Anfield nie tęskni za Torresem

Fernando Torres przez kilka ostatnich sezonów był czołową postacią Liverpoolu. Hiszpan strzelił na Anfield wiele ważnych goli i był uznawany za jednego z najlepszych napastników na świecie. No właśnie, był... The Reds wytransferowali go do Chelsea i bynajmniej nie żałują swojej decyzji.

Fernando Torres przez kilka ostatnich sezonów był czołową postacią Liverpoolu. Hiszpan strzelił na Anfield wiele ważnych goli i był uznawany za jednego z najlepszych napastników na świecie. No właśnie, był... "The Reds" wytransferowali go do Chelsea i bynajmniej nie żałują swojej decyzji.

Torres przygasł po tym jak zespół z Anfield Road opuścił Rafael Benitez. Jego skuteczność spadła niemal dwukrotnie i nic nie wskazywało poprawy w najbliższym czasie. Mimo wszystko w klubie cały czas czekał faks z lukratywną ofertą z londyńskiej Chelsea. Więc Liverpool skorzystał z okazji i sprzedał Hiszpana za niecałe 60 milionów euro.

Póki co wygląda na to, że był to strzał w dziesiątkę. Torres zupełnie nie radzi sobie na Stamford Bridge i działacze "The Blues" już zaczynają sobie pluć w twarz, że wydali na niego tyle pieniędzy.

Tymczasem Liverpool z pieniędzy uzyskanych za Hiszpana kupił młodszego o kilka lat Andy'ego Carrolla z Newcastle United. Młody Anglik miał za sobą bardzo udaną połowę sezonu na St. James Park, toteż przełożeni Kenny'ego Dalglisha musieli wyłożyć na niego aż 41 milionów euro. Wygląda jednak na to, że było warto.

We wczorajszym meczu Carroll po raz czwarty wystąpił w barwach "The Reds". Jego zespół gładko pokonał Manchester City 3:0, a Anglik zdobył swoje pierwsze dwie bramki w nowym klubie. Jeśli 22-latek podtrzyma swoją serię trafień w następnych meczach, to chyba mało kto na Anfield będzie jeszcze opłakiwał odejście Torresa.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas