypów stron, bez konieczności angażowania w nie dużo czasu, a tym samym pieniędzy. Nie da się też ukryć, że kiedy nie musimy skupiać się na każdej linijce kodu, możemy puścić wodze fantazji, eksperymentować czy testować nowe funkcje i mniej oczywiste rozwiązania.
Oczywiście, jak każda początkująca technologia, "vibe coding" nie jest idealny i niesie ze sobą pewne problemy, a nawet ryzyko. Kod generowany przez AI bywa szybki i funkcjonalny, ale nie zawsze jest optymalny. Może być trudny w utrzymaniu lub nieefektywny.
Istotnym zagrożeniem są też luki bezpieczeństwa, bo AI wykorzystuje przecież istniejące kody, które może zawierać podatności, a błędy w implementacji uwierzytelniania czy obsługi danych mogą prowadzić do poważnych problemów. Również debugowanie wymaga nowego podejścia, czasem łatwiej jest wygenerować poprawiony fragment od nowa niż analizować istniejący kod.
W efekcie większość ekspertów zaleca zrównoważone podejście, tzn. korzystanie z "vibe codingu" przy prototypach czy projektach osobistych i zostawienie systemów krytycznych specjalistom, którzy posiadają odpowiednią wiedzę (również do tego, by z niego świadomie korzystać). Tak czy inaczej, nowe już nadeszło i branża nie jest w stanie go ignorować.












