Studnia bez dna. Sztuczna inteligencja OpenAI pochłonie biliony dolarów
OpenAI spotkał się w tym tygodniu z dziennikarzami. CEO firmy Sam Altman odpowiedział na pytania, dotyczące m.in. średnio udanego startu GPT-5, a także traktowania sztucznej inteligencji jako bańki i zapotrzebowania finansowego przedsiębiorstwa. Altman twierdzi wprost, że chodzi tu już nie o miliardowe, lecz o wielobilionowe kwoty. AI to studnia bez dna czy może inwestycja ma się zwrócić?

Spis treści:
GPT-5 zaliczył falstart? Szef OpenAI: "Spapraliśmy po całości"
Sam Altman kierujący OpenAI odniósł się do krytyki GPT-5 - co prawda najpotężniejszego modelu sztucznej inteligencji w historii firmy, ale równocześnie krytykowanego za niedociągnięcia. Benchmarki (automatyczne testy branżowe, w tym przypadku badające zdolności AI w dziedzinach matematyki, medycyny, rozumowania etc.) niekoniecznie idą w parze z codziennymi doświadczeniami użytkowników. Nie chodzi nawet o to, że GPT-5 daleko do silnej sztucznej inteligencji (AGI). Zdaniem części osób model nie dorównuje nawet poprzednikom, jest od nich głupszy i bardziej nudny, dlatego użytkownicy ci przełączają się na starsze modele w ChatGPT lub Microsoft Copilot.
CEO OpenAI przyznał się do błędu. "Myślę, że spapraliśmy po całości parę rzeczy przy wydaniu. Z drugiej strony nasz ruch API podwoił się w ciągu 48 godzin i rośnie. Już brakuje nam GPU. ChatGPT osiąga nowe wyżyny każdego dnia. Mnóstwo użytkowników naprawdę uwielbia przełączanie modeli. Myślę, że wyciągnęliśmy lekcję z tego, co to znaczy upgrade'ować produkt dla setek milionów osób w ciągu dnia" - powiedział Altman. Warto wyjaśnić, o co tu chodzi.
API, czyli interfejs programowania aplikacji, jest łącznikiem między modelem AI a oprogramowaniem. GPT-5 nie jest bowiem ekskluzywny dla czatbotów OpenAI i Microsoftu. Korzystają też z niego deweloperzy w swoich aplikacjach. Innymi słowy każdy może mieć swój własny ChatGPT, asystenta lub agenta opartego na tych samych modelach. GPU to z kolei graficzne układy obliczeniowe, na których odbywa się w dużej mierze przetwarzanie AI. Podobne jednostki obliczeniowe znajdują się na kartach graficznych w naszych komputerach osobistych.
Sztuczna inteligencja jak bańka internetowa. Sam Altman nie zaprzecza
Na spotkaniu z prasą padło też pytanie, czy szef OpenAI zgadza się z krytykami, którzy nazywają sztuczną inteligencję bańką - podobną do tej, która miała miejsce we wczesnych dniach szerokiej dostępności internetu (tzw. bańka internetowa lub bańka dotcomów z lat 1995-2001). "Czy jesteśmy na etapie, w którym inwestorzy jako całość są nadmiernie podekscytowani AI?" - zapytał ktoś z sali. "W mojej opinii - tak" - odparł Sam Altman.

Dlaczego zdaniem wielu sceptyków dzisiejsza sztuczna inteligencja to bańka? Chodzi tu o jej rozwój i sposób finansowania. Dziś produkty oparte na AI zarabiają na siebie w minimalnym stopniu, a często w ogóle nie dają zwrotów z inwestycji. A od lat idą na to grube dziesiątki miliardów dolarów - jak w przypadku OpenAI, w którego kilka lat temu zaczął inwestować Microsoft, co doprowadziło do powstania ChatuGPT i najlepszych modeli AI na świecie. Firma bierze też udział w Project Stargate finansowanym przez rząd USA, który ma na celu stworzenie silnej sztucznej inteligencji, zwanej też superinteligencją lub sztuczną inteligencją ogólnego zastosowania (AGI).
Rzecz w tym, że infrastruktura w obecnej architekturze nie może rozrastać się w nieskończoność. W pewnym momencie skończą się zasoby zarówno przestrzenne, jak też energetyczne i finansowe. Potrzebna jest rewolucja na miarę zmiany paradygmatu, a nie tylko mnożenie układów GPU. Oczywiście nadal powstają innowacje (np. niezwykle optymalne modele chińskiego DeepSeek), ale trudno tu mówić o rewolucji. Bańka AI - podobnie jak ta internetowa - teoretycznie może pęknąć, gdy inwestorzy powiedzą "dość". Z drugiej strony, mimo tego kryzysu, internet okazał się bardzo trafionym wynalazkiem i ostatecznie wdarł się w każdą dziedzinę życia i biznesu.
Centra danych AI pochłoną biliony dolarów. Czy to się w ogóle opłaca?
Ostatnia z ważnych kwestii dotyczy finansowania. Wiąże się to z rozrostem przestrzennym - budową kolejnych centrów danych i doposażaniem ich w dziesiątki tysięcy najnowocześniejszych układów obliczeniowych. A to nie są tanie rzeczy. Niezależnie od tego, czy bańka AI pęknie, czy nie, OpenAI będzie nadal finansowane ogromnymi kwotami, które umożliwią mu (przynajmniej w założeniu) dojście do upragnionego AGI i zrobienie tego szybciej niż Meta czy Google. Mówimy tu o kwotach rzędu już nie miliardów, lecz bilionów dolarów, które już niedługo pochłonie infrastruktura AI.
"Powinniście się spodziewać, że OpenAI wyda biliony dolarów na budowę centrów danych w niedalekiej przyszłości" - powiedział Sam Altman dziennikarzom. Brzmi to absurdalnie, jednak gra toczy się o wysoką stawkę. Jak powiedział jakiś czas temu CEO Microsoft, Satya Nadella, to nie benchmarki są miarą sukcesu sztucznej inteligencji, lecz jej wpływ na wzrost gospodarczy. Szacuje się, że rewolucja AI wpłynie na ekonomię równie mocno, jak niegdyś wprowadzenie komputerów osobistych i internetu, a te olbrzymie inwestycje w końcu się zwrócą.