Pierwszy seryjny samochód na wodór - Toyota Mirai

Za miesiąc do sprzedaży w Japonii trafić ma pierwszy seryjnie produkowany samochód z ogniwem wodorowym (FCV, co jest skrótem od angielskiego Fuel Cell Vehicle) - Toyota Mirai. Tankować będziemy do niego wodór, a z rury wydechowej wydostawać się będzie woda.

Za miesiąc do sprzedaży w Japonii trafić ma pierwszy seryjnie produkowany samochód z ogniwem wodorowym (FCV, co jest skrótem od angielskiego Fuel Cell Vehicle) - Toyota Mirai. Tankować będziemy do niego wodór, a z rury wydechowej wydostawać się będzie woda.

Za miesiąc do sprzedaży w Japonii trafić ma pierwszy seryjnie produkowany samochód z ogniwem wodorowym (FCV, co jest skrótem od angielskiego Fuel Cell Vehicle) - Toyota Mirai. Tankować będziemy do niego wodór, a z rury wydechowej wydostawać się będzie woda.

Samochód ten działać ma na wodór, który w chemicznym procesie będzie łączony z tlenem, a energia uzyskana w trakcie tego procesu zasilać będzie silnik elektryczny. Przełom tkwi w tym, że auto będzie emitowało jedynie czystą parę wodną (z podobnych ogniw w statkach Apollo astronauci pili wodę). Przewaga FCV nad elektrycznym Priusem ma być zauważalna zwłaszcza pod kątem tankowania - pełny bak ma starczać mu na przejechanie niemal 500 kilometrów, a sam proces uzupełniania paliwa ma zajmować 3 minuty.

Reklama

Auto w Japonii pojawić ma się już za miesiąc, a kosztować będzie ono 6.7 miliona jenów, a więc około 190 tysięcy złotych, ale japoński rząd ze względu na ekologię pojazdu przyzna na jego zakup ulgę w wysokości 2 milionów jenów, a więc finalnie trzeba będzie za niego zapłacić około 135 tysięcy złotych.

Oczywiście początkowo może być problem ze stacjami tankowania wodoru - choć kilka ich już działa w Japonii. Toyota zapowiada jednak budowę kolejnych - także w Stanach Zjednoczonych.

Toyota Mirai (co po japońsku oznacza przyszłość) będzie oczywiście przecierać w ten sposób szlak kolejnym pojazdom na wodór, a kto wie - może to one, a nie auta ładowane prądem z gniazdka będą przyszłością motoryzacji.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama