Profesor Michio Kaku ostrzega przed kontaktem z kosmitami
Kiedy już znajdziemy przestawicieli życia pozaziemskiego, będziemy musieli zmierzyć się z bardzo ważnym pytaniem: Czy powinniśmy jako pierwsi nawiązać kontakt?
Znany fizyk Michio Kaku jasno wypowiada się na ten temat, twierdząc, że wierzy, iż znajdziemy obce życie, a jeśli tak się stanie, powinniśmy być ostrożni w nawiązywaniu kontaktu. W nowym wywiadzie dla "The Guardian" posunął się dalej, nazywając to "strasznym pomysłem".
- Wkrótce będziemy mieli Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba na orbicie i będziemy mieli tysiące planet do oglądania, dlatego uważam, że mamy dość wysokie szanse na nawiązanie kontaktu z obcą cywilizacją. Jest kilku moich kolegów, którzy uważają, że powinniśmy wyciągnąć do nich rękę. Uważam, że to fatalny pomysł. Wszyscy wiemy, co stało się z Montezumą, kiedy spotkał Cortésa w Meksyku wiele setek lat temu - powiedział Michio Kaku.
Hiszpańskie siły - prowadzone przez Cortésa - wyrżnęły nieuzbrojonych Azteków, aż "krew wojowników płynęła jak woda", co nie brzmi jak idealny wynik pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Choć Kaku wierzy, że obce życie będzie w większości pokojowe - bo ślady, które prawdopodobnie znajdziemy, będą należały do cywilizacji o tysiące, a może miliony lat starszej od nas - nie oznacza to, że możemy czuć się całkowicie bezpieczni.
- Nie możemy ryzykować. Nie powinniśmy próbować reklamować naszego istnienia obcemu życiu w kosmosie ze względu na to, że nie znamy ich intencji - wyjaśnił Kaku.
Główne niebezpieczeństwo - zdaniem Kaku - nie polega na tym, że kosmici będą "źli" per se, ale bardziej na tym, że możemy ich w ogóle nie obchodzić. Porównał naszą pozycję we Wszechświecie do jelenia w lesie. Podczas gdy myśliwi w lesie stanowią zagrożenie dla jeleni, prawdziwe niebezpieczeństwo pochodzi od deweloperów, którzy mogą wybrukować las i zniszczyć ich środowisko.
- W rzeczywistości, każdy, kto czytał "Wojnę Światów" wie, że Marsjanie w powieści HG Wellsa nie byli źli w tym sensie, że chcieli nas torturować. My po prostu stanęliśmy na ich drodze - podsumował Michio Kaku.