Na PNA znowu poleje się krew?
Istniejący od 1957 roku Puchar Narodów Afryki to zdecydowanie największe futbolowe święto rozgrywane na Czarnym Lądzie. Jednak ostatnia edycja okryła się dość tragiczną sławą, po tym jak doszło do skutecznego zamachu na reprezentację Togo, która zmierzała na turniej autokarem. Teraz wygląda na to, że całą historia może się powtórzyć...
Istniejący od 1957 roku Puchar Narodów Afryki to zdecydowanie największe futbolowe święto rozgrywane na Czarnym Lądzie. Jednak ostatnia edycja okryła się dość tragiczną sławą, po tym jak doszło do skutecznego zamachu na reprezentację Togo, która zmierzała na turniej autokarem. Teraz wygląda na to, że całą historia może się powtórzyć...
PNA w 2010 roku był organizowany w Angoli. Decyzja o miejscu rozgrywania turnieju niemal od początku budziła wiele kontrowersji z racji braku stabilności i gwarancji bezpieczeństwa na terenie całego kraju. Mimo wszystko Afrykańska Federacja Futbolu (CAF) nie zmieniła swojego zdania i nadal obstawała nad zorganizowaniem imprezy właśnie w Angoli. Na efekty tej decyzji nie trzeba było długo czekać. Tuż przed startem pucharu doszło do dość tragicznej sytuacji, w której to autobus reprezentacji Togo został ostrzelany przez miejscowych rebeliantów. W wyniku ataku śmierć poniosły 3 osoby - kierowca autokaru, asystent trenera oraz rzecznik prasowy kadry. Drużyna Togo była wówczas w drodze właśnie na Puchar Narodów Afryki.
O ile więc o bezpieczeństwo najbliższej edycji (w 2012 roku gospodarzami PNA będzie Gwinea Równikowa i Gabon), to już zaplanowana na 2013 rok (niedawno powrócono do systemu organizacji turnieju w lata nieparzyste) impreza budzi spore wątpliwości...
Kilka lat temu CAF dokonało wyborów gospodarzy Pucharu Narodów Afryki aż do roku 2017 włącznie. W przypadku organizatora turnieju w 2013 roku wybrano... Libię. Na tamten czas cały pomysł wciąż wydawał się całkiem ciekawym projektem. Jednak sytuacja uległa diametralnej zmianie w lutym tego roku, kiedy to w Libii doszło do rewolty przeciwko reżimowi Kadaffiego. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć dlaczego większość afrykańskich zespołów boi się podzielić losu ekipy z Togo podczas zamachu z początku 2010 roku.
Mimo wszystko afrykańska centrala piłkarska póki co pozostaje niewzruszona na napływające zewsząd sygnały o zagrożeniach wynikających z wyjazdu do Libii. CAF najwyraźniej wierzy, że do 2013 roku sytuacja w kraju przyszłego gospodarza zdoła się ustabilizować i Libijczycy będą w stanie podołać całemu wyzwaniu.
Jak powiedział jeden z oficjeli afrykańskiej federacji - Hicham El Amrani - "Na dzień dzisiejszy turniej w 2013 wciąż leży w gestii Libii. Nie oznacza to jednak, że CAF nie ma w zanadrzu jakiegoś planu B, albo i C."
Czy plan awaryjny rzeczywiście okaże się niezbędny?