Nadjeżdża pierwszy elektryczny Harley-Davidson

Donośny, basowy dźwięk silnika i chmura dymu z rury wydechowej. Z czymś takim mogą się obecne kojarzyć motocykle legendarnej firmy Harley-Davidson, jednak żyjemy w czasach gdy coraz bardziej liczy się ekologia, dlatego amerykański producent zaprezentował pierwszy elektryczny model w swojej historii, który nosi nazwę LiveWire.

Donośny, basowy dźwięk silnika i chmura dymu z rury wydechowej. Z czymś takim mogą się obecne kojarzyć motocykle legendarnej firmy Harley-Davidson, jednak żyjemy w czasach gdy coraz bardziej liczy się ekologia, dlatego amerykański producent zaprezentował pierwszy elektryczny model w swojej historii, który nosi nazwę LiveWire.

Donośny, basowy dźwięk silnika i chmura dymu z rury wydechowej. Z czymś takim mogą się obecne kojarzyć motocykle legendarnej firmy Harley-Davidson, jednak żyjemy w czasach gdy coraz bardziej liczy się ekologia, dlatego amerykański producent zaprezentował pierwszy elektryczny model w swojej historii, który nosi nazwę LiveWire.

Dokładne szczegóły techniczne motocykla nie są znane, wiadomo tylko, że elektryczny motor generuje moc 75 koni mechanicznych co pozwolić ma na rozpędzenie maszyny od zera do setki w 4 sekundy. Jednak mimo elektryki widać od razu, że mamy do czynienia z Harleyem o czym świadczy masywna, ale mimo wszystko bardzo elegancka sylwetka.

Reklama

Jak zapewniają przedstawiciele producenta motocykl ma także brzmieć lepiej niż pozostałe elektryczne jednoślady co udało się uzyskać przez odpowiednie zestrojenie silnika i skrzyni biegów - ma to brzmieć niczym myśliwiec startujący z lotniskowca. Twierdzą oni, że LiveWire porównać można raczej do elektrycznej gitary niż elektrycznego samochodu - motocykl ten jest "wyrazem indywidualności i i stylu".

Na razie maszyna nie trafi jednak do sprzedaży. Harley-Davidson chce ją najpierw zabrać w trasę wzdłuż legendarnej Route 66 tak aby klienci mogli na własne oczy zobaczyć elektryczny motocykl. Nieco później Harley ma rozszerzyć Project LiveWire Experience także na Kanadę i Europę.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama