Rosyjska taktyczna broń jądrowa – straszak czy realne zagrożenie dla Europy?
Rosyjska taktyczna broń jądrowa to temat budzący wiele obaw w Europie. Inaczej niż w przypadku broni strategicznej, nie istnieją oficjalne dane co do wielkości tego arsenału. Jest szacowany przez amerykańskich analityków na co najmniej 2000 głowic. Powiększa to lęk wobec realnych możliwości militarnych Moskwy, dla której taktyczna broń jądrowa pozostaje narzędziem zastraszania sąsiadów i Zachodu. Czy NATO, którego analogiczny arsenał w Europie to zaledwie około 200 bomb lotniczych, może skutecznie odpowiedzieć na to zagrożenie?
Kontrola strategicznej i taktycznej broni jądrowej
Liczba jednostek strategicznej broni jądrowej - zarówno głowic, jak i ich nosicieli - na wyposażeniu atomowych mocarstw USA i Federacji Rosyjskiej została szczegółowo określona na mocy kolejnych traktatów rozbrojeniowych. Ostatni z nich - New START (New Strategic Arms Reduction Treaty), podpisany w 2010 roku w Pradze, ograniczył arsenały obu krajów poziomu 1550 głowic, a liczbę ich nosicieli (bombowce strategiczne, rakiety balistyczne ICBM i SLBM) do 800. Na mocy umowy obie strony mają też prawo do kontroli zarówno przy pomocy inspekcji, jak i zwiadu satelitarnego czy ograniczenia traktatowe są realizowane.
Podobnego traktatu rozbrojeniowego nie udało się do tej pory wypracować w celu kontroli taktycznej broni jądrowej, czyli inaczej broni nuklearnej przeznaczonej do użycia na polu walki. Biorąc pod uwagę obecną sytuację polityczną związaną z kryzysem na Ukrainie jest to również mało prawdopodobne w najbliższej przyszłości.
Rosyjska taktyczna broń jądrowa po Zimnej Wojnie - wola likwidacji arsenału?
Zdecydowana większość rosyjskiego taktycznego uzbrojenia atomowego pochodzi jeszcze z czasów Zimnej Wojny, kiedy to stanowiła ona bardzo ważny element rosyjskich planów wojennych. Z tego powodu ZSRR rozmieścił w Europie potężny arsenał jądrowy. Analitycy szacują, że w 1991 roku Moskwa mogła mieć do dyspozycji od 20 do 25 tys. głowic, z których zdecydowana większość była rozmieszczona w europejskiej części ZSRR i na terenie krajów należących do Układu Warszawskiego, także w Polsce.
W ramach inicjatywy nuklearnej prezydenta Gorbaczowa rozpoczęła się likwidacja tego arsenału, która miała przebiegać, według oficjalnych rosyjskich szacunków, w tempie dochodzącym do 2000 głowic rocznie. Program jednak spotkał się z wieloma trudnościami zarówno technicznymi, jak i finansowymi, a wielu ekspertów negowało podawane przez Rosję dane o likwidacji głowic. Faktycznie, mimo że Moskwa początkowo planowała wycofać cały swój arsenał do ok. 2004 roku to ostatnie oficjalne informacje władz rosyjskich z 2010 roku mówiły o jego redukcji tylko o ok. 75 proc. w stosunku do stanu wyjściowego.
Fiasko inicjatywy Baracka Obamy
Ostatnią próbę rozpoczęcia negocjacji z Rosją podjął prezydent USA Barack Obama w czerwcu 2013 roku zapowiadając rozmowy o redukcji taktycznej broni atomowej rozmieszczonej w Europie, zarówno z sojusznikami z NATO, jak i Moskwą. Reakcja Federacji Rosyjskiej była jednak co najmniej chłodna. Moskwa dała przy tej okazji do zrozumienia, że nie jest szczególnie zainteresowana dalszym zmniejszaniem swojego arsenału, a rozważenie takiej opcji musiałoby być obwarowane szeregiem nieakceptowalnych dla Zachodu warunków.
Wśród najważniejszych należy wymienić całkowite wycofanie z Europy amerykańskich bomb jądrowych B-61, rezygnację z budowy elementów tarczy antyrakietowej na terenie Europy Środkowo-Wschodniej, a także uwzględnienie w negocjacjach tzw. broni precyzyjnej czyli uzbrojenia strategicznego dostosowanego do użycia ładunków konwencjonalnych oraz arsenału jądrowego Wielkiej Brytanii.
Od momentu wybuchu kryzysu na Ukrainie dyskusje w tej kwestii zostały całkowicie wstrzymane. Agresywne działania Rosji w kwestii zbrojeń jądrowych w tym, coraz bardziej jawne kwestionowanie traktatu INF, deklaracja brania pod uwagę rozmieszczenia broni atomowej na anektowanym Krymie czy przywracanie do służby uzbrojenia przeznaczonego do przenoszenia broni nuklearnej, przekreśliły możliwość kontynuowania poważnych rozmów na ten temat w przewidywalnej przyszłości.
Taktyczna broń jądrowa w rosyjskim arsenale
Próba oszacowania aktualnego rosyjskiego arsenału taktycznej broni jądrowej nie jest zadaniem łatwym. Inaczej niż w przypadku systemów strategicznych, Rosja nie jest zobowiązana traktatowo do ujawniania wielkości swojego potencjału, więc tego nie robi nawet w formie przybliżonych danych. Według raportu Kongresu USA z listopada 2011 roku Federacja Rosyjska mogła wtedy dysponować ok. 3800 taktycznymi ładunkami jądrowymi. Dokument Pentagonu z 2012 roku podaje z kolei liczbę ok. 2000 operacyjnych głowic.
Według tych ostatnich danych ok. 730 głowic znajdowało się na wyposażeniu Rosyjskich Sił Powietrznych. W broń atomową uzbrojone są rakiety Raduga Ch-22 i Ch-15 przenoszone przez samoloty Tu-22M3. Oprócz tego lotnictwo posiada wolno spadające bomby jądrowe różnych typów, do których przenoszenia przystosowane są bombowce Tu-22M3, Su-34 i Su-24M. Najprawdopodobniej do przenoszenia bomb nuklearnych przystosowano także inne typy samolotów jak Su-25, Su-27/30 czy Mig-29. Rosyjska obrona przeciwlotnicza dysponuje ok. 430 głowicami, w które uzbrojone są baterie rakiet ziemia-powietrze S-300PS/PM oraz system antybalistyczny A-135 tworzący tarczę antyrakietową chroniącą Moskwę.
W głowice jądrowe są też być może wyposażone nieliczne pozostające w służbie rakiety obrony wybrzeża SPU-35V Redut (ok. 30 sztuk). Wojska lądowe miały posiadać wg. danych Pentagonu ok. 170 głowic rozmieszczonych na mobilnych rakietach balistycznych ziemia-ziemia typu OTR-21 Toczka o zasięgu do 120 km i 9K723 Iskander-M o deklarowanym zasięgu do 500 km. Do przenoszenia broni atomowej przystosowywany jest też niemal na pewno system Iskander-K z pociskiem manewrującym R-500, którego zasięg szacowany jest przez amerykańskich analityków na 2000 km, co stoi w sprzeczności z traktatem INF.
Rosyjska marynarka wojenna miała mieć w 2012 roku na wyposażeniu ok. 700 ładunków nuklearnych. Do przenoszenia taktycznej broni jądrowej może być użyta większość rosyjskich okrętów podwodnych, a także kilkadziesiąt jednostek nawodnych: od korwet przez niszczyciele i krążowniki po lotniskowiec Admirał Kuzniecow. Mogą ją przenosić także samoloty lotnictwa morskiego takie jak Tu-22M3, Su-24M, Tu-142 czy Ił-38.
Głowice atomowe znalazły zastosowanie w różnych typach uzbrojenia rosyjskiej floty: rakietach przeciwokrętowych (P-700 Granit, P-270 Moskit, P-120 Malakhit), pociskach do zwalczania okrętów podwodnych (RPK-7 Veter , RPK-2 Viyuga), torpedach, bombach głębinowych, a także w systemach przeciwlotniczych krążowników klasy Sława (projekt 1164) i Kirow (projekt 1144) - S-300F/FM (morska wersja S-300PM).
Warto przy tym dodać, że wprawdzie większość wyżej wymienionej broni posiada stosunkowo niewielką moc wybuchu, to w rosyjskim arsenale "taktycznym" znajdują się również głowice o sile nawet 1 Mt (ponad 50 razy więcej niż bomba zrzucona na Hiroszimę) np. w rakietach Ch-22 czy niektórych typach bomb lotniczych. Według amerykańskich szacunków taktyczna broń jądrowa może być obecnie przechowywana w 20 głównych magazynach, a środki jej przenoszenia mogą być rozmieszczone w ok. 80 miejscach na terenie kraju.
Doktryna użycia taktycznej broni jądrowej przez Kreml
Zgodnie z rosyjską doktryną wojskową z 2010 roku Moskwa jest gotowa wykorzystać broń jądrową, i to zapewne w pierwszej kolejności tą z arsenału taktycznego, w razie agresji konwencjonalnej zagrażającej istnieniu państwa rosyjskiego. W przypadku niekorzystnego dla Rosji przebiegu konfliktu konwencjonalnego detonacja niewielkiej liczby taktycznych głowic jądrowych przeciwko celom wojskowym miałaby pokazać gotowość Moskwy do obrony, jednocześnie nie przenosząc ewentualnego konfliktu zbrojnego z NATO lub Chinami na poziom strategiczny. Takie jej zastosowanie zakłada omawiana, choć nie potwierdzona w oficjalnych źródłach, tzw. "doktryna deeskalacji".
Zgodnie z oficjalnie uznawaną doktryną użycia broni jądrowej Rosja może użyć jej jako pierwsza tylko w opisanym powyżej przypadku lub w sytuacji, gdy zostanie zaatakowana z użyciem innych rodzajów broni masowego rażenia. Już po wybuchu wojny na Ukrainie niektórzy rosyjscy generałowie zwracali uwagę na konieczność zmiany tej zasady w niedalekiej przyszłości tak by umożliwić Kremlowi np. prewencyjny atak jądrowy.
Możliwość użycia broni jądrowej w celach ofensywnych jest przez Rosjan negowana. Należy jednak zwrócić uwagę, że Siły Zbrojne FR regularnie sprawdzają scenariusze agresji przeciwko sąsiadom w Europie, najprawdopodobniej także z użyciem broni nuklearnej. Podobnie było w czasach Zimnej Wojny, gdy Rosja, wbrew oficjalnym deklaracjom, miała przygotowanych szereg scenariuszy inwazji na Europę Zachodnią, w których broń jądrowa odgrywała kluczową rolę.
Czy mamy się czego bać?
Przytoczone szacunki wskazują, że Rosja ma zdecydowaną przewagę ilościową w taktycznej broni jądrowej nad NATO, które w Europie dysponuje jedynie ok. 200 bombami B-61 poddawanymi obecnie procesowi modernizacji. Dysproporcja występuje również na morzu, ponieważ USA wycofały w ostatnich latach bomby atomowe przenoszone przez lotnictwo pokładowe, a także pociski samosterujące BGM-109A Tomahawk TLAM-N., Pozbawiło to US Navy broni nuklearnej gotowej do użycia na szczeblu operacyjnym.
Z drugiej jednak strony rosyjski arsenał w dużej części jest przestarzały - pochodzi jeszcze z czasów Zimnej Wojny - a jego realna skuteczność i zdolność operacyjna stoi pod znakiem zapytania. To co może budzić największe obawy to możliwość uzbrojenia w broń atomową nowoczesnych środków jej przenoszenia takich jak bombowce Su-34 czy najnowsze systemy rakietowe: odpalane z morza rakiety P-800 Oniks i wyrzutnie Iskander bazowania lądowego, które sukcesywnie zastępują starsze kompleksy Toczka-U.
Ta ostatnia broń jest sporym zagrożeniem dla Europy ponieważ jeśli jej faktyczny zasięg (w odniesieniu do pocisków Iskander-K) wynosi 2000 km to w polu rażenia znajduje się terytorium Polski i Niemiec, w dodatku bez konieczności rozmieszczania wyrzutni w Kaliningradzie czy na Białorusi. W celu ograniczenia zagrożenia, NATO musi zrewidować swoje strategie obronne - poprzez modernizację systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej oraz postawić na skuteczne środki odstraszania. Nie musi to oznaczać rozmieszczania na Starym Kontynencie nowych typów taktycznej broni jądrowej, może oprzeć się na mających wysokie szanse precyzyjnego porażenia celu pociskach konwencjonalnych.
Niewątpliwie jednak niezależnie od środków przedsięwziętych przez Zachód taktyczna broń jądrowa jest i pozostanie w przyszłości elementem strategii zastraszania stosowanej przez Kreml. Pozostaje także narzędziem pozwalającym ograniczyć skutki przewagi technologicznej potencjalnych przeciwników w broni konwencjonalnej. Z tego powodu nie można więc liczyć na wycofanie jej z Europy nawet w przypadku uregulowania kryzysu ukraińskiego - co oznacza, że jeszcze przez długie lata możliwość jej użycia będzie musiała być brana pod uwagę w planach obronnych Zachodu.
Andrzej Hładij