To wina rządu! Tajna broń, która zmienia żaby (i ludzi?) w homoseksualistów

Chociaż w ostatnich latach stracił dostęp do większości platform społecznościowych, na których mógł szerzyć swoje teorie i nawet rewolucja Elona Muska na Twitterze tego nie zmieniła, to o jego teoriach spiskowych ciągle jest głośno. A część z pomysłów Alexa Jonesa jest naprawdę przedziwna...

To wina rządu! Przez niego większość żab w USA jest homoseksualna... a przynajmniej tak mówią teorie spiskowe
To wina rządu! Przez niego większość żab w USA jest homoseksualna... a przynajmniej tak mówią teorie spiskowe123RF/PICSEL

Wyobraźcie sobie tylko, co musiał przez lata nawywijać, żeby Elon Musk był skłonny przywrócić na Twittera byłego prezydenta Donald Trumpa czy najbardziej zatwardziałych koronasceptyków, a jego nie... albo w sumie to nie musicie sobie wyobrażać, bo za chwilę przeczytacie nieco o tym, co siedzi w głowie Alexa Jonesa. A mowa choćby o teoriach sugerujących, że atak na World Trade Center był wewnętrzną robotą amerykańskiego rządu, a strzelanina w szkole podstawowej Sandy Hook z 2012 roku, podczas której zginęło 20 dzieci i sześcioro dorosłych, była ustawiona.

Pentagon chce zmieniać orientację obywateli na homoseksualną

I chociaż większość z nich wydaje się mocno naciągana nawet zwolennikom teorii spiskowych, to Alex Jones uczynił z siebie "markę", która pozwoliła mu przez lata zarabiać miliony dolarów rocznie i znalazł wierne grono odbiorców, szerzących dalej jego szkodliwe często wymysły. Nawet jeśli mówimy o takich absurdach jak tajne operacje zatruwania wody chemikaliami, aby celowo zmieniać... orientację seksualną żab na homoseksualną!

Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy to Alex Jones w jednej ze swoich audycji poruszył temat osób homoseksualnych, a mówiąc precyzyjniej ich "pochodzenia". Próbował wtedy przekonywać, że homoseksualizm to efekt rządowej kampanii, która ma powstrzymać ludzi przed posiadaniem dzieci. W jaki sposób? Za pomocą chemikaliów, które mają spowodować zainteresowanie przedstawicielami tej samej płci. Jones twierdził nawet, że jest w posiadaniu tajnych dokumentów rządowych, które opisują tę operację, ale nie zdecydował się ich ujawnić.

Powodem, dla którego jest teraz tak wielu gejów, jest to, że jest to operacja wojny chemicznej, a ja mam dokumenty rządowe, w których napisano, że zamierzają zachęcać do homoseksualizmu za pomocą chemikaliów, aby ludzie nie mieli dzieci
mówił w swojej audycji w 2010 roku.

Najpewniej dlatego, że nie było żadnych dokumentów, więc sprawa szybko ucichła i wydawało się, że sam Alex Jones przerzucił się na inną - oczywiście również z udziałem amerykańskiego rządu, który w jego opinii musi odpowiadać za całe zło świata.

A mowa o próbach kontrolowania pogody, by siać spustoszenie wśród niczego niepodejrzewających obywateli. W audycji z 2013 roku opowiadał o tym, że za powodzie w Teksasie sprzed 15 lat odpowiadają Siły Powietrzne USA, które potrafią też "tworzyć i sterować grupami tornad".

Operacja homoseksualizm wraca i... infekuje żaby

Tymczasem temat "produkowania homoseksualistów" niespodziewanie wrócił w 2015 roku, kiedy to Alex Jones wypowiedział zdanie, które z miejsca stało się memem i doczekało się nawet linii t-shirtów: "Nie podoba mi się, że rząd wrzuca do wody chemikalia, które zmieniają cholerne żaby w gejowskie". Co mają do tego żaby, zapytacie? Jak się okazuje pierwotna teoria uległa w międzyczasie pewnej zmianie i kilka lat później dotknięte "homoseksualnymi chemikaliami" zostały też płazy.

Większość żab z obszaru Stanów Zjednoczonych to obecnie geje
grzmiał Jones w 2017 roku, oczywiście bez jakichkolwiek dowodów na poparcie swojej tezy.

W domyśle chodziło o zatruwanie wód gruntowych, które sprawiało, że po odpowiednio długiej ekspozycji żaby zmieniły orientację seksualną. Później w jego przekazach zaczął pojawiać się nawet konkretny środek, a mianowicie atrazyna, czyli herbicyd do zwalczania chwastów w uprawie kukurydzy, która miała "zmieniać obszary mózgu związane z nerwem węchowym" i sprawiać, że nie tylko żaby, ale i "mężczyźni czują pociąg do innych mężczyzn".

Jones przekonywał, że Pentagon opracował na jej bazie swoisty koktajl chemiczny w sprayu i testował go w Iraku - wspominał o "uzbrojonych perfumach", które "przyciągają mężczyzn do mężczyzn", by... oczywiście, ograniczyć urodzenia. I choć brzmi to jak wymysł chorej wyobraźni, to jednak trafił do dużego grona odbiorców, którzy w sieci wyrażali poparcie dla Jonesa. Jak to możliwe? Być może dlatego, że było w tym wszystkim ziarno prawdy!

Nie w samych teoriach, ale Jones sprytnie wplótł do swojej narracji "gorące" tematy, które pojawiały się w mediach i wcale nie były wyssane z palca. No bo skoro pisało o tym BBC czy inne opiniotwórcze media, to coś musi być na rzeczy, prawda? W tym przypadku chodzi o dwie teoretycznie niepowiązane ze sobą kwestie, czyli tzw. gay bombę oraz badania potwierdzające feminizację samców żab na skutek działania atrazyny.

Pentagon myślał o tzw. gay bombie, ale...

Tak, tzw. gay bomba istniała, a mówiąc precyzyjniej istniały plany jej stworzenia, podobnie zresztą jak tzw. bomby cuchnącej, która zakładała wywołanie u żołnierzy przeciwnika silnej potliwości oraz halitozy, czyli nieprzyjemnego zapachu z ust oraz przyciągającej owady feromonowej, która miała doprowadzić do bolesnych użądleń. Biorąc jednak pod uwagę homofobiczne nastawienie Alexa Jonesa, pierwsza z nich najlepiej nadawała się do jego celów, szczególnie kiedy zmodyfikował jej założenia "wywołania silnego pociągu płciowego w siłach wrogach, aby osłabić jego zdolność bojową" na "wywołanie homoseksualizmu, aby ograniczyć urodzenia dzieci".

Dokumenty udostępnione organowi nadzorującemu broń biologiczną w Austin w Teksasie potwierdzają, że wojsko USA badało ten pomysł, a koszt jego opracowania oszacowano na 7,5 mln dolarów. Pentagon nie miał nawet zamiaru ukrywać, że było inaczej:

Departament obrony jest zaangażowany w identyfikację, badanie i rozwój nieśmiercionośnej broni, która będzie wspierać naszych mężczyzn i kobiety w mundurach
czytamy w oficjalnym komunikacie.

Atrazyna wpływa na układ rozrodczy żab, ale...

Jeśli zaś chodzi o żaby i atrazynę, to w 2010 roku na łamach magazynu naukowego The Journal of Steroid Biochemistry and Molecular Biology faktycznie opublikowano wyniki badań, z których wynikało, że ekspozycja na atrazynę pociąga za sobą dysfunkcję rozrodczą u zwierząt. Międzynarodowy zespół ekspertów przeanalizował wyniki prac badawczych łączących ekspozycję na atrazynę z nieprawidłowym poziomem androgenu u ssaków, płazów, ryb i gadów oraz "feminizacją" gonad męskich różnych organizmów i ustalił, że co najmniej 10 z nich przedstawiło dowody na feminizację samców żab, hermafrodytyzm, a w niektórych przypadkach nawet zmianę płci, łącznie ze składaniem przez takie "samce" pełnowartościowego skrzeku.

Ekspozycja żab na atrazynę została powiązana z przekształcaniem genetycznych samców w samice i ich funkcjonowaniem jako samice. I nie potrzeba do tego wyjątkowo wysokich stężeń. Wystarczą stężenia występujące w środowisku
komentował jeden z autorów analizy.

Za część tych badań odpowiadał niejaki Tyrone Hayes, zatrudniony w 1997 roku jako niezależny konsultant przez jednego z czołowych producentów nawozów, który szybko zwrócił uwagę na wpływ atrazyny na układ hormonalny żab. W niektórych wspominał nawet, że chociaż badania na żabach nie mają bezpośredniego przełożenia na ludzi, to można spodziewać się, że substancja ta nie pozostaje dla naszego organizmu obojętna (nie bez przyczyny przecież środek jest zakazany na terenie państw Unii Europejskiej od 2005 roku w związku z przekroczeniem norm w wodach gruntowych), ale...

Choć obie kwestie - zarówno tzw. gay bomba, jak i wpływ atrazyny na żaby (i potencjalnie ludzi) - mogą budzić zaskoczenie i niepokój, to nie ma żadnych podstaw, by je ze sobą łączyć w taki sposób, jak robi to Alex Jones. Bo może i wojsko lata temu rozważało możliwość wykorzystania kontrowersyjnej broni chemicznej, a atrazyna wpływa na układ rozrodczy żab, ale dopatrywanie się tu spisku amerykańskiego rządu, który próbuje zmienić w ten sposób orientację obywateli na homoseksualną, by ograniczyć dzietność, to po prostu bzdura.

Z Europy do Afryki. Nowe technologie w walce o przyrodęAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas