Urlop w PRL: Wesołe zabawy z "kaowcem" i zakładowe "wyjazdy na grzyby"
Było siermiężnie, ale zabawnie. Wieczorek zapoznawczy w zakładowym ośrodku wypoczynkowym organizował "kaowiec", a na pracowniczych "wyjazdach na grzyby" niektórzy gubili się w lesie. Wypoczynek w czasach PRL-u przypominał najlepsze komedie Stanisława Barei.
- Władza w PRL-u starała się organizować obywatelom także wypoczynek. Już w 1945 roku powołano Fundusz Wczasów Pracowniczych, który finansował wielkie "wyjazdy na wczasy"
- Początkowo na wczasy jeździło się tylko w pojedynkę lub co najwyżej z dzieckiem, ale od lat 70-tych zaczęto organizować wyjazdy całych rodzin
- Mieszkańcy PRL-u starali się sami organizować sobie wypoczynek wykazując się pomysłowością
To były czasy, kiedy nie było wycieczek "last minute" czy tanich linii lotniczych. W czasach PRL-u istniało co prawda biuro turystyczne Orbis, które oferowało atrakcyjne wycieczki zagraniczne, ale stać było na nie jedynie najbogatszych. Mimo tego ludzie sobie radzili, choć niektóre formy wypoczynku dzisiaj mogą jedynie wywołać uśmiech na twarzy.
Wszystko było "państwowe", a zgodnie z oficjalną wykładnią władzy każdy obywatel miał prawo do wypoczynku, co było nawet zapisane w Konstytucji obowiązującej w PRL-u (Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej).
Od samego początku istnienia PRL-u tak zwana "władza ludowa" postawiła sobie za cel organizowanie także wypoczynku i "czasu wolnego" obywateli. Do lat 60-tych był ogromny problem z ośrodkami wypoczynkowymi, gdyż te i to w małej ilości istniały tylko na tzw. ziemiach odzyskanych. Wojciech Przylipiak w książce "Czas wolny w PRL-u" opisuje, że początkowo w PRL-u nie było zwyczaju, aby odpoczywały całe rodziny. Każdy nad morze czy w góry jeździł osobno lub co najwyżej z dzieckiem.
Masowe wyjazdy rodzinne rozpoczęły się dopiero wtedy, kiedy wielkie państwowe przedsiębiorstwa zaczęły budować tzw. ośrodki wypoczynkowe. Najczęściej wypoczynek w nich ograniczał się do 2 tygodni w ciągu roku, gdyż wtedy istniały tak popularne dzisiaj wyjazdy weekendowe. Powód był prosty - wolne były tylko niedziele, a pierwszą wolną sobotę obywatele PRL-u otrzymali dopiero w lipcu 1973 roku. W latach 70-tych wprowadzano ich do kalendarza coraz więcej. Warto jednak przypomnieć, że w roku 1979 wolnych sobót było zaledwie czternaście. Ludzie także nie potrafili wypoczywać. Na początku lat 70-tych redakcja popularnego tygodnika "Przekrój" przeprowadziła ankietę o wypoczynku i aż 80 procent respondentów odpowiedziało, że nie potrafi wypoczywać. Tej sztuki dopiero się uczono.
Wraz ze zwiększeniem się liczby wolnych weekendów i coraz większej liczby samochodów zmieniły się także sposoby spędzania wolnego czasu, pojawiły się nowe mody i zwyczaje.
Warto przypomnieć kilka z najbardziej kultowych elementów "wypoczynku w PRL-u".
W PRL-u każdy, większy zakład państwowy starał się mieć własne ośrodki wypoczynkowe, bo tylko ich było stać na ich całoroczne utrzymanie. Najbardziej imponujące były te, którymi właścicielami były np. kopalnie czy wielkie fabryki. Pobyt w nich był bardzo tani lub wręcz darmowy, bo większość kosztów pokrywał tzw. Fundusz Wczasów Pracowniczych. Ośrodki wczasowe były do siebie bardzo podobne: była potężna stołówka i świetlica z obowiązkowym telewizorem. W pokojach często brakowało łazienek, gdyż te były zbiorowe dla poszczególnych pięter ośrodka. W pokojach zamiast tego były jedynie kultowe "umywalki".