Pistolety ukryte w kluczach

Ulubioną sceną wielu fanów przygód Jamesa Bonda jest obowiązkowa scena z prezentacją gadżetów i nowego uzbrojenia dla najlepszego agenta Jej Królewskiej Mości. Niebezpieczne zabawki to jednak nie wymysł filmowych scenarzystów, a jak to mówią niektórzy fakt autentyczny. Kiedy w obiegu nie było jeszcze elektronicznych gadżetów wówczas posiłkowano się przedmiotami codziennego użytku.

Ulubioną sceną wielu fanów przygód Jamesa Bonda jest obowiązkowa scena z prezentacją gadżetów i nowego uzbrojenia dla najlepszego agenta Jej Królewskiej Mości. Niebezpieczne zabawki to jednak nie wymysł filmowych scenarzystów, a jak to mówią niektórzy fakt autentyczny. Kiedy w obiegu nie było jeszcze elektronicznych gadżetów wówczas posiłkowano się przedmiotami codziennego użytku.

Ulubioną sceną wielu fanów przygód Jamesa Bonda jest obowiązkowa scena z prezentacją gadżetów i nowego uzbrojenia dla najlepszego agenta Jej Królewskiej Mości. Niebezpieczne zabawki to jednak nie wymysł filmowych scenarzystów, a jak to mówią niektórzy "fakt autentyczny". Kiedy w obiegu nie było jeszcze elektronicznych gadżetów wówczas posiłkowano się przedmiotami codziennego użytku.

Broń palną już kilka wieków temu bardzo starano się maskować na różne sposoby. Jednym z najpopularniejszych sposobów na ukrywanie broni było umieszczanie mechanizmu i lufy w imitacji klucza do zamków. Na zdjęciach poniżej zobaczycie proste jednostrzałowe pistolety, z których większość wykorzystywała jeszcze proch czarny.

Reklama
Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy