Jak mogła wyglądać Pieśń lodu i ognia

Waterstones - brytyjska firma zajmująca się handlem książkami opublikowała ostatnio list wysłany niegdyś przez George'a R. R. Martina swojemu wydawcy (ten potwierdził jego autentyczność), a w liście tym autor przedstawia w skrócie zarys szykowanej przez siebie serii zatytułowanej Pieśń lodu i ognia...

Waterstones - brytyjska firma zajmująca się handlem książkami opublikowała ostatnio list wysłany niegdyś przez George'a R. R. Martina swojemu wydawcy (ten potwierdził jego autentyczność), a w liście tym autor przedstawia w skrócie zarys szykowanej przez siebie serii zatytułowanej Pieśń lodu i ognia...

Waterstones - brytyjska firma zajmująca się handlem książkami opublikowała ostatnio list wysłany niegdyś przez George'a R. R. Martina swojemu wydawcy (ten potwierdził jego autentyczność), a w liście tym autor przedstawia w skrócie zarys szykowanej przez siebie serii zatytułowanej Pieśń lodu i ognia. Zobaczcie jak mogła wyglądać ta epicka saga (a także bazujący na niej serial Gra o tron) gdyby Martin trzymał się pierwotnego planu.

Na początku ostrzegamy, że w tekście będą znajdowały się drobne spoilery - jeśli nie doczytaliście sagi do momentu, w którym się zatrzymała (lub nie oglądaliście serialu) to jeśli nie chcecie psuć sobie zabawy - nie czytajcie dalej. A teraz do rzeczy.

Reklama

Przede wszystkim Martin zwrócił uwagę na to kim będą faktyczni główni bohaterowie serii, którzy dożyją do jej końca - to Tyrion, Bran, Arya, Jon i Daenerys - tu na razie wszystko się zgadza, ale szczegóły historii już nie do końca pokrywają się z właściwą, opublikowaną sagą.

Przede wszystkim autor początkowo zakładał dużo mniej walczących rodów - właściwie mieli być tylko Lannisterowie i Starkowie, a cała historia zdawała się przez to dużo bardziej bazować na historycznej wojnie dwóch róż toczonej pomiędzy rodami Lancasterów i Yorków o tron angielski w XVI wieku.

Cały czas Martin planował jednak zabijanie wielu bohaterów, w oryginale równie szybko żegnaliśmy Neda, Roberta, Robba czy Joffreya, z tym ostatnim Sansa jednak miała mieć wcześniej dziecko - syna będącego dziedzicem Żelaznego Tronu, a sama jej postać miała być jeszcze bardziej tragiczna - miała ona przedłożyć tron dla swojego dziecka nad resztę własnego rodu czego miała potem gorzko żałować - później sama też miała zginąć.

Nieco inna miała być także historia Daenerys - miała ona natrafić na smocze jaja po ucieczce z obozu Dothraków i wcześniejszym zabójstwie Khala Drogo - ten więc pełnił rolę czarnego charakteru. Początkowo miał być także trójkąt miłosny między Jonem i Tyrionem, a Aryą (można się więc domyślić, że Jon tak naprawdę miał nie być dzieckiem Neda).

Po raz kolejny przekonujemy się też, że głównym zagrożeniem od początku mieli być Inni zza muru i jeśli wizja Martina nie uległa zmianie (a nie wygląda na to) to wojna domowa pomiędzy rodami jest tak naprawdę tylko bogatym tłem do historii, która rozegra się na kartach dwóch ostatnich tomów.

I mamy nadzieję, że zostaną one dość szybko wydane.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy