Mars smagany jest dużymi burzami śnieżnymi

Czerwona Planeta, czyli przyszły dom dla milionów Ziemian, skrywa przed nami jeszcze mnóstwo fascynujących tajemnic. Właśnie dowiedzieliśmy się, że planeta ta smagana jest wielkimi burzami śnieżnymi, które występują tylko nocą. Takie rewelacje dochodzą do nas od Aymerica Spiga...

Czerwona Planeta, czyli przyszły dom dla milionów Ziemian, skrywa przed nami jeszcze mnóstwo fascynujących tajemnic. Właśnie dowiedzieliśmy się, że planeta ta smagana jest wielkimi burzami śnieżnymi, które występują tylko nocą. Takie rewelacje dochodzą do nas od Aymerica Spiga...

Czerwona Planeta, czyli przyszły dom dla milionów Ziemian, skrywa przed nami jeszcze mnóstwo fascynujących tajemnic. Właśnie dowiedzieliśmy się, że planeta ta smagana jest wielkimi burzami śnieżnymi, które występują tylko nocą.

Takie rewelacje dochodzą do nas od Aymerica Spiga, eksperta ds. dynamiki atmosfer planetarnych z Universite Pierre Curie w Paryżu. Jak wygląda to zjawisko? Otóż cząsteczki lodu wodnego, wirując podczas burzy, docierają do powierzchni w kilka minut, a nie delikatnie opadają godzinami jak dotychczas sądzono.

Niestety, pomimo występującego tam "śniegu", na powierzchni Marsa nie ulepimy bałwana i nie pośmigamy na nartach. Pomimo tego, że z satelity powierzchnia Czerwonej Planety w nocy może przypominać kulę śnieżną, to jednak w rzeczywistości mówimy tutaj jedynie o grubszej warstwie szronu.

Reklama

Mars staje się w nocy śnieżną kulą. Fot. NASA.

Planeta ma 100 razy rzadszą atmosferę do ziemskiej, nie zachodzą w niej gwałtowne zjawiska, jest sucha, a powierzchnia jest jedną wielką pustynią. Dlatego pierwsi kolonizatorzy nie mają co liczyć na śnieżne szaleństwa.

Spiga, wraz ze współpracownikami, opracował nowy model atmosferyczny symulujący zjawiska pogodowe na Marsie, a uwzględniający dokładniejsze dane wejściowe. Teraz wiemy, że zabielenie powierzchni następuje w trakcie zimnych nocy. Cząsteczki lodu wodnego wychładzają się, chmury stają się niestabilne i następują opady "śniegu". Silne wiatry transportują je ku powierzchni, na której się osadzają.

Miejmy nadzieję, że przyszłym kolonizatorom uda się zrobić zdjęcia tego fascynującego zjawiska.

Źródło: / Fot. NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy