Te podziemia kryją niesamowite skarby. Wszystko na Dolnym Śląsku

Takie zwiedzanie jest ostatnio coraz bardziej popularne. Lato, wysokie temperatury, a zwiedzający ubierają się nawet w puchowe kurki i ruszają, aby przemierzać podziemne tunele. A te skrywają wiele, szczególnie na Dolnym Śląsku. Niemcy w trakcie II wojny światowej wpadli na pomysł, aby to właśnie tam schować swoje skarby i prowadzić najróżniejsze badania. Co tam się kryje?

Tunele dolnośląskie zyskały sławę kilka lat temu, kiedy to grupa miłośników chciała potwierdzić swoją teorię na temat słynnego już Złotego Pociągu. Na Dolny Śląsk, a dokładniej w okolice Wałbrzycha zjechały wtedy tłumy dziennikarzy nie tylko z Polski, ale i z całego świata. 

Telewizje przepełnione były relacjami na żywo i wywiadami z grupką fanatyków podziemnej eksploracji, a kolejne odwierty wzbudzały zainteresowanie nie tylko Polski, ale i świata. Złotego Pociągu nie udało się znaleźć, ale tunele pozostały. Od wielu lat jest to jedna z większych atrakcji w okolicy Wałbrzycha i nie powinno to dziwić.

Reklama

Projekt Riese to niesamowity "labirynt" i przerażająca historia

Historia projektu o nazwie Riese nie jest do końca znana. Wszystko dzięki sprawnemu zacieraniu dowodów przez wycofujących się pod koniec II wojny światowej, Niemców. Spalono wtedy większość dokumentów, a zostały jedynie relacje świadków. Riese w języku niemieckim znaczy "Olbrzym". I tak też było, bo kompleks podziemny, jaki budowali nazistowscy Niemcy, był gigantem, jakiego świat nie widział.

Oficjalnie nie poznaliśmy celu tej budowy, jednak wszelkie pogłoski mówią o tym, że miała to być nowa kwatera Hitlera, a także duże laboratorium, gdzie tworzono broń masowego zniszczenia, czyli V-2. Do samej rakiety dojdziemy w dalszej części tekstu, jednak teraz skupmy się na Projekcie Riese jako budowli. Całość składa się bowiem z aż siedmiu kompleksów:

  1. Gontowa
  2. Jawornik
  3. Książ - dostępny do zwiedzania
  4. Osówka - dostępny do zwiedzania
  5. Rzeczka - dostępny do zwiedzania
  6. Soboń
  7. Włodarz - dostępny do zwiedzania

Oczywiście ta siódemka to nie wszystko. W tamtejszych okolicach znajdują się jeszcze przynajmniej dwa kompleksy: Moszna Wielka Sowa. W obu przypadkach jednak nie udało się jeszcze znaleźć wejść do tuneli, pomimo podjętych wysiłków. Wszystkie kompleksy miały być docelowo połączone ze sobą.

Nie znamy dokładnej daty, kiedy powstał pomysł budowy Riese, jednak znalezione dokumenty potwierdzają, że sama budowa ruszyła w 1943 roku. Do prac wykorzystywano więźniów (głównie Żydów z obozów koncentracyjnych), którzy w błyskawicznym tempie przebijali się przez skały Gór Sowich. Do dzisiaj szacuje się, że w trakcie budowy zginęły tysiące ludzi. Hitler wiedział, że nic tak nie uchroni jego, a także jego popleczników, jak naturalna osłona, która miała przetrwać nawet atak przy użyciu bomby atomowej.

Czytaj także: Schrony przeciwatomowe w Polsce. Gdzie są i ile ich mamy?

Zasypywanie tuneli sposobem na zachowanie tajemnicy

Do budowy, z całych Niemiec, a także okupowanych ziem, zwożono tysiące ton stali i cementu. Przełożyło się to na braki w innych regionach kraju, przede wszystkim spowalniało budowy schronów dla cywilów. Wszystko jednak poszło na zmarnowanie, kiedy Armia Czerwona zaczęła zbliżać się do Dolnego Śląska, a projekt był w powijakach. 

Co jest najlepszym sposobem na ukrycie skarbów? Zasypanie tuneli, a Niemcy zrobili to błyskawicznie. Wykorzystali do tego otwory wentylacyjne znajdujące się zazwyczaj na szczytach gór. Przy odpowiedniej ilości dynamitu skały i spadająca ziemia wypełniały wydrążone przestrzenie. Celem było oczywiście zatuszowanie tego, co kryło się w tunelach, co też rodziło kolejne teorie spiskowe na temat tego, co Hitler szykował.

Po wojnie o tunelach zapomniano, póki naukowcy i amatorzy nie zaczęli eksplorować podziemi i oczyszczać tuneli z gruzu i ziemi. Pod koniec XX wieku otworzono do zwiedzania jedną z tras w kompleksie Rzeczka. Sporo tras było i pozostaje jednak dalej zalanych wodą, a większość z nich jest zamknięta z powodu dużego ryzyka zawalenia się ścian.

Miłośnicy podziemnych tuneli tak zaangażowali się w oczyszczanie, że wykorzystywali do tego nawet prywatne samochody. Najlepszym pojazdem był oczywiście tani w tamtych czasach maluch. Jeden z nich pozostał nawet w tunelu, co jest... kolejną atrakcją turystyczną.

W tym czasie otworzono cztery kompleksy dla turystów, a ostatni z nich to kompleks Książ. Ten został udostępniony stosunkowo niedawno, bo w październiku 2018 roku po odpowiednich pracach zabezpieczających ścieżki podziemne. Jest to jeden z bardziej popularnych kompleksów do zwiedzania, znajduje się 50 metrów pod ziemią, a ścieżki ciągną się przez półtora kilometra.

Kompleksy Projektu Riese - godziny otwarcia

  • Książ: otwarty codziennie w godz. 10:00-18:00 (wejścia co godzinę, ostatnie o godz. 17:00). Adres: ul. Piastów Śląskich 1 58-306 Wałbrzych.
  • Podziemne Miasto Osówka: otwarty codziennie w godz. 10:00-18:00 (wejścia co godzinę, ostatnie o godz. 17:00). Adres: ul. Świerkowa 29d, 58-340 Sierpnica.
  • Rzeczka: od poniedziałku do piątku od 9:00, ostatnie wejście o 17:00; w soboty, niedziele i święta od 9:00, ostatnie wejście o 18:00. Adres: ul. 3-go Maja 26, 58-320 Walim.
  • Włodarz: codziennie od godziny 9:00 do godziny 19:00 ostatnie wejście o godzinie 18:00. Adres: ul. Górna 71, Jugowice.

Przed wyjazdem warto zaopatrzyć się w wierzchnie okrycie, gdyż nawet przy zewnętrznej temperaturze sięgającej 30 stopni, pod ziemią temperatura spada nawet do zaledwie 5 stopni powyżej zera.

Mogła zniszczyć cały świat. Czym było V2?

Przejdźmy zatem do tego, co było tworzone w podziemiach drążonych przez więźniów. V-1 to popularna nazwa niemieckiej broni odwetowej Vergeltungswaffe-1. Była ona wykorzystywana w ostatnich dwóch latach II wojny światowej. W podziemiach Projektu Riese planowano wytwarzać elementy do tej broni, ale nie tylko. 

Nadrzędnym celem Niemców było przygotowanie następcy V-1, czyli pocisku rakietowego Vergeltungswaffe-2 (pierwotnie oznacza jako Aggregat 4 - A-4). Za zmianą nazwy stał nie kto inny, jak mistrz propagandy, Joseph Goebbels. Już w 1943 roku powstało wiele sztuk broni V-2, jednak większą część z nich nie nadawała się do użytku, bo albo wybuchała od razu po starcie, albo w ogóle nie startowała.  

Docelowo taka rakieta miała pomóc w niszczeniu Wielkiej Brytanii dzięki wypuszczaniu ich z francuskiego wybrzeża. Alianci szybko jednak zlokalizowali przygotowywane przez Niemców tereny pod wyrzutnie i zbombardowali je, zmuszając nazistów do zmiany planów. Niemcy rozpoczęli więc ostrzały z terenów leśnych w Holandii. 

Cały świat bał się rakiet, a te posiadały gigantyczne zasięgi. Hitler postawił sobie za cel stworzenie broni atomowej, a dzięki tym pociskom, duża liczba krajów znalazłaby się w jej zasięgu. W przypadku sukcesu mogłoby to zmienić oblicze II wojny światowej. Do końca wojno wystrzelono ponad 5 tysięcy rakiet, jednak ostatnia z nich poleciała pod koniec marca 1945 roku. Paradoksalnie jednak pomimo zbrodniczych zamiarów, rakieta ta miała olbrzymie znaczenie w... podboju kosmosu.

Z podziemi na podbój kosmosu?

Gigantyczny pocisk balistyczny, który dewastował kolejne cele, osiągnął także coś, co w połowie XX wieku było niemożliwe nawet dla amerykańskich naukowców. Rakieta ta jako pierwszy obiekt, który został stworzony przez człowieka, przekroczył znaną do dzisiaj linię Kármána. Jest to umowna granica na wysokości 50 km, dzieląca atmosferę od przestrzeni kosmicznej

V-2 przez samego Hitlera opisywana była jako "cudowna broń", która miała zakończyć wojnę po myśli nazistowskich Niemiec. Dzięki jego zawziętości, potwierdzono teorię rakiet, opisaną już w 1903 przez Konstantina Ciołkowskiego. Granica kosmosu została złamana, a wszystkie kolejne badania i próby lotów kosmicznych prowadzone po wojnie w USA i ZSRR opierały się właśnie na testach V-2.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy