PES 2012 wraca do sprawdzonego systemu

Druga połowa ubiegłej dekady to była coroczna walka o prymat piłkarskich symulacji pomiędzy Electronic Arts a Konami. Ostatnio Japończycy jednak znacząco zostali w tyle całego wyścigu, co niejako zmusza ich teraz do powrotu do tego, co gracze faktycznie kochali.

Druga połowa ubiegłej dekady to była coroczna walka o prymat piłkarskich symulacji pomiędzy Electronic Arts a Konami. Ostatnio Japończycy jednak znacząco zostali w tyle całego wyścigu, co niejako zmusza ich teraz do powrotu do tego, co gracze faktycznie kochali.

Gdy parę ładnych lat temu Konami zdecydowało się na przypuszczenie szturmu także na platformę PC, wielu fachowców zwiastowało EA sromotną klęskę. I faktycznie tak mogło to wyglądać. Zwłaszcza później, kiedy Kanadyjczycy robili coraz mniej wyraźne postępy w kolejnych odsłonach FIFY i zaczynali tracić fanów na rzecz "japońskiej myśli technicznej".

Ostatnie lata jednak były spektakularnym odrodzeniem "Elektroników", którzy pokusili się o kilka rewolucji w swojej marce. Eksperymenty okazywały się bardzo trafione i na chwilę obecną bardzo mało kto wybierał Pro Evolution Soccer 2011 zamiast FIFY 11. Na taki stan rzeczy złożyło się także lenistwo Japończyków, którzy swego czasu poczuli się zbyt pewnie na pozycji lidera piłkarskich symulacji. Do tego wszystkiego doszło jednak jeszcze kilka bardzo nieprzemyślanych rozwiązań w ostatniej części, jak chociażby owiane złą sławą rzuty karne, które ze względu na swoją nietypową mechanikę zostały bardzo mocno utrudnione, co dość znacząco zniechęcało niektórych do gry.

Dziś Konami otwarcie przyznało się do błędu na tym polu i już zapowiedziało, że w nowej odsłonie serii twórcy powrócą do starego i sprawdzonego sposobu wykonywania "karniaków":

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas