Barca tylko przystankiem dla Guardioli?

Było lato 2008 roku, kiedy niespodziewanie stery nad pierwszą drużyną Barcy objął mało doświadczony Josep Guardiola, którego kandydatura budziła spore wątpliwości nawet pośród fanów Dumy Katalonii. Dziś Hiszpan uchodzi już za jednego z najlepszych szkoleniowców na świecie, co najwyraźniej dostrzega sam zainteresowany, który niekoniecznie wiąże całą swoją przyszłość z Blaugraną.

Było lato 2008 roku, kiedy niespodziewanie stery nad pierwszą drużyną Barcy objął mało doświadczony Josep Guardiola, którego kandydatura budziła spore wątpliwości nawet pośród fanów Dumy Katalonii. Dziś Hiszpan uchodzi już za jednego z najlepszych szkoleniowców na świecie, co najwyraźniej dostrzega sam zainteresowany, który niekoniecznie wiąże całą swoją przyszłość z Blaugraną.

Było lato 2008 roku, kiedy niespodziewanie stery nad pierwszą drużyną Barcy objął mało doświadczony Josep Guardiola, którego kandydatura budziła spore wątpliwości nawet pośród fanów "Dumy Katalonii". Dziś Hiszpan uchodzi już za jednego z najlepszych szkoleniowców na świecie, co najwyraźniej dostrzega sam zainteresowany, który niekoniecznie wiąże całą swoją przyszłość z "Blaugraną".

Gdy w połowie 2008 roku w miejsce Franka Rijkaarda przychodził ówczesny trener rezerw Barcelony, mało kto sądził, iż Hiszpan zdoła podołać stawianym przed nim zadaniom. Dziś, kiedy "Duma Katalonii" wzbogaciła się od tamtej pory między innymi takimi trofeami jak trzy Mistrzostwa Hiszpanii i dwa puchary Ligi Mistrzów każdy wie, że decyzja podjęta niecałe 3 lata temu była strzałem w dziesiątkę. Nic więc dziwnego, że fani "Blaugrany" widzieliby u siebie Guardiolę jak najdłużej. Tylko czy sam Hiszpan chciałby w ogóle zostać na Camp Nou?

Reklama

Obecny kontrakt wiążący "Pepa" z Barcą obowiązuje tylko do czerwca 2012 roku. Normalną rzeczą było więc, że klub przygotował nową ofertę dla swojego szkoleniowca, by ten zgodził się zostać z piłkarzami mistrza Hiszpanii nieco dłużej, aniżeli tylko do przyszłorocznego EURO. Jednak dość niespodziewanie, trener nie przystał na nową umowę...

Guardiola nie zgodził się na nowe warunki Barcelony, bo jak sam przyznał woli jednoroczne umowy z opcją przedłużania ich o kolejne 12 miesięcy. Dlaczego?

" - Pracuje mi się dużo lepiej, jeśli mam poczucie, że mogę sam decydować o swojej przyszłości. Istnieje dużo ryzyko zagubienia pasji do tego, do czego zobowiązalibyśmy się wykonywać przez co najmniej kilka lat. A tu właśnie chodzi o pasję. Największą wartością jaką człowiek może mieć to robić to, co się naprawdę lubi. To jest właśnie esencja tego wszystkiego."

Część sympatyków "Dumy Katalonii" zdążyło już poprzeć zdanie Hiszpana, byleby tylko ten prowadził swój zespół do kolejnych trofeów. Inni jednak posądzili szkoleniowca o czyhanie na lepsze oferty od innych klubów, które mogłyby mu zaoferować znacznie wyższe zarobki, aniżeli w Barcelonie. Która z tych grup ma rację? Czekamy na Wasze głosy w tej sprawie!

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy