Amerykanie straszą Wenezuelę. Poderwali bombowce B-1 Lancer
Konflikt na linii Waszyngton-Caracas przybiera na sile. Administracja Donalda Trumpa wywiera naciski na Wenezuelę, obwiniając jej rząd o wspieranie przemytu narkotyków m.in. do Stanów Zjednoczonych. Jedną z form tych nacisków jest duża prezencja siły wojskowej, gdzie USA wysyłają nieopodal Wenezueli ogromne siły wojskowe, które według niektórych głosów mogą być zapowiedzią otwartej inwazji. Obecnie nieopodal Wenezueli zaobserwowano bombowce B-1 Lancer, które mogą przenosić największy ładunek bojowy ze wszystkich amerykańskich samolotów.

B-1 Lancer pojawiły się tuż przy Wenezueli. Wymowny ruch USA
W ostatnich miesiącach relacje pomiędzy USA a Wenezuelą bardzo mocno się oziębiły. Donald Trump nie uznaje bowiem rządu nowego prezydenta Nicolása Maduro i jawnie oskarża go o wspieranie przemytu narkotyków przez jego kraj. Efektem tego jest prowadzona od września kampania na Morzu Karaibskim, gdzie siły USA zniszczyły kilka łodzi, podejrzewanych o rzekome przemycanie narkotyków. Rząd Wenezueli nazywa to bezpośrednim naciskiem na jej suwerenność na bazie bezpodstawnych oskarżeń.
USA do tego intensyfikują swoje działania na terenie Morza Karaibskiego, podnosząc napięcie. Jednym z przykładów tych działań jest przelot dwóch bombowców B-1 Lancer około 80 kilometrów od Caracas. Maszyny przeleciały w pobliżu Wenezueli na wysokości 6700-6900 metrów. To bombowce zaprojektowane z myślą o niskich i niespodziewanych przelotach na terytorium wroga, a dzięki radarowi z syntetyczną aparaturą są zdolne do wykonywania misji ataku, jak i rekonesansu. Do tego B-1B Lancer utrzymuje rekord przenoszonego ładunku uzbrojenia ze wszystkich bombowców w arsenale Stanów Zjednoczonych - około 34 tony.
Bombowce, niszczyciele i lotniskowiec straszakiem na Wenezuelę
Warto dodać, że nie są to pierwsze loty amerykańskich bombowców nieopodal Wenezueli w tym miesiącu. Chociażby 23 października jeden B-1 Lancer zbliżył się do Caracas. 15 października podobny przelot wykonały dwa ciężkie bombowce strategiczne B-52 Stratofortress. Eksperci nie mają wątpliwości, że to kolejna forma pokazu siły Waszyngtonu.
Obok lotów ciężkich bombowców, USA chce straszyć Wenezuelę innym ciężkim sprzętem wojskowym. Chociażby u wybrzeży Trynidadu i Tabago około 11 kilometrów od wybrzeży Wenezueli pojawił się niszczyciel USS Gravely wraz z żołnierzami 22. Ekspedycyjnej Jednostki Piechoty Morskiej. Oficjalnie amerykańskie wojska prowadzą ćwiczenia z armią Trynidadu, jednak Wenezuela nazywa to prowokacją. Dodatkowo Amerykanie zapowiedzieli przeniesienie swojego największego lotniskowca USS Gerald F. Ford w obszar działań Południowego Dowództwa Stanów Zjednoczonych, który obejmuje Amerykę Środkową i Południową oraz Karaiby, co też jest uznawane przez Wenezuelę za podsycanie ewentualnego konfliktu.
Wenezuelczycy sami odpowiadają zwiększeniem swojej prezencji wojskowej na morzu m.in. poprzez ogromne ćwiczenia Coast Independence 200. 4 września dwa wenezuelskie myśliwce F-16 miały dokonać niskiego przelotu nad niszczycielem USS Jason Dunham, który pływał na międzynarodowych wodach Karaibów. Dzień później amerykańskie Departament Wojny wydał rozkaz rozmieszczenia 10 myśliwców F-35 na Portoryko.
Czy Stany Zjednoczone zaatakują Wenezuelę?
Trump wielokrotnie poruszał kwestię możliwości podjęcia tzw. "akcji lądowej" w Wenezueli. Oficjalnym powodem ma być to, że według niego Stany już zdobyły kontrolę nad transportem narkotyków drogą morską, jednak nadal trzeba zablokować drogę lądową. Wielu ekspertów wskazuje, że celem nacisków USA nie jest tylko ograniczenie przemytu narkotyków, ale przede wszystkim wymuszenie ustąpienia prezydenta Maduro z urzędu. Niemniej na ten moment nie ma bezpośrednich dowodów, że Stany Zjednoczone swoimi ruchami wojsk szykują coś więcej niż pokaz siły.
Wenezuelski rząd już zaczyna jednak bezpośrednio oskarżać Amerykanów, o chęć przeprowadzenia operacji false flag. Wenezuelski minister spraw wewnętrznych Diosdado Cabello powiedział dla mediów w poniedziałek, że komórka "finansowana przez CIA" planowała zaatakować okręt USS Gravely. Ostatecznie za atak miano obarczyć Wenezuelczyków.
Cabello poinformował, że aresztowano cztery osoby, nie podając jednak szczegółów dotyczących domniemanych podejrzanych. Oskarżenia te miały miejsce prawie w tym samym momencie co przelot bombowców B-1 Lancer.










