Czy powinniśmy zarażać zdrowe osoby SARS-CoV-2?
Infekowanie zdrowych osób SARS-CoV-2 może przyspieszyć prace nad szczepionką. To ryzyko, które musimy podjąć w obecnych czasach.
Naukowcy informują, że bez infekowania zdrowych osób SARS-CoV-2 nie uda nam się szybko opracować szczepionki przeciwko koronawirusowi. W Nowym Jorku istnieje nawet specjalny rejestr osób, które chętnie zostaną "królikami doświadczalnymi". Wszystko w imię nauki.
Pomysł celowego zarażania ludzi w poszukiwaniu szczepionki nie jest obcy naukowcom. Proces ten jest ściśle regulowany. Stosowano go wcześniej do zwalczania różnych chorób, w tym malarii, cholery i grypy sezonowej. Pandemia COVID-19 zmusza nas do ponownej weryfikacji tego, co uznaje się za uzasadnione ryzyko. Zarówno leki działające na SARS-CoV-2, jak i szczepionka przeciwko koronawirusowi nie są znane.
- Zarażanie ochotników żywym wirusem grozi poważną chorobą, a nawet śmiercią. Ale może zmniejszyć globalne obciążenie koronawirusem, a także zmniejszyć przypadków zachorowań - powiedział prof. Nir Eyal, bioetyk z Uniwersytetu Rutgersa.
Próby, które narażają ludzi na celową infekcję patogenem zwane są badaniami prowokacyjnymi, ponieważ prowokują układ odpornościowy. Mogą skrócić najbardziej czasochłonny etap testów szczepionki - trzecią fazę - który ma sprawdzić, czy preparat działa na dużą skalę. W ten etap często angażuje się tysiące ludzi.
Prof. Eyal uważa, że COVID-19 powinno się podać ok. 100 młodym, zdrowym ochotnikom. Jeszcze lepiej, jeżeli są oni pracownikami służby zdrowia lub osobami narażonymi na potencjalną infekcję. Mimo wszystko, badanie takie ma w sobie coś z rosyjskiej ruletki - niektóre młode osoby mogą przecież chorować na COVID-19.
Nadzwyczajne czasy wymagają użycia nadzwyczajnych środków. Zarażanie zdrowych ochotników SARS-CoV-2 jest ryzykiem, które po prostu musimy podjąć. Bez niego, na szczepionkę przeciwko COVID-19 będziemy czekać jeszcze długo.