Maszyna do wina wykryje terrorystów

System kontroli na amerykańskich lotniskach stale się rozrasta. Po urządzeniu pozwalającym skanować ciało bez naruszania godności osobistej czas na maszynę zdolną odróżniać ciecz i to czy może stanowić ona zagrożenie.

System kontroli na amerykańskich lotniskach stale się rozrasta. Po urządzeniu pozwalającym skanować ciało bez naruszania godności osobistej czas na maszynę zdolną odróżniać ciecz i to czy może stanowić ona zagrożenie.

System kontroli na amerykańskich lotniskach stale się rozrasta. Po urządzeniu pozwalającym bez naruszania godności osobistej czas na maszynę zdolną odróżniać ciecz i to czy może stanowić ona zagrożenie.

Po próbach zamachów terrorystycznych w 2006 roku przepisy dotyczące wnoszenia na pokład samolotów większych ilości cieczy uległy radykalnemu zaostrzeniu. Niezależnie od tego czy była to woda czy perfumy jeśli objętość przekraczała dopuszczalną normę, pasażer mógł zapomnieć o zabraniu tego ze sobą.

Z pomocą wkrótce może przyjść urządzenie stworzone w 2002 roku przez profesora Matthew Augustine z Uniwersytetu w Kalifornii. Wynalazł on wówczas maszynę, która bez otwierania butelki była w stanie rozpoznać czy wino jest zepsute. Zasada działania jest podobna do tej jaką wykorzystuje się w rezonansie magnetycznym. Połączenie fal radiowych i silnego pola magnetycznego pozwala określić strukturę chemiczną wina.

Reklama

Rosnące ryzyko zamachów i utrudnienia dla pasażerów sprawiły, że patentem naukowca zainteresował się Amerykański Departament Bezpieczeństwa. Dzięki odpowiednim modyfikacjom jest ono w stanie wykrywać materiały wybuchowe i inne substancje niebezpieczne. Dofinansowanie resortu daje szansę, że nowe skanery pojawią się na lotniskach nawet w ciągu roku.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy