Ciemna materia zabiła dinozaury?

Dziś najbardziej prawdopodobną teorią dotyczącą wymarcia dinozaurów 66 milionów lat temu jest ta przedstawiająca uderzenie w powierzchnię Ziemi komety lub dużego meteorytu (na co twardym dowodem jest krater Chicxulub). Skąd jednak tak duży meteoryt wziął się obok naszej planety? Odpowiedzią może być ciemna materia.

Dziś najbardziej prawdopodobną teorią dotyczącą wymarcia dinozaurów 66 milionów lat temu jest ta przedstawiająca uderzenie w powierzchnię Ziemi komety lub dużego meteorytu (na co twardym dowodem jest krater Chicxulub). Skąd jednak tak duży meteoryt wziął się obok naszej planety? Odpowiedzią może być ciemna materia.

Dziś najbardziej prawdopodobną teorią dotyczącą wymarcia dinozaurów 66 milionów lat temu jest ta przedstawiająca uderzenie w powierzchnię Ziemi komety lub dużego meteorytu (na co twardym dowodem jest krater Chicxulub). Skąd jednak tak duży meteoryt wziął się obok naszej planety? Odpowiedzią może być ciemna materia.

Meteoryty cały czas przelatują obok naszej planety, całkiem sporo wlatuje ich w naszą atmosferę, większość ulega tam spaleniu lecz niewielkie (zazwyczaj) ich fragmenty przedostają się czasem i uderzają w jej powierzchnię. Jednak są dowody na to, że co kilkadziesiąt milionów lat powtarza się cykl gdy w Ziemię zaczynają uderzać o wiele większe kosmiczne obiekty.

Reklama

To właśnie skłoniło ostatnio Lisę Randall oraz Matthew Reece'a - dwójkę teoretycznych fizyków z Uniwersytetu Harvarda - do poszukania kosmicznych przyczyn takiego stanu rzeczy.

Już kilkadziesiąt lat temu problemem tym zajmowali się inni astrofizycy i postawili oni wtedy teorię, według której nieodkryty jeszcze kompan Słońca nazywany Nemezis poruszający się daleko wewnątrz obłoku Oorta zbliża się czasem do wnętrza Układu Słonecznego przyciągając za sobą deszcz komet i dużych meteorytów.

Nowa teoria bierze pod uwagę odkrycia, o których kilkadziesiąt lat temu jeszcze nie wiedzieliśmy - mianowicie to, że w centrum naszej galaktyki wzdłuż jej płaszczyzny znajdować się może dysk niewykrywalnej (nie emitującej ani nie odbijającej promieniowania elektromagnetycznego) ciemnej materii. Nasz Układ Słoneczny poruszając się po drodze mlecznej oscyluje nieco w górę i w dół względem jej płaszczyzny - a zatem jeśli halo takie faktycznie istnieje przecinamy je co jakiś czas co nie pozostaje bez efektu.

Ciemna materia - mimo, że niewidoczna ma bowiem wyraźny grawitacyjny wpływ na wszechświat - i tak też w przypadku przecięcia jej pierścienia przez Układ Słoneczny ten grawitacyjny wpływ mógłby zaburzać ruch komet znajdujących się wewnątrz obłoku Oorta wybijając je z orbit, a w efekcie prowadząc do przyciągnięcia ich bliżej Słońca.

Teorię tę wspierają dowody w postaci dużych kraterów powstałych po impaktach, które zdają się występować w interwałach wynoszących około 35 milionów lat, jednak sama Lisa Randall twierdzi, że jest to dowód słaby - w tak długim okresie czasu zawsze bowiem pojawią się pewne zależności.

Na razie jednak nie jesteśmy nawet pewni czy w ogóle w naszej galaktyce istnieje ów dysk ciemnej materii - ale być może dostaniemy potwierdzenie lub zaprzeczenie jego istnienia już niedługo, gdy ruszy należąca do ESA misja Gaia, która zająć ma się badaniem pola grawitacyjnego całej naszej galaktyki.

Jeśli jego istnienie się potwierdzi to wtedy będziemy mogli snuć dalsze hipotezy o jego wpływie na naszą planetę.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy