John McAfee chce być prezydentem

Do wyścigu o fotel prezydencki w USA dołączył właśnie dość nietypowy i całkowicie niespodziewany kandydat. To 70-letni John McAfee - twórca słynnego programu antywirusowego, który jest obecnie milionerem, nauczycielem jogi, poszukiwany był w związku z morderstwem, zbiegł do Belize, a finalnie trafił do Gwatemali gdzie zarabiał przewożąc ludzi promem.

Do wyścigu o fotel prezydencki w USA dołączył właśnie dość nietypowy i całkowicie niespodziewany kandydat. To 70-letni John McAfee - twórca słynnego programu antywirusowego, który jest obecnie milionerem, nauczycielem jogi, poszukiwany był w związku z morderstwem, zbiegł do Belize, a finalnie trafił do Gwatemali gdzie zarabiał przewożąc ludzi promem.

Do wyścigu o fotel prezydencki w USA dołączył właśnie dość nietypowy i całkowicie niespodziewany kandydat. To 70-letni John McAfee - twórca słynnego programu antywirusowego, który jest obecnie milionerem, nauczycielem jogi, poszukiwany był w związku z morderstwem, zbiegł do Belize, a finalnie trafił do Gwatemali gdzie zarabiał przewożąc ludzi promem.

McAfee, który od niedawna mieszka z powrotem w Stanach Zjednoczonych, twierdzi, że poparcie ma ogromne - do wystartowania w wyborach skłaniał go każdy kogo spotykał na swej drodze, a do tego uważa on, że ma również wsparcie całego internetu.

Reklama

Jako prezydent, kontrowersyjny biznesmen chce walczyć lepiej o prywatność, którą jego zdaniem tracimy w zastraszającym tempie, a podczas swojej kampanii ma on zamiar być całkowicie otwarty - ma odpowiadać na wszystkie pytania dotyczące swojej, nieco szemranej przeszłości.

Nie oznacza to jednak, że zamierza on rezygnować ze swego oryginalnego stylu. Pytany o to co sądzi o dwóch kontrkandydatach do urzędu zauważył, że Hillary Clinton należą się pochwały za to, że z godnością znosiła wyczyny Billa, natomiast Donaldowi Trumpowi chciałby zadać jedno pytanie - co się dzieje z jego włosami?

McAfee ma być w trakcie kampanii wspierany przez swoją nową partię nazwaną Cyber Party.

O 70-letnim McAfee - jednej z najbardziej barwnych postaci rynku IT - zrobiło się głośno w 2012 roku - gdy policja dokonała nalotu na willę milionera w Belize. Został on wtedy aresztowany pod zarzutem nielegalnego wytwarzania farmaceutyków i posiadania broni, jednak szybko go zwolniono z aresztu, a policja wyjaśniła, że był on tylko podejrzany, a nie oskarżony.

Policja interesowała się także McAfee w związku ze śmiercią jego sąsiada, który został zastrzelony na swojej posiadłości na wyspie Ambergris Caye w Belize. McAfee zaczął wtedy ukrywać się przed policją, a w mediach twierdził, że będzie go ona próbowała zabić. Premier Belize nazwał wtedy milionera "ekstremalnym paranoikiem, wręcz wariatem".

Miejsce ukrywania się McAfee w Gwatemali zostało przypadkiem ujawnione przez dziennikarzy, którzy opublikowali zdjęcie z wywiadu z nim bez wyczyszczenia danych EXIF zawierających dane GPS. Milioner został zatrzymany i deportowany do USA. Twierdzi on cały czas, że wszystkie stawiane mu zarzuty są wynikiem tego, że wie on zbyt wiele o nielegalnych występkach wielu wysoko postawionych osób.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy