Kosmiczna skała znajdzie się bardzo blisko

Według wcześniejszych symulacji komputerowych, planetoida miała przelecieć 14 milionów kilometrów od Ziemi, a więc 35 razy dalej niż znajduje się Księżyc. Jednak teraz wiemy już, że obiekt znajdzie się w pobliżu satelitów geostacjonarnych. A jeśli będzie jeszcze bliżej?

Według wcześniejszych symulacji komputerowych, planetoida miała przelecieć 14 milionów kilometrów od Ziemi, a więc 35 razy dalej niż znajduje się Księżyc. Jednak teraz wiemy już, że obiekt znajdzie się w pobliżu satelitów geostacjonarnych. A jeśli będzie jeszcze bliżej?

2013 TX68 to katalogowa nazwa planetoidy, która w nocy z 7 na 8 marca o godzinie 1:06 czasu polskiego przeleci obok Ziemi. Jak blisko? Naukowcy z NASA informują, że obiekt jest trudny do obserwacji, dlatego też do tej pory nie była znana jego szczegółowa orbita...

Według wcześniejszych symulacji komputerowych, planetoida miała przelecieć 14 milionów kilometrów od Ziemi, a więc 35 razy dalej niż znajduje się Księżyc. Jednak teraz wiemy już, że obiekt znajdzie się zaledwie 24 tysiące kilometrów od nas, czyli w pobliżu satelitów geostacjonarnych. A jeśli będzie jeszcze bliżej?

Reklama

Nie jest też do końca jasne, jak duży jest obiekt. Według aktualnie dostępnych danych, planetoida ma co najmniej 30 metrów średnicy, a więc może być o połowę większa od bolidu, który eksplodował nad Czelabińskiem w Rosji, niemal równo 3 lata temu.

Uderzenie tak dużego ciała niebieskiego w powierzchnię ziemi groziłoby całkowitym zniszczeniem wielkiego miasta, a upadek do oceanu, wyzwoleniem gigantycznych fal tsunami, które mogłyby zrujnować nadmorskie miejscowości.

Jednak do tego nie dojdzie, gdyż planetoida na pewno, podobnie jak Meteor Czelabiński, w większości spłonie w atmosferze, a jedynie małe kawałki mogą spaść na ziemię.

Oczywiście będzie istniało zagrożenie, że w trakcie wchodzenia planetoidy w atmosferę, nastąpi jej wybuch i pojawi się fala uderzeniowa, która może poczynić ogromne szkody na dużym obszarze.

NASA zapowiada jednak, że bardziej powinniśmy się bać o satelity geostacjonarne, niż o siebie, gdyż właśnie na tej wysokości (24 tysięcy kilometrów) znajdują się bardzo ważne instalacje do obserwacji Ziemi.

Gdyby planetoida uderzyła w któryś z satelitów, mogłaby doprowadzić do niewyobrażalnej katastrofy na orbicie, która wyglądałaby tak, jak jedna z najlepszych scen z filmu Grawitacja, a jej skutki byłyby nie do ogarnięcia (zobaczcie na powyższym filmie).

Meteor Czelabiński, który liczył sobie 4,5 miliarda lat, 15 lutego w godzinach porannych wybuchł nad Uralem z siłą 40 bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę. Eksplozja, która wywołała falę uderzeniową, była tak potężna, że zniszczyła 100 tysięcy metrów kwadratowych okien, a w sumie różnego rodzaju uszkodzeniom uległo 3 tysiące budynków. Rannych zostało 1200 osób.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy