Kreml korzystał z usług botnetu?

Amerykanie oferują trzy miliony dolarów za pomoc w złapaniu hakera Jewgienija Bogaczewa (na zdjęciu), który stoi za wielkim botnetem GameOver ZeuS. A okazuje się, że służby ojczyzny Bogaczewa również się nim interesowały, ale w nieco inny sposób - rosyjscy szpiedzy sami mieli bowiem korzystać ze stworzonego przez cybeprzestępcę botnetu.

Amerykanie oferują trzy miliony dolarów za pomoc w złapaniu hakera Jewgienija Bogaczewa (na zdjęciu), który stoi za wielkim botnetem GameOver ZeuS. A okazuje się, że służby ojczyzny Bogaczewa również się nim interesowały, ale w nieco inny sposób - rosyjscy szpiedzy sami mieli bowiem korzystać ze stworzonego przez cybeprzestępcę botnetu.

Z informacji, do których dotarł New York Times wynika, że rosyjskie służby podłączały się do GameOver ZeuS w latach 2011-2014, aby wyszukiwać z pomocą komputerów-zombie wchodzących w skład tej sieci (lub też po prostu na tych komputerach) informacji na tematy takie jak wsparcie dla syryjskich rebeliantów, planowane operacje NATO na Ukrainie, czy w końcu bardziej ogólnie - wszelkich danych oznaczonych jako tajne lub podpisanych przez Departament Obrony USA.

Rosja doniesień tych na razie nie komentuje, ale już wcześniej ukraińskie służby informowały, że Bogaczew mógł działać pod auspicjami FSB (pod warunkiem, że przestępczą działalność będzie kierował poza Rosję), dzięki temu pozostawał przez długie lata i nadal pozostaje nieuchwytny.

I - jeśli to prawda - to raczej pochwycić się go nie uda, chyba że poczuje się on zbyt pewnie i opuści teren Rosji.

Źródło: , Zdj.: FBI

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas