NASA uda się wysłać ludzi na planetoidę

NASA ma ogromne problemy z realizacją planów niezwykłej i zarazem pionierskiej misji, w ramach której po raz pierwszy w historii zostanie przechwycony, przemieszczony w okolice Księżyca, a następnie zbadany fragment planetoidy. Projekt Asteroid Redirect Mission (ARM) miał rozpocząć się już w 2019 roku...

NASA ma ogromne problemy z realizacją planów niezwykłej i zarazem pionierskiej misji, w ramach której po raz pierwszy w historii zostanie przechwycony, przemieszczony w okolice Księżyca, a następnie zbadany fragment planetoidy. Projekt Asteroid Redirect Mission (ARM) miał rozpocząć się już w 2019 roku...

NASA ma ogromne problemy z realizacją planów niezwykłej i zarazem pionierskiej misji, w ramach której po raz pierwszy w historii zostanie przechwycony, przemieszczony w okolice Księżyca, a następnie zbadany fragment planetoidy.

Projekt Asteroid Redirect Mission (ARM) miał rozpocząć się już w 2019 roku, jednak wielu kongresmenów nie jest za bardzo zainteresowanych takimi potwornie trudnymi w realizacji i niezwykle kosztownymi przedsięwzięciami.

Jednak teraz dowiadujemy się, że agencja poprosiła o wsparcie prywatnych inwestorów, i wszystko wskazuje na to, że znajdą się fundusze na realizację tej niezwykłej misji.

Reklama

NASA cały czas zaznacza, że misja ta pozwoli ludzkości zdobyć cenne doświadczenie w związku z ogromnym zagrożeniem, jakie stwarzają podróżujące blisko Ziemi planetoidy, ale też ze względu na fakt, że cały projekt będzie miał za zadanie przetestować techniki przydatne podczas przyszłych misji na Marsa.

Aktualny plan misji ARM przewiduje start bezzałogowej części w 2021 roku, natomiast załogowej nastąpiłby zaś w 2028 roku, już na pokładzie kapsuły Orion przyczepionej do rakiety SLS. Oznacza to około siedem lat opóźnień względem wstępnego planu.

W ramach misji zostanie sprawdzone ramię, które przyciągnie fragment planetoidy, napęd Solar Electric Propulsion (SEP) działający na zasadzie konwersji promieniowania słonecznego na energię elektryczną potrzebną do napędu silnika jonowego, a także nowa trajektoria i nowa technika nawigacyjna zwana "odległą orbitą wsteczną", dzięki której skała z planetoidy będzie umieszczona na orbicie wokół Księżyca.

Według przedstawionego przez agencję ostatecznego scenariusza, automatyczna sonda doleci do jednej z planetoid przelatujących blisko Ziemi, użyje specjalnego ramienia do przechwycenia skały z jej powierzchni, a następnie rozpocznie wieloletnią podróż, aby umieścić skałę na stabilnej orbicie wokół Księżyca. Następnie skałę tę będą już mogli zbadać astronauci.

Jest to plan najbardziej opłacalny, bezpieczny, a zwłaszcza skuteczny. A to najważniejsze, gdyż misja ta niewątpliwie będzie jedną z najbardziej karkołomnych, nie tylko w całej historii amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej, ale nawet ludzkości.

Niestety, koszt przedsięwzięcia wzrósł i wynosi teraz, bagatela, 2,8 miliarda dolarów, jednak biorąc pod uwagę zebrane dane, które posłużą także do lepszego zrozumienia istoty bytności tych obiektów i, tym samym, zabezpieczenia naszej planety, wydatek ten jest jak najbardziej uzasadniony.

Przemieszczenie kosmicznej skały, o wielkości kilku metrów, na orbitę Księżyca, zajmie sondzie około 6 lat. Gdy ten manewr przebiegnie pomyślnie, NASA wyśle tam dwóch astronautów na pokładzie statku Orion, którzy przez 25 dni będą wykonywać spacery kosmiczne w celu zbadania przechwyconej skały.

Astronauci przetestują też nowe modele skafandrów, czujniki i systemy dokowania do promu. Fazą końcową misji będzie bezpieczne dostarczenie próbek na Ziemię, w celu ich głębszej analizy.

Agencja nie wie jeszcze, którą planetoidę chce wykorzystać, chociaż pod uwagę brane są przede wszystkim nieduże obiekty, ze względu na ograniczenia technologiczne.

Tymczasem, zobaczcie materiał przygotowany przez agencję, a prezentujący zakładany przebieg całej tej niesamowitej misji.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy