Nowa Diuna nie będzie nawiązywać do wersji Lyncha

Ekranizacja Diuny z 1984 roku, do której David Lynch nie chce się przyznawać (ze względu na fakt, że producenci mieli za bardzo wtrącać się w powstawanie filmu) polaryzuje od lat środowisko fanów prozy Franka Herberta - niektórzy film ten ubóstwiają, a inni go nie cierpią. Dlatego dobrym ruchem ze strony Denisa Villeneuve może być całkowite odcięcie się od starszej produkcji.

Ekranizacja Diuny z 1984 roku, do której David Lynch nie chce się przyznawać (ze względu na fakt, że producenci mieli za bardzo wtrącać się w powstawanie filmu) polaryzuje od lat środowisko fanów prozy Franka Herberta - niektórzy film ten ubóstwiają, a inni go nie cierpią. Dlatego dobrym ruchem ze strony Denisa Villeneuve może być całkowite odcięcie się od starszej produkcji.

Villeneuve w ostatnim wywiadzie zdradził, że nie zamierza w żadnym, najmniejszym nawet stopniu inspirować się wizją Lyncha przy tworzeniu swojego filmu, a inspiracji ma on zamiar szukać w książce.

Nowy projekt, jak już informowaliśmy, ma już scenarzystę w postaci Erica Rotha, który był czterokrotnie nominowany do Oskara (za Monachium, Benjamina Buttona i Informatora), raz skutecznie (Forrest Gump), a więc jest weteranem, mogącym podołać tak wielkiemu, ważnemu dla całego świata sci-fi projektu.

Trzymamy kciuki za Villeneuve'a, tym bardziej, że Diuna jest książką, której nie podołali tacy reżyserzy jak Alejandro Jodorowsky czy Ridley Scott (próbowali oni sił jeszcze przed Lynchem). A Blade Runner 2049 w reżyserii Kanadyjczyka daje nam chyba gwarancję tego, że jest on obecnie najlepszą osobą do tego, by stawić czoła kultowej historii Herberta.

Źródło: , Zdj.: Universal

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas