Odkryliśmy egzoplanetę podobną do Ziemi!

Na ten dzień czekaliśmy od dawna. NASA ogłosiła, że udało się odkryć pierwszą w historii obcą planetę, która wielkością zbliżona jest do Ziemi i krąży wokół swojej gwiazdy, identycznej jak nasze Słońce. Czy istnieje na niej życie podobne do naszego?

Na ten dzień czekaliśmy od dawna. NASA ogłosiła, że udało się odkryć pierwszą w historii obcą planetę, która wielkością zbliżona jest do Ziemi i krąży wokół swojej gwiazdy, identycznej jak nasze Słońce. Czy istnieje na niej życie podobne do naszego?

23 lata po odkryciu pierwszej egzoplanety przez Aleksandra Wolszczana, polskiego astronoma z Torunia, NASA ogłosiła dziś na specjalnej konferencji, że dzięki pomocy Kosmicznego Teleskopu Kepler udało się odkryć pierwszą w historii obcą planetę, która wielkością zbliżona jest do Ziemi i krąży wokół swojej gwiazdy typu widmowego G2 (identycznej jak nasze Słońce) w takiej samej odległości co nasza.

Innymi słowy, spełniliśmy odwieczne marzenie ludzkości, odkryliśmy skalistą Ziemię 2.0, a jest nią Kepler-452b, który znajduje się w gwiazdozbiorze Łabędzia, 1400 lat świetlnych od nas. Kuzyn naszej planety ma zaledwie o 60 procent większą średnicę, panuje tam dwa razy większa grawitacja, znajduje się 5 procent dalej od macierzystej gwiazdy i obiega ją w 385 dni, czyli o 5 procent dłużej.

Reklama

Tym samym znajduje się w tzw. ekosferze, czyli miejscu w którym panują warunki fizyczne i chemiczne umożliwiające powstanie, utrzymanie i rozwój organizmów żywych, z których za najistotniejszy uważane jest istnienie ciekłej wody.

Artystyczna wizja egzoplanety Kepler-452b.

Tymczasem Kepler-452 jest gwiazdą również niezwykle podobną do naszego Słońca. Obiekt typu widmowego G2 liczy sobie 6 miliardów lat, czyli jest starszy od naszej dziennej gwiazdy o 1,5 miliarda lat, ale ma taką samą temperaturę, jest o 20 procent jaśniejszy i ma o 10 procent większą średnicę.

Co tu dużo mówić, jeśli gdzieś we Wszechświecie może egzystować życie podobne do tego, które istnieje na Ziemi, to idealne warunki ku temu panują właśnie na tej fascynującej egzoplanecie.

Wszystko zaczęło się w latach 90.

Od kiedy tylko technika zaczęła pozwalać naukowcom na zaglądanie w głębiny Wszechświata, sądzono, że planety mogą istnieć także poza naszym Układem Słonecznym. Jednak dopiero na początku lat 90. ubiegłego wieku dysponowaliśmy na tyle czułymi radioteleskopami, aby można było ze 100-procentową pewnością potwierdzić ich istnienie.

Artystyczna wizja egzoplanety w układzie pulsara PSR 1257+12.

Jako pierwszemu udało się to w styczniu 1992 roku polskiemu astronomowi Aleksandrowi Wolszczanowi. Zawdzięczamy mu odkrycie trzech pierwszych planet pozasłonecznych położonych w układzie planetarnym pulsara PSR 1257+12. W ciągu ostatnich 20 lat odkryto już łącznie prawie 2 tysiące planet poza naszym Układem Słonecznym.

Planety poza naszym Układem Słonecznym

Przez wiele lat egzoplanety odkrywaliśmy jedynie w naszej galaktyce, Drodze Mlecznej. To się jednak zmieniło w 2010 roku, gdy Naukowcy z Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) w Chile odkryli pierwszą planetę pozasłoneczną w innej galaktyce. Mowa o obiekcie HIP 13044 b, który znajduje się w tzw. strumieniu Helmi, czyli wśród grupy gwiazd z galaktyki karłowatej, która do 9 miliardów lat temu zderzyła się z naszą galaktyką.

Artystyczna wizja egzoplanety HIP 13044 b.

Niezwykła planeta o 25 procent większa od Jowisza, największej planety w naszym Układzie Słonecznym, oddalona jest od nas o 2 tysiące lat świetlnych i położona jest w gwiazdozbiorze Pieca. Planeta krąży wokół gwiazdy HIP 13044, która znajduje się w krańcowym etapie swojej ewolucji. Gdy dojdzie do przeistoczenia się jej w supernową, to planeta ulegnie destrukcji.

Proces odkryć egzoplanet zdecydowanie przyspieszył w ostatnich latach, gdy w przestrzeń kosmiczną posłano Teleskop Kepler, którego zadaniem było skanowanie fragmentu Drogi Mlecznej na przestrzeni około 3 tysięcy lat świetlnych, przyglądając się około 156 tysiącom stosunkowo chłodnych gwiazd w konstelacji Łabędzia i Liry. Wówczas okazało się, że planet słonecznych może być tak wiele, jak tylko jesteśmy to w stanie objąć rozumem. Każda z nich jest inna, każda jest niezwykła.

Pierwsza skalista egzoplaneta

Pierwszym dużym sukcesem było odkrycie najmniejszej planety, która jednocześnie jest pierwszą planetą skalistą skatalogowaną przez Teleskop Keplera. Planeta o kryptonimie Kepler-10b obiega swoją macierzystą gwiazdę raz na 0,84 ziemskiego dnia. Jednocześnie znajduje się 20 razy bliżej gwiazdy niż planeta Merkury.

Artystyczna wizja egzoplanety Kepler-10b.

Na jej temat niewiele możemy się dowiedzieć, poza tym, że musi być na niej straszliwie gorąco. Temperatura na powierzchni dochodzi do nawet 1,3 tysiąca stopni. Planeta jest 1,4 razy większa od Ziemi i 4,6 razy od niej masywniejsza. Podróż na planetę Kepler-10b z prędkością światła trwałaby 560 lat. Płonący świat nie nadawałby się do życia, przynajmniej w takiej postaci, jaka jest nam bliska.

Dwie planety na jednej orbicie

Naukowcy odkryli również zaskakujący układ planetarny KOI-730, który składa się z czterech planet z których dwie krążą wokół swojej macierzystej gwiazdy na jednej orbicie. Obie planety są od siebie oddalone o 60 stopni. Jedno pełne okrążenie swojej gwiazdy zajmuje im zaledwie niecałe 10 dni.

Jak to możliwe, że planety mogą zajmować jedną orbitę i na siebie nie wpaść? Otóż istnieją miejsca na orbicie, tzw. punkty libracyjne, gdzie planeta posiadając odpowiednie rozmiary i poruszająca się z odpowiednią szybkością, jest w stanie utrzymać się w stabilności przez dłuższy czas. Badacze twierdzą, że bardzo podobnie było w przypadku młodej Ziemi.

Artystyczna wizja egzoplanety w układzie planetarnym KOI-730.

W punkcie libracyjnym ziemskiej orbity utworzyła się planeta Teja, która systematycznie przybierała na masie aż osiągnęła rozmiary Marsa. Wówczas doszło do zakłóceń w jej poruszaniu się po jednej orbicie z Ziemią i nastąpiło zderzenie z naszą planetą. W wyniku tej kolizji uformował się Księżyc. Naukowcy nie potrafią określić kiedy może dojść do podobnego zderzenia w układzie planetarnym KOI-730.

Planeta obiegająca cztery słońca

Na ziemskim niebie ujrzeć możemy jedno słońce, które w dodatku często chowa się za chmurami. Wyobraźmy sobie planetę, gdzie świecą aż cztery słońca. PH1 to planeta znajdująca się poza naszym Układem Słonecznym, która obiega nie jedną gwiazdę, lecz aż cztery.

Do tej pory naukowcom za pomocą Teleskopu Kepler udało się odkryć zaledwie sześć planet na których świecą dwa słońca. Planeta jest gazowym olbrzymem, ponad 6 razy większym od Ziemi, mniej więcej o rozmiarach Neptuna. Jeden rok trwa na niej 138 dni. Jej cztery słońca o układ poczwórny gwiazd, który obiega się nawzajem co każde 20 dni.

Artystyczna wizja egzoplanety PH1.

Gwiazdy mają od połowy masy naszego Słońca do 1,5 jego masy. Słońca na niebie wędrują parami, przez co widok jest naprawdę kosmiczny. Niestety z uwagi na to, że PH1 to planeta gazowa, to nie posiada stałej powierzchni, lecz jest wielką bańką rozgrzanych do czerwoności gazów.

Planeta przypominająca kometę

To jednak nie koniec zaskakujących przykładów egzoplanet. Naukowcom udało się zaobserwować tzw. wypalanie atmosfery planety przez gwiazdę, wokół której ona krąży. Świat egzoplanety GJ 436b, która ma wielkość Neptuna, jest wyjątkowy, a to za sprawą niezwykle dynamicznych procesów rozgrywających się w jej atmosferze.

Planeta waży 22 razy więcej niż Ziemia, znajduje się w gwiazdozbiorze Lwa, w odległości około 33 lat świetlnych od nas i wygląda zupełnie jak kometa, gdyż ciągnie za sobą gigantyczny warkocz. Naukowcy z Uniwersytetu w Warwick znaleźli dowód na potwierdzenie hipotezy, że u egzoplanet znajdujących się blisko gwiazdy macierzystej dochodzi do wypalenia części atmosfery przez potężne promieniowanie rentgenowskie pochodzące z gwiazdy, w tym przypadku czerwonego karła GJ 436.

Artystyczna wizja egzoplanety GJ 436b.

Chmurę rozciągającą się na 15 milionów kilometrów możemy zobaczyć dzięki oddziaływaniu światła ultrafioletowego i rentgenowskiego, które zarejestrowane zostały przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a i sondę Chandra. W każdej sekundzie z atmosfery planety GJ 436 b wypalanych jest około 1000 ton wodoru. Oznacza to, że co każdy miliard lat planeta traci 0,1 procenta swojej atmosfery.

Jeśli więc żyją na niej jakieś istoty, to mogą one spać spokojnie, gdyż ich ukochana planeta utraci całą swoją atmosferę dopiero za dziesiątki miliardów lat, a tyle to nie "pożyje" nawet ich dzienna gwiazda. Naukowcy sądzą, że taki sam proces może przebiegać znacznie gwałtowniej na innych egzoplanetach, gdzie w krótkim czasie prowadzi do całkowitego zniszczenia atmosfery.

Planeta, która nie powinna istnieć

Badacze odkryli gazowe olbrzymy orbitujące wokół gwiazdy HIP 11952, która znajduje się około 375 lat świetlnych od nas, i według naszego dotychczasowego stanu wiedzy, nie powinny one w ogóle istnieć. Przyglądając się bliżej gwieździe HIP 11952 dostrzegli oni słabe drganie w jej obrazie, które wskazywało na grawitacyjne oddziaływanie dwóch planet.

Jak wykazały dalsze badania jedna z nich jest rozmiaru Jowisza i obiega gwiazdę w ziemski tydzień, druga jest trzykrotnie większa od największej planety Układu Słonecznego i rok trwa na niej 290 dni. I nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie kilka dodatkowych faktów.

Artystyczna wizja egzoplanety HIP 11952.

Po pierwsze, gwiazda taka jak HIP 11952 nie powinna posiadać żadnych planet, gdyż bardzo ciężko na niej znaleźć pierwiastki cięższe od wodoru i helu, a do budowy planet metale są niezbędne. Po drugie gwiazdy tego typu tworzyły się gdy Wszechświat był jeszcze bardzo młody. HIP 11952 jest więc tak naprawdę pozostałością po tamtych czasach, liczy sobie około 13 miliardów lat, czyli musiała powstać mniej więcej wtedy, gdy cały Wszechświat liczył zaledwie około miliarda lat.

Wskazuje to także na kolejną ciekawą informację, gwiazda ta nie pochodzi oryginalnie z Drogi Mlecznej lecz musiała zostać przez nią wchłonięta podczas kolizji z inną galaktyką. Odkryte przy niej planety (HIP 11952 b oraz HIP 11952 c) musiały się również uformować około 13 miliardów lat temu, co oznacza, że są one najstarszymi, odkrytymi przez nas egzoplanetami.

Najmłodsza planeta

Skoro odkryto najstarsze egzoplanety, musiał nadejść moment, gdy ludzkość pozna także tą najmłodszą. I tak też się stało. LkCa 15 b to egzoplaneta, która skończyła przechodzić fazę formowania się z dysku protoplanetarnego. Orbituje wokół gwiazdy LkCa 15 typu T Tauri, która znajduje się około 450 lat świetlnych od Ziemi.

Artystyczna wizja egzoplanety LkCa 15.

Gwiazdy tego typu są bardzo młode i jasne. Ten typ charakterystyczny jest dla gwiazd, które dopiero co uformowały się z obłoku gazów pod wpływem zapaści grawitacyjnej. Energia wydzielona podczas niej powoduje zapłon reakcji termojądrowych, które później rozpalają gwiazdę. LkCa 15 b, gazowy olbrzym, jest 5-krotnie młodszy niż dotychczasowy rekordzista.

Miliardy miliardów obcych planet

Naukowcy sądzą, że w tylko naszej galaktyce znajduje się ponad 100 miliardów egzoplanet. Tymczasem wiemy o istnieniu miliardów galaktyk. Obcych światów jest więc tak wiele, że pewnie jeszcze nie raz znajdziemy "drugą Ziemię" jeszcze i jeszcze bardziej podobną do naszej Błękitnej Planety.

Jest jednak jeden poważny problem. Jeszcze bardzo długo do nich nie dotrzemy i nie odkryjemy ich sekretów, a co za tym idzie, nie dowiemy się, czy istnieje na nich życie, czy to takie jak na Ziemi, czy też zupełnie odmienne.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy