Pasażer na gapę wypadł z podwozia Boeinga 747

Wczoraj niezidentyfikowany mężczyzna spadł na dach sklepu stojącego niedaleko lotniska Heathrow pod Londynem. Natychmiast ustalono, że wypadł on z podwozia przelatującego Boeinga 747 należącego do linii British...

Wczoraj niezidentyfikowany mężczyzna spadł na dach sklepu stojącego niedaleko lotniska Heathrow pod Londynem. Natychmiast ustalono, że wypadł on z podwozia przelatującego Boeinga 747 należącego do linii British...

Wczoraj niezidentyfikowany mężczyzna spadł na dach sklepu stojącego niedaleko lotniska Heathrow pod Londynem. Natychmiast ustalono, że wypadł on z podwozia przelatującego Boeinga 747 należącego do linii British Airways.

Mężczyzna prawdopodobnie ukrył się w podwoziu tuż przed startem maszyny z Durbanu w Republice Południowej Afryki i siedział tam do chwili, gdy piloci rozpoczęli procedurę rozkładania podwozia, by przygotować się do lądowania na Heathrow.

Na płycie lotniska, ochrona i policja znalazły jeszcze jednego pasażera na gapę. Miał on więcej szczęścia niż kolega, ale jego stan jest krytyczny i walczy o życie w szpitalu.

Reklama

Podróż w podwoziu samolotu jest niesłychanie niebezpieczna i większość takich akcji kończy się śmiercią imigrantów. Podczas lotu na wysokości 12 tysięcy metrów panuje temperatura na poziomie minus 60 stopni Celsjusza, a ciśnienie spada do 200 hPa, więc po prostu nie ma czym oddychać.

Najpopularniejszym celem takich desperackich podróży jest Heathrow. Dotychczas z komór podwozia lądujących samolotów wypadły nad Londynem już co najmniej trzy osoby, dwie inne znaleziono martwe po wylądowaniu. Lot przeżyły jak na razie dwie osoby, wliczając w to mężczyznę, który obecnie jest w szpitalu.

Statystyka mówi, że od 1947 roku w podobny sposób podróżowało samolotami już 105 osób, ale tylko 25 przeżyło, a to oznacza, że śmiertelność wynosi aż 76 procent. Okazuje się, że zagadka 24 procent ludzi, którzy przeżyli tak ekstremalne warunki atmosferyczne, kryje się w hibernacji.

Otóż drugi pasażer na gapę, któremu udało się przeżyć, prawdopodobnie stracił przytomność zaraz po tym, jak samolot zaczął się wznosić, a temperatura zaczęła spadać, podobnie jak ciśnienie i zawartość tlenu w powietrzu. Wewnętrzne procesy, te same, które chronią zwierzęta podczas zimowego letargu, uratowały mu życie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy