Adata Lightning Card Reader - test czytnika kart pamięci

Od miesiąca użytkuję czytnik kart pamięci firmy Adata, obsługujący specjalne złącze Lightning, które znaleźć można w tabletach, odtwarzaczach multimedialnych oraz smartfonach. Jest to znakomite rozwiązanie dla osób mobilnych, a jego głównym atutem jest komunikacja dwustronna. Zapraszam do krótkiego testu.

Od miesiąca użytkuję czytnik kart pamięci firmy Adata, obsługujący specjalne złącze Lightning, które znaleźć można w tabletach, odtwarzaczach multimedialnych oraz smartfonach. Jest to znakomite rozwiązanie dla osób mobilnych, a jego głównym atutem jest komunikacja dwustronna. Zapraszam do krótkiego testu.

Od miesiąca użytkuję czytnik kart pamięci firmy Adata, obsługujący specjalne złącze Lightning, które znaleźć można w tabletach, odtwarzaczach multimedialnych oraz smartfonach. Jest to znakomite rozwiązanie dla osób mobilnych, a jego głównym atutem jest komunikacja dwustronna. Zapraszam do krótkiego testu.

Jak zapewne wiecie, urządzenia mobilne Apple nie oferują możliwości powiększenia pamięci za pomocą dodatkowych kart. Używając opisywanego dzisiaj czytnika zyskujecie totalną swobodę. Jego największym atutem jest możliwość zapisu oraz odczytu, czego nie oferują inne dostępne na polskim rynku akcesoria tego typu. W łatwy i szybki sposób możemy przenieść swoje dane na kartę pamięci, a tym samym zwolnic miejsce na nowe dane w urządzeniu. Ponadto najnowsze akcesorium od ADATA umożliwia tworzenie kopii zapasowych.

Reklama

Lightning Card Reader opracowany przez ADATA wyposażony został w dwa sloty – microSD oraz SD – SD/SDHC/SDXC (maksymalna pojemność obsługiwanych kart wynosi 256 GB), dzięki czemu użytkownik jest w stanie bez najmniejszego problemu magazynować oraz kopiować na telefon / tablet / odtwarzacz dane zgromadzone na najpopularniejszych kartach dostępnych na polskim rynku. Czytnik to niewielkie urządzenie o wymiarach 132 x 39 x 88 mm i wadze zaledwie 10 gramów, Jest kompatybilny z systemem iOS w wersji 7.0 lub nowszej (iPhone/iPad/iPod touch) i urządzeniami posiadającymi złącze Lightning. Ponadto czytnik posiada stosowny certyfikat programu Apple MFi, który zapewnić ma pełną zgodność (od strony sprzętowej jak i programowej). Producent nie zapomniał także o dedykowanej aplikacji – Power Drive, która dostępna jest do pobrania za darmo w w App Store.

Jak zawsze pojawia się pytanie o cenę. W tej chwili trzeb zapłacić ponad 200 zł. Czy to mało czy dużo, każdy ocenić musi sam. Ja kupiłem i używam zawsze iw wszędzie i już teraz nie wyobrażam sobie podróży bez tego czytnika. Chociaż... Wiem, że powstało coś lepszego. W zasadzie identyczne urządzenie, ale tym razem uniwersalne, które zadziała także pod Androidem. Najwyraźniej ktoś pomyślał i uznał, że to będzie jeszcze większą zachętą do zakupu. I muszę przyznać, że będzie – osobiście używam kilku smartfonów i takie współdzielenie będzie prawdziwym zbawieniem i końcem udręki.

Trzeba przyznać, że oprogramowanie przygotowane przez producenta łączy dwie najważniejsze rzeczy, czyli funkcjonalność i prostotę. Po podłączeniu czytnika pojawia się informacja o istnieniu odpowiedniej aplikacji. Generalnie czytnik pozwala na przenoszenie oraz odtwarzanie na iGadżetach zdjęć, muzyki i dokumentów, a także filmów. W tym ostatnim wypadku odpada konieczność konwersji. Film z karty pamięci zadziała bez problemu, nawet jeśli nie jest w formacie mp4. Przyda się także, jeśli zechcecie zrobić backup swojego smartfona lub tabletu. Bardzo ciekawą opcją oferowaną przez aplikację obsługującą czytnik jest możliwość udostępniania zawartości karty pamięci w obrębie sieci WiFi. Dlatego jeśli nie chce się Wam bawić z przełączaniem kart do czytnika w laptopie lub komputerze, albo jeśli co ważniejsze nie macie takiego czytnika w swoim komputerze, to nie ma zmartwienia. Wszystko da się załatwić przez sieć bezprzewodową.

Dla mnie najważniejszą sprawą jest łatwe i dość szybkie przenoszenie zdjęć z karty pamięci do iPada lub iPhona, bez pośrednictwa komputera. Jest to bardzo cenne w terenie, gdy nie sprzyja pogoda, nie ma możliwości technicznych, albo jest to zwyczajnie kłopotliwe czy wręcz niemożliwe, bo laptop został w bagażniku samochodu. Dzięki czytnikowi mogę zwolnić nieco pamięci na karcie aparatu. Po drugie podpięcie się do iPada daje możliwość przeglądania fotografii na ekranie zdecydowanie większym i lepszym niż w aparacie. Po trzecie pojawia się możliwość wstępnej obróbki. I po czwarte i kto wie czy nie najważniejsze – zdjęcia można od razu rozsyłać mailem, udostępniać znajomym na serwisach społecznościowych, czy też archiwizować w chmurze. Piękna sprawa gdy robi się dużo zdjęć.

Akcesoria mające działać w warunkach polowych powinny być solidne. Po miesiącu mogę powiedzieć, że Adata Lightning Card Reader przetrwał wiele podróży. Nie powiem, abym się z nim szczególnie pieścił. Ma działać i spełniać swoją rolę, a jego mieszkaniem bywają różne miejsca. Wielokrotnie padał na rozmaite podłoże, a kabel podłączeniowy był wyginany na wszelkie możliwe sposoby. Wytrzymał te próby. Kolorystykę i design utrzymano w Applowych standardach. Tak więc nie spodziewajcie się w tej dziedzinie fajerwerków.

Na koniec minus – moim zdaniem oczywiście, bo większość z Was może przejść obok tego zupełnie obojętnie. Szkoda, że nie ma możliwości odczytywania innych kart poza SD. Używam cyfrówek, bazujących na zupełnie innych kartach pamięci i tu pojawia się przeszkoda nie do obejścia. Szkoda, ale nie można mieć wszystkiego...

Podsumowujac - Adata Lightning Card Reader trzeba chwalić za wysoką jakość wykonania oraz elastyczną aplikację obsługującą urządzenie. Cena jak zwykle dyskusyjna, a wytknięty przeze mnie minus, nie dla wszystkich będzie przeszkodą. 

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy