Prawo w Singapurze. Od mandatów za plucie po chłostę za wandalizm
Singapur jest dynamicznie rozwijającym się miastem-państwem, który od kilku dekad dzierży dumnie tytuł „azjatyckiego tygrysa”. Po Japonii to najbogatsze państwo w Azji. Codzienność w tym kraju jednak nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza jeśli zdarzy się nam nawet w niewielkim zakresie przekroczyć prawo. Za plucie, niespuszczanie wody w toalecie czy żucie gumy może czekać nas srogi mandat, a za wandalizm lub włamanie kara chłosty. O handlu narkotykami nie wspominając – za to zostaniemy skazani na karę śmierci.
Singapur jest miastem-państwem leżącym w Azji Południowo-Wschodniej. Zlokalizowane jest na niewielkiej wyspie u wybrzeży Malezji. Większość spośród ponad pięciomilionowej populacji stanowią Chińczycy. Poza językiem mandaryńskim możemy usłyszeć na ulicach angielski, tamilski oraz malajski.
Państwo uzyskało niepodległość od Wielkiej Brytanii w 1965 roku. Od tamtego momentu panują w nim rządy autorytarne, które sprawuje Partia Akcji Ludowej.
Singapur jest popularnym kierunkiem turystycznym. Tysiące osób przybywają tutaj, aby podziwiać wysokie drapacze chmur czy egzotyczną roślinność w tutejszych ogrodach botanicznych. W 2018 roku miasto-państwo odwiedziło prawie 15 mln turystów. Singapur był wówczas piątym najchętniej odwiedzanym miastem na świecie.
Zarówno mieszkańcy, jak i turyści, pozostają równi, jeśli chodzi o odpowiedzialność prawną w przypadku, gdy popełni się nawet drobne wykroczenie.
Mandaty karne w Singapurze
Rozmaite zachowania, które obiektywnie uznaje się za nieeleganckie lub niekulturalne są penalizowane w Singapurze dużymi mandatami. Zakazane jest na terenie miasta palenie tytoniu w miejscach publicznych, plucie na chodniku, spożywanie napojów i jedzenie w wagonach metra, rozmawianie w samochodzie przez telefon komórkowy, jak również niespłukanie wody w publicznej toalecie.
W przypadku ostatniego przewinienia lepiej nie żartować, ponieważ zdarzają się sytuacje, kiedy policjanci wchodzą do publicznych szaletów i "podsłuchują", czy dana osoba spuszcza po sobie wodę.
Rozrzut wysokości mandatów jest ogromny w zależności od wykroczenia. Stawki zaczynają się od 200 dolarów singapurskich (około 600 złotych) do 5000 (niespełna 15 tysięcy złotych).
Jak wygląda chłosta w Singapurze?
Kara chłosty jest wykonywana najczęściej za włamanie, wandalizm i porwanie. W ostatnich latach słynną była historia, kiedy dokonano kary chłosty na dwóch niemieckich turystach, którzy zdewastowali pociągi singapurskich kolei w 2015 roku.
Chłosta jest wykonywana bez uprzedzenia, czyli nie wiemy, którego dnia kara będzie wymierzona i należy jej się spodziewać w każdej chwili. Podczas procesu skazany jest przywiązywany do stelaża, a uderzenia dokonuje się trzymetrową rattanową rózgą, którą macza się w wodzie, aby zmniejszyć zakres potencjalnych ran, które ona zrobi.
Celem chłosty jest sprawienie jak największego bólu przy możliwie najmniejszym uskoczeniu ciała. Z tego powodu ochrania się nerki skazanego, a maksymalna liczba batów w ciągu doby, jakie można wykonać, to 24.
Kara śmierci w Singapurze
Obok Chin, Tajwanu, Iranu, Arabii Saudyjskiej, Białorusi czy Stanów Zjednoczonych także Singapur znajduje się na liście krajów wykonujących wyroki śmierci.
Tego typu karę stosuje się za morderstwo, piractwo, posiadanie i handel narkotykami, asystowanie przy samobójstwie osoby nieletniej, gwałt czy dążenie do wojny. W rzeczywistości kara śmierci jest wykonywana w Singapurze stosunkowo rzadko. Zdarzały się jednak incydenty, kiedy uśmiercano obywateli innych państw, co prowadziło do konfliktów na tle dyplomatycznym.
W 2005 roku wykonano karę śmierci przez powieszenie na 25-letnim Australijczyku wietnamskiego pochodzenia, który posiadał przy sobie 25 gramów heroiny podczas pobytu w Singapurze.
Żucie gumy? W Singapurze niemal zabronione
Jednym z najbardziej abstrakcyjnych zakazów jest ten dotyczących żucia gumy. Jak się okazuje, przed laty Singapur miał olbrzymi problem z tym, że turyści i mieszkańcy oklejali gumą wagony metra i przyciski otwierania drzwi. W związku z tym w 1992 roku państwo zdecydowało całkowicie zakazać produkcję, import i sprzedaż gum do żucia.
Zakaz wywołał konflikt ze Stanami Zjednoczonymi. Dziesięć lat później władze zezwoliły na import, ale tylko gumy bezcukrowej, która będzie przepisywana przez lekarza. Taka "ulga" nie trwała długo i wrócono do całkowitej prohibicji gumy do żucia.
Mandat za posiadanie, sprzedaż i kupno gumy do żucia wynosi 1000 dolarów singapurskich, czyli niecałe 3000 złotych.