Kolumb odpowiedzialny za małą epokę lodowcową

Tak zwana mała epoka lodowcowa to okres w dziejach naszej planety datowany na lata 1570-1900. Cechowało go ochłodzenie klimatu na półkuli północnej średnio aż o 1 stopień Celsjusza (w porównaniu do wieku XX). Okazuje się, że winę za to może ponosić Krzysztof Kolumb.

Tak zwana mała epoka lodowcowa to okres w dziejach naszej planety datowany na lata 1570-1900. Cechowało go ochłodzenie klimatu na półkuli północnej średnio aż o 1 stopień Celsjusza (w porównaniu do wieku XX). Okazuje się, że winę za to może ponosić Krzysztof Kolumb.

Tak zwana mała epoka lodowcowa to okres w dziejach naszej planety datowany na lata 1570-1900. Cechowało go ochłodzenie klimatu na półkuli północnej średnio aż o 1 stopień Celsjusza (w porównaniu do wieku XX). Okazuje się, że winę za to może ponosić Krzysztof Kolumb.

Podbój kontynentów amerykańskich przez Europejczyków doprowadził do zdziesiątkowania rdzennej ludności zamieszkującej tamte tereny, co doprowadziło do pozostawienia ogromnych połaci ziemi samej sobie, przez co dzika roślinność rozrosła się tam na wielką skalę. Ta nowa roślinność pochłonęła szybko miliardy ton dwutlenku węgla z atmosfery, a zatem obniżyła jej zdolność do zatrzymywania ciepła, co w efekcie doprowadziło do ochłodzenia klimatu.

Reklama

Do takich wniosków doszła ostatnio grupa geochemików z Uniwersytetu Stanforda.

Pod koniec XV wieku około 40 do 80 milionów ludzi zamieszkiwało tereny obu Ameryk. Wielu z nich wypalało drzewa, aby zrobić miejsce pod pola uprawne, zostawiając za sobą całe pasy ziemi, w której znaleźć do dziś można dużo węgla drzewnego.

Około 500 lat temu wraz z pojawieniem się europejskich osadników ta warstwa znika, za co obwinia się właśnie wybijanie miejscowej ludności, a także przywiezione ze Starego Kontynentu choroby takie jak ospa czy błonica, które przyczyniły się do wymierania Indian. Mówi się o śmierci nawet 90% rdzennych mieszkańców kontynentów amerykańskich.

Na opuszczony teren szybko powróciły drzewa, które w jednej chwili mogły pochłonąć od 2 do 17 miliardów ton dwutlenku węgla z powietrza. W tym okresie zaobserwowano znaczny spadek ilości gazów cieplarnianych, a na całej powierzchni Ziemi nie zachodziła w tym czasie żadna istotna działalność człowieka, która mogłaby przyczynić się do tego efektu.

Oczywiście mogły w tym pomóc także naturalne procesy takie jak spadek aktywności słonecznej, czy wzrost aktywności wulkanów.

Jednak na efekt działalności człowieka wskazuje tu jeszcze jedno - większa zawartość w dwutlenku węgla w atmosferze węgla-13 - naturalnego izotopu tego pierwiastka z dodatkowym neutronem. Drzewa natomiast wolą absorbować pierwiastek ten w lżejszej postaci węgla-12.

Dowody nie są w tej sprawie jednoznaczne, lecz naukowcy zwracają naszą uwagę, że na klimat przez swoje działanie mogliśmy wpływać już dużo wcześniej przed rozpoczęciem rewolucji przemysłowej.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy