Kosmiczna skała o średnicy 600 metrów może zniszczyć Polskę
Wszyscy widzieliśmy w 2013 roku na materiałach filmowych eksplozję kosmicznej skały na rosyjskim niebie. Nie każdy jednak wie skąd takie obiekty się biorą, jak powstają i dlaczego spadają na ziemię. Dowiedzmy się więcej o tym niebezpiecznym zjawisku...
Oprócz planet wokół Słońca krążą również komety i planetoidy, czyli skały często pokryte lodem wewnątrz których skumulowane są gazy. Te ostatnie mają bardzo różne wielkości, a także orbity. Zdecydowana większość planetoid obiega Słońce między orbitami Marsa i Jowisza.
Są jednak takie, których orbita jest zupełnie inna i na przykład przecina orbitę ziemską, stwarzając przy tym zagrożenie. Według NASA takich skał o średnicy ponad 1 kilometra są tysiące, a jeszcze więcej takich, które mają kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset metrów i w znacznej mierze przy obecnym stanie techniki nie jesteśmy ich w stanie wykryć, a co za tym idzie również obserwować i przed nimi ostrzegać.
Naukowcy wyróżniają trzy postaci tego samego obiektu. Jeśli skała ma mniej niż 1 metr, to określa się ją mianem pyłu kosmicznego, jeśli ma od 1 do 10 metrów, to wówczas jest meteoroidem (ten z kolei dzieli się m.in. na mikrometeory i bolidy), zaś powyżej 10 metrów otrzymuje miano planetoidy.
Meteoryt Hoba w Namibii.
Obiekt, który widziano nad Rosją był na pograniczu meteoroidu i małej planetoidy, bo miał średnicę około 17 metrów przed wejściem w ziemską atmosferę. Meteoroid w trakcie kontaktu z poszczególnymi warstwami atmosfery zaczął pozostawiać za sobą smugę, którą fachowo nazywa się meteorem.
Meteor powstał, gdy skała przemieszczająca się z prędkością kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę rozgrzała się do temperatury tysięcy stopni, co było efektem silnego sprężenia powietrza przed czołem skały, która w następstwie tego zaczęła eksplodować.
W trakcie eksplozji obiekt był na tyle duży, że otrzymał status bolidu, czyli masywniejszej postaci meteoroidu. Dopiero w momencie kontaktu z powierzchnią ziemi jego fragmenty stały się meteorytami. Tyle o fachowym nazewnictwie tego zjawiska.
Szacuje się, że każdego miesiąca na całym świecie pojawia się średnio 14 większych skał, których zanikanie w atmosferze jest widoczne gołym okiem. Zdecydowana większość materiału to dosłownie pyłek wielkości kilku milimetrów.
Czasem jednak zdarzają się większe bryłki, a im mają one większe rozmiary, tym bardziej spektakularnie prezentują się na niebie. Największy meteoryt Hoba odkryto w Namibii w Afryce. Spadł on prawdopodobnie około 80 tysięcy lat temu. Skała składa się w 84 procentach z żelaza. Można go podziwiać w muzeum w mieście Grootfontein.
Najczęściej w ziemską atmosferę wlatują mniejsze skały, a im mniejsze, tym częściej. Średnio raz na 200 lat mamy do czynienia z planetoidą o średnicy 25 metrów, która jest niewiele większa od Meteoru Czelabińskiego.
Meteoryt Hoba w Namibii.
Dwukrotnie od niej większa skała wchodzi w atmosferę raz na 2 tysiące lat. Jest ona na tyle duża, że nie jest w stanie w całości spłonąć, wobec czego uderza w ziemię. Jeśli spadnie na miasto, może je całkowicie zmieść z powierzchni. Jej upadek grozi też pożarami, ale na lokalną skalę.
Planetoidy o średnicy 150 metrów zdarzają się bardzo rzadko, raz na 30 tysięcy lat. Ich uderzenie w ziemię wyzwoliłoby energię porównywalną z wybuchem bomby wodorowej. Całkowicie uległby destrukcji obszar o rozmiarach województwa.
Skały wielkości 300 metrów wlatują w ziemską atmosferę jeszcze rzadziej, raz na 100 tysięcy lat i mogą zrównać z ziemią wszystko w promieniu 100 kilometrów, a poważne szkody poczynić na niemal tysiąc kilometrów.
Choć wydaje się nie możliwe, to jednak uderzenie skały o średnicy zaledwie 600 metrów zniszczyłoby obszar całej Polski. Gdyby spadła do oceanu, wywołałaby tsunami, które zatopiłoby wszystkie miejscowości nadmorskie na jednej z półkul. Na szczęście tak duża planetoida pojawia się jedynie raz na 200 tysięcy lat.
Te największe kosmiczne skały, o średnicy kilku kilometrów, mogą równać z ziemią znaczne obszary. 1-kilometrowy obiekt poważnie uszkodziłby powłokę ozonową, sprawiając, że zabójcze promienie ultrafioletowe mogłyby zdegradować faunę i florę oraz stanowić zagrożenie dla ludzkiego organizmu. Kilka państw natychmiast zniknęłoby z powierzchni ziemi, a tony unoszącego się pyłu przysłoniłyby Słońce powodując przejściowe zmiany klimatyczne.
Planetoida o średnicy 5 kilometrów, która spada na Ziemię raz na 30 milionów lat, wywołałaby masowe zniszczenia i mogłaby zagrozić istnieniu rodzaju ludzkiego. Raz na 100 milionów lat zdarza się obiekt o zawrotnej średnicy 10 tysięcy metrów. Ziemia na lata pokryłaby się pyłem, który spowodowałby katastrofalne w skutkach ochłodzenie klimatu i wymarcie 90 procent gatunków.
Źródło: NASA/TwojaPogoda / Fot. NASA