Nadlatuje kolejna, spora planetoida

Wczoraj byliśmy świadkami przelotu dużej planetoidy, która znalazła się bliżej naszej planety niż Księżyc, a dzisiaj wieczorem jeszcze bliżej Ziemi znajdzie się następna. Czy coś nam z tego powodu grozi?

Wczoraj byliśmy świadkami przelotu dużej planetoidy, która znalazła się bliżej naszej planety niż Księżyc, a dzisiaj wieczorem jeszcze bliżej Ziemi znajdzie się następna. Czy coś nam z tego powodu grozi?

Wczoraj byliśmy świadkami , która znalazła się bliżej naszej planety niż Księżyc, a dzisiaj wieczorem jeszcze bliżej Ziemi znajdzie się następna. Czy coś nam z tego powodu grozi?

 

Astronomowie odkryli już ponad 800 planetoid, które stanowią potencjalne zagrożenie dla naszej planety. Dwie z nich właśnie nas odwiedziły. Dzisiaj ich oczy zwrócone są w kierunku planetoidy o kryptonimie 2014 EC, która odkryta została zaledwie 2 dni temu w ramach programu Pan-STARRS, czyli systematycznej i ciągłej obserwacji nieba.

Reklama

 

Obiekt ma 10 metrów średnicy (o połowę mniej niż meteoryt czelabiński) i porusza się z zawrotną prędkością 16 kilometrów na sekundę (np. odległość ponad 570 km z Gdańska do Zakopanego pokonałaby w ciągu zaledwie 35 sekund).

 

Planetoida znajdzie się najbliżej Ziemi dzisiaj o godzinie 22:18 czasu polskiego. Będzie nas od niej dzielić zaledwie 56 tysięcy kilometrów (to prawie 7 razy bliżej niż znajduje się Księżyc).

 

Naukowcy uspokajają, że nic nam nie grozi, ponieważ podobne obiekty przelatują między Ziemią a Księżycem mniej więcej 20 razy do roku. Jednak strach po tym, co stało się przed rokiem w Rosji, może niektórym spędzać sen powiek.

 

Tymczasem ostatniej nocy byliśmy świadkami przelotu innej, również bardzo bliskiej planetoidy. Planetoida 2014 DX110 odkryta została zaledwie 6 dni temu. 32-metrowa skała, która poruszała się z prędkością 15 kilometrów na sekundę, znalazła się najbliżej Ziemi wczoraj o godzinie 22:07 czasu polskiego.

 

Dane: Newsweek Polska

 

Dzieliło nas od niej 348 tysięcy kilometrów. Tym samym obiekt znalazł się bliżej nas niż Księżyc, mniej więcej o 1/10 odległości. Gdyby planetoida 2014 DX110 spadła na ziemię, mogłaby spowodować zniszczenie obszaru o obwodzie niedużego miasta. Doszłoby do rozległych pożarów i wstrząsów ziemi.

 

Gdyby spadła do morza, wyzwoliłaby nieduże fale tsunami. Tak duże planetoidy uderzają w Ziemię średnio raz na ponad pół tysiąca lat. W ostatnim czasie blisko naszej planety przeleciało sporo dużych planetoid. Żadna z nich na szczęście nam nie zagroziła. Inaczej było w przypadku Księżyca.

 

We wrześniu ubiegłego roku w powierzchnię Srebrnego Globu uderzył kamień podróżujący przez przestrzeń kosmiczną z prędkością 61 tysięcy kilometrów na godzinę i ważący ponad 400 kilogramów. Wywołał eksplozję, której błysk widoczny był gołym okiem z Ziemi. Było to największe uderzenie jakie udało nam się kiedykolwiek zarejestrować na powierzchni naszego naturalnego satelity...

 

Warta odnotowania była również planetoida Bamberga o średnicy aż 200 kilometrów. 13 września 2013 roku przeleciała w odległości 120 milionów kilometrów, a więc ponad 300 razy dalej niż do Księżyca. Tak duży obiekt zbliża się do nas tylko raz na 22 lata.

 

Całkowitą zagładę życia jest w stanie zgotować już obiekt o średnicy 10 kilometrów. Doszłoby wówczas do potężnych trzęsień ziemi i wybuchów wulkanicznych. Unoszące się pyły spowiłyby atmosferę, uniemożliwiając docieranie do powierzchni ziemi promieni słonecznych.

 

Spadek temperatury spowodowałby zniszczenie wszelkiej roślinności i życia, a dzieła zniszczenia dopełniłyby gazy wydobywające się z powstałego po uderzeniu planetoidy krateru. Naukowcy sądzą, że taki kataklizm mogłyby przetrwać tylko niezwykle odporne bakterie.

 

Dodajmy, że do końca kwietnia blisko Ziemi przeleci jak dotąd 7 odkrytych planetoid. Najbliższa, pomijając dzisiejszą, znajdzie sześciokrotnie dalej niż Księżyc i będzie miała 12 metrów średnicy.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy