Czołg inwalidzki
Pewien Brytyjczyk - Jim Starr - dowiedział się w rządowej agencji zajmującej się wydawaniem praw jazdy (Driver and Vehicle Licensing Agency), że nie może poruszać się na swoim wózku inwalidzkim, ponieważ z technicznego punktu widzenia jest on... czołgiem.
Pewien Brytyjczyk - Jim Starr - dowiedział się w rządowej agencji zajmującej się wydawaniem praw jazdy (Driver and Vehicle Licensing Agency), że nie może poruszać się na swoim wózku inwalidzkim, ponieważ z technicznego punktu widzenia jest on... czołgiem.
Według agencji rozmiar skuterów i wózków inwalidzkich nie może przekraczać 85 cm szerokości i 125 kilogramów wagi. Pojazd pana Starra, który jest terenową wersją samobieżnego wózka inwalidzkiego - wyposażoną w gąsienice - ma niestety 107 cm szerokości i waży około 220 kg. Pojazd z napędem elektrycznym sterowany jest przy pomocy joysticka i potrafi rozwijać prędkość do 12 km/h.
Sam zainteresowany jest zażenowany całą sytuacją - mówi on, że tak długo czekał na pojazd, który pozwoliłby mu swobodnie zjechać na plażę i poruszać się po niej, a teraz władza mu tego zabrania.
Starr porusza się na wózku od 1999 roku, ze względu na chroniczny ból pleców i stawów, problemy neurologiczne i artretyzm.
Wózek podarował mu na święta przyjaciel, który zamówił go w amerykańskiej firmie TC Mobility za 24 tysiące dolarów.