Kolejni producenci w aferze spalinowej

Skandal spalinowy Volkswagena zatacza coraz szersze kręgi, bo okazuje się, że nie tylko samochody z tej grupy emitowały więcej szkodliwych substancji niż dopuszczają normy. Chodzić może także o auta z silnikami diesla sprzedawane przez firmy Mercedes-Benz, Honda, Mazda i Mitsubishi - firmy te jednak nie oszukiwały regulatorów wprost.

Skandal spalinowy Volkswagena zatacza coraz szersze kręgi, bo okazuje się, że nie tylko samochody z tej grupy emitowały więcej szkodliwych substancji niż dopuszczają normy. Chodzić może także o auta z silnikami diesla sprzedawane przez firmy Mercedes-Benz, Honda, Mazda i Mitsubishi - firmy te jednak nie oszukiwały regulatorów wprost.

Skandal spalinowy Volkswagena zatacza coraz szersze kręgi, bo okazuje się, że nie tylko samochody z tej grupy emitowały więcej szkodliwych substancji niż dopuszczają normy. Chodzić może także o auta z silnikami diesla sprzedawane przez firmy Mercedes-Benz, Honda, Mazda i Mitsubishi - firmy te jednak nie oszukiwały regulatorów wprost.

Firma Emission Analytics, która to odkryła, twierdzi, że jest to problem systemowy, który dotyczy całego przemysłu. A samochody zbadała ona podczas bardziej rygorystycznych testów drogowych i wyszło na to, że emitują one średnio od 2 do 6 razy więcej szkodliwych tlenków azotu niż dopuszczają normy, choć zdarzają się też terenowe modele, które przekraczają normy emisji 20-krotnie.

Reklama

O skali problemu świadczyć może fakt, że w zeszłym tygodniu pojawiły się także informacje o dieslach Renaut, Nissana, Hyundaia, Citroena, Fiata, Volvo i Jeepa, które także emitują realnie dużo więcej tlenków azotu niż jest to dopuszczone, co w efekcie przekładać się to musi na wiele przedwczesnych zgonów i ogromne koszty dla służby zdrowia.

Wszystkie te samochody przeszły najnowsze, europejskie testy dopuszczające je na drogi (NEDC), a jeśli w prawdziwym użyciu przekraczają te normy to wskazuje na fakt, że po prostu zostały w taki sposób zaprojektowane przez producentów, ale nie ma tu mowy o żadnym oszustwie, takim jak w przypadku Volkswagena, można po prostu mówić o źle działającym systemie.

Po raz kolejny zatem ponawiany jest apel o zmianę formuły tych testów jeśli nie zależy nam tylko na lepszym samopoczuciu, ale na realnym efekcie tych działań.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama