B-21 Raider to pierwszy bombowiec XXI wieku

Armia Stanów Zjednoczonych modernizuje się w szalonym tempie, co widać po ostatnich wiadomościach dochodzących do nas zza oceanu. USAF zainicjował kilka lat temu projekt o nazwie Long-Range Strike Bomber (LRS-B), którego celem jest budowa bombowca nowej...

Armia Stanów Zjednoczonych modernizuje się w szalonym tempie, co widać po ostatnich wiadomościach dochodzących do nas zza oceanu. USAF zainicjował kilka lat temu projekt o nazwie Long-Range Strike Bomber (LRS-B), którego celem jest budowa bombowca nowej generacji. Ma on zastąpić wciąż niezwykle skuteczne, budzące podziw swoją konstrukcją oraz kosmiczne drogie bombowce B-2 Spirit oraz starsze i wysłużone już B-1 i B-52.

Projektem i budową nowego postrachu światowych mocarstw i pierwszego bombowca XXI wieku ma zająć się jedna firma, a będzie nią Northrop Grumman. To m.in. ten koncern stworzył słynny latający trójkąt, czyli B-2.

W przetargu udział wziął też Lockheed Martin i Boeing. W pewnym momencie obie te firmy połączyły się, aby dorównać poziomowi doświadczenia inżynierów z Northrop Grumman, jednak ostatecznie nie podołali zadaniu.

Następca B-2 ma pojawić się na niebie już za niecałe 8 lat, a jego atrybutami ma być niewidoczność dla radarów, ogromny zasięg, duże prędkości przelotu oraz zaawansowana broń.

Kontrakt opiewa na sumę około 55 mld dolarów (po cenach z 2010 roku, kiedy zaczynano przetarg), co obejmuje zaprojektowanie i zbudowanie 200 bombowców.

Wizja artystyczna superbombowca B-21 Raider. Fot. TCS.

Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć pierwszą oficjalną wizualizację nowej maszyny, którą zaprezentowano kilka dni temu podczas Air Force Association's Air Warfare Symposium.

Cenę pojedynczej maszyny szacuje się na 511 milionów dolarów, pod warunkiem, że rzeczywiście zostanie zbudowane tyle ich sztuk.

B-21 Raider, taką nazwę nadał mu USAF, ma być troszkę mniejszy niż B-2, ale za to zdolny do przenoszenia najnowocześniejszej broni, w tym dział laserowych, bomb elektromagnetycznych oraz głowic jądrowych.

USAF chce także, by mógł on się dosłownie "teleportować" z miejsca na miejsce, oddalone o kilkanaście tysięcy kilometrów, w ciągu maksymalnie 1,5-2 godzin. Według planu, ma to być maszyna w wersji zarówno załogowej, jak i bezzałogowej.

Przypomnijmy, że Stany Zjednoczone pracują jeszcze nad innymi samolotami, a mianowicie nad następcą kultowego SR-71 BlackBird (), z silnikiem strumieniowym nowej generacji, a także myśliwcem przyszłości (), który zastąpi wchodzące dopiero do użytku F-35 Lightning II.

Źródło: / Fot. USAF

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas