Oceany rozwiążą nasze energetyczne problemy?

Jeśli chcemy uratować naszą planetę przed klimatyczną katastrofą musimy znaleźć sposób na zaspokojenie naszych stale rosnących potrzeb energetycznych. A naukowcy z Carnegie Institution for Science donoszą, że mamy rozwiązanie w zasięgu ręki - to oceany.

Jeśli chcemy uratować naszą planetę przed klimatyczną katastrofą musimy znaleźć sposób na zaspokojenie naszych stale rosnących potrzeb energetycznych. A naukowcy z Carnegie Institution for Science donoszą, że mamy rozwiązanie w zasięgu ręki - to oceany.

Jeśli chcemy uratować naszą planetę przed klimatyczną katastrofą musimy znaleźć sposób na zaspokojenie naszych stale rosnących potrzeb energetycznych. A naukowcy z Carnegie Institution for Science donoszą, że mamy rozwiązanie w zasięgu ręki - to oceany.

Anna Posner i Ken Caldeira przeprowadzili ostatnio badania, z których wynika, że otwarte oceany mogą być idealnym miejscem na stawianie tam farm wiatrowych - nowe obliczenia wskazują bowiem, że przy dzisiejszej technologii można już okiełznać moc wiejących tam wiatrów, a turbiny na otwartym morzu będą generować nawet pięciokrotnie więcej energii niż te znajdujące się na lądzie.

Reklama

Już wcześniejsze wyliczenia wskazały, że limitem ekstrakcji energii uwięzionej w wietrze jest prędkość z jaką energia porusza się z górnych warstw atmosfery, gdzie powstaje silniejszy wiatr, ku powierzchni Ziemi. Caldeira i Posner postanowili wyliczyć, czy nad otwartym oceanem limit ten nie jest wyższy, a wyniki zaskoczyły ich samych.

Stworzony przez nich model wykazał bowiem, że wielkie farmy wiatrowe umieszczone na otwartym oceanie mogły by generować trzykrotnie więcej energii niż takie farmy umieszczone w głębi lądu, a jest tak ze względu na różnice w dynamice atmosfery nad oceanem i nad kontynentami - wiatraki znajdujące się na otwartym morzu mają po prostu dostęp do większej ilości energii z atmosfery, podczas gdy na ladzie ich zasoby są ograniczone do transferu energii z pomocą ruchu powietrza przy samej ziemi.

Niestety jednak same takie farmy wiatrowe nie wystarczą, ze względu na sezonowe wahania w tym, jak wiatry wieją - w "słabszych" momentach energii z nich wystarczyło tylko dla Europy i Ameryki Północnej. Jeśli jednak połączylibyśmy je z farmami solarnymi, a do tego stworzyli skuteczne systemy przechowywania energii, to kto wie - być może udałoby się całkowicie przesiąść na zielony prąd.

Źródło: , Zdj.: CC0

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy