Chiński przełom w fuzji jądrowej

Fuzja jądrowa od lat pobudza naszą wyobraźnię i nie bez powodu - daje nam ona wszak nadzieję na niemalże nieskończone źródło zielonej energii. Problem jest z opanowaniem w praktyce tego procesu, ale teraz o przełomie donoszą Chińczycy.

Fuzja jądrowa od lat pobudza naszą wyobraźnię i nie bez powodu - daje nam ona wszak nadzieję na niemalże nieskończone źródło zielonej energii. Problem jest z opanowaniem w praktyce tego procesu, ale teraz o przełomie donoszą Chińczycy.

Fuzja jądrowa od lat pobudza naszą wyobraźnię i nie bez powodu - daje nam ona wszak nadzieję na niemalże nieskończone źródło zielonej energii. Problem jest z opanowaniem w praktyce tego procesu, ale teraz o przełomie donoszą Chińczycy.

Tamtejsi naukowcy mieli w swoim reaktorze Experimental Advanced Superconducting Tokamak (EAST) przez rekordowo długi czas utrzymać gorącą plazmę w stanie stabilnym pozwalając na odzyskanie z niej energii. Plazma, o której mówimy jest gazem rozgrzanym do 100 milionów stopni Celsjusza, w procesie, w którym lżejsze jądra atomowe łączą się w jedno cięższe - na przykład z jąder izotopów wodoru powstaje cięższy hel i dodatkowy neutron oraz, oczywiście, energia. Jedna szklanka wody dawać ma jej tyle ile pół miliona baryłek ropy naftowej.

Reklama

Mimo, że pierwsze reaktory fuzyjne powstawały już w latach 60 XX wieku to wymaganej do codziennego używania sprawności nie udało nam się osiągnąć do dziś. Wielki przełom może nadejść już w 2019 roku gdy uruchomiony ma zostać na południu Francji reaktor ITER (International Thermonuclear Experimental Reactor) - druga najkosztowniejsza instalacja badawcza świata, po Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W jego budowie udział naukowy jak i finansowy biorą nie tylko państwa Unii Europejskiej lecz także Japonia, USA, Rosja, Chiny, Korea Południowa i Indie - a całkowity koszt jego stworzenia ma zamknąć się w 10 miliardach euro. Powstać ma w nim największy na świecie tokamak (z języka rosyjskiego toroidalnaja kamiera s magnitnymi katuszkami, czyli toroidalna komora z cewką magnetyczną), w którym fuzja ma być podtrzymywana przez około 1000 sekund osiągając moc 500-1000 MW.

Jeśli fuzję jądrową uda nam się opanować to praktycznie żadne inne źródła energii nie będą nam potrzebne - nie będziemy musieli korzystać z energii słonecznej bo na Ziemi stworzymy po prostu miniaturowe słońca (w reaktorze fuzyjnym zachodzić ma bowiem ten sam proces co wewnątrz gwiazdy).

Trzymajmy kciuki za Chińczyków, bo działamy tu we wspólnej sprawie - być może dzięki ich dokonaniom ITER okaże się sukcesem.

Źródło: , Zdj.: at [ or ],

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy