NASA o groźbie uderzenia planetoidy w Ziemię

Po globalnej sieci krąży wiele plotek i teorii spiskowych. Pomimo faktu, że większość z nich jest niedorzeczna, to jednak w każdej z nich może kryć się ziarenko prawdy, która czasem może przerazić. Otóż od jakiegoś czasu na serwisach społecznościowych mówi się o kataklizmie...

Po globalnej sieci krąży wiele plotek i teorii spiskowych. Pomimo faktu, że większość z nich jest niedorzeczna, to jednak w każdej z nich może kryć się ziarenko prawdy, która czasem może przerazić.

Otóż od jakiegoś czasu na serwisach społecznościowych mówi się o wielkim kataklizmie, który czeka naszą planetę jeszcze w tym roku. Zagłada ma nadejść z głębi kosmosu, a ma być nią ogromna planetoida.

Namiastkę tego, co może się stać, mogliśmy zobaczyć dwa lata temu, gdy nad rosyjskim Czelabińskiem doszło do wybuchu meteoru (o średnicy 17 metrów), który poczynił ogromne straty materialne, i to na dość sporym obszarze.

Uderzenie dużej planetoidy, o średnicy setek metrów czy nawet kilometrów, doprowadziłoby do katastrofy o zasięgu globalnym i mogłoby zagrozić istnieniu naszej cywilizacji.

Tymczasem plotka głosi, że upadek ciała niebieskiego miałby nastąpić pomiędzy 22 a 28 września (najpewniej 24 września) bieżącego roku.

Co ciekawe, informacja ta stała się na tyle "gorąca", że NASA zdecydowała się wydać specjalne oświadczenie w tej niepokojącej sprawie. Naukowcy twierdzą, że nie mają informacji o żadnym dużym obiekcie (planetoidzie czy komecie), który może uderzyć w Ziemię, nawet w ciągu najbliższych kilkuset lat.

Specjaliści tym samym uspokajają nas, że możemy spać spokojnie. Jednak ten fakt wcale nie sprawił, że informacja o nadchodzącej zagładzie "umarła". Wręcz przeciwnie, entuzjaści teorii spiskowych uznali ustosunkowanie się NASA za chęć ukrycia prawdy.

Jakby tego było mało, rząd Stanów Zjednoczonych ogłosił właśnie rozpoczęcie zakrojonych na niewyobrażalną skalę ćwiczeń o kryptonimie Jade Helm, na wypadek wystąpienia najróżniejszych kataklizmów.

Jade Helm rozpocznie się 15 lipca i potrwa do 15 września, czyli zakończy się dosłownie na kilka dni przed hipotetycznym uderzeniem planetoidy.

Plotka głosi, że miałby on być po prostu rodzajem zakamuflowanego przygotowywania stanu wojennego i sprawdzenia w praktyce przez rząd, jak może rzeczywiście wyglądać tego typu sytuacja.

W ćwiczeniach udział weźmie sporo amerykańskich instytucji rządowych (wojskowych), w tym oczywiście gwardia narodowa i Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (FEMA), która od jakiegoś czasu przygotowuje tysiące obozów dla ludzi.

Czy naprawdę coś nam grozi, a NASA i rządy coś przed nami ukrywają? Tego pewnie nie dowiemy się do ostatniej chwili, ale jednego możemy być pewni, zagłada naszej cywilizacji nie nastąpi za naszego życia, jednak jest wielce prawdopodobne, że kosmiczny obiekt wkrótce nieco odmieni naszą przyszłość.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas