Polsce też zagraża potężne trzęsienie ziemi

W obliczu potwornego w skutkach trzęsienia ziemi, które nawiedziło Nepal, warto przyjrzeć się bliżej występowaniu tego zjawiska w Polsce. Chociaż w naszym kraju wstrząsy występują rzadko, to jednak bywają bardzo silne. Na tle historii aż sześciokrotnie osiągały siłę M6.0, czyli taką, która może poważnie uszkodzić budynki o solidnej konstrukcji. Czy tak potężne wstrząsy mogą się jeszcze powtarzać?

W obliczu potwornego w skutkach trzęsienia ziemi, które nawiedziło Nepal, warto przyjrzeć się bliżej występowaniu tego zjawiska w Polsce. Chociaż w naszym kraju wstrząsy występują rzadko, to jednak bywają bardzo silne. Na tle historii aż sześciokrotnie osiągały siłę M6.0, czyli taką, która może poważnie uszkodzić budynki o solidnej konstrukcji. Czy tak potężne wstrząsy mogą się jeszcze powtarzać?

W obliczu potwornego w skutkach trzęsienia ziemi, które nawiedziło Nepal, warto przyjrzeć się bliżej występowaniu tego zjawiska w Polsce. Chociaż w naszym kraju wstrząsy występują rzadko, to jednak bywają bardzo silne. Na tle historii aż sześciokrotnie osiągały siłę M6.0, czyli taką, która może poważnie uszkodzić budynki o solidnej konstrukcji.

"Wieże i gmachy waliły się na ziemię, rzeki występowały z łożysk, a ludzie nagłym strachem zdjęci, od zmysłów i rozumu odchodzili" - ten zatrważający opis trzęsienia ziemi, które nawiedziło południe naszego kraju 5 czerwca 1443 roku, znaleźć można w kronice Jana Długosza.

Reklama

Wstrząs, którego epicentrum znajdowało się prawdopodobnie na północ od Wrocławia, odczuła cała środkowa część naszego kontynentu. Zawaliło się wiele budynków, kościołów i mostów. W Krakowie runęło sklepienie kościoła św. Katarzyny. Wstrząs był tak silny, że doprowadził do wystąpienia rzek ze swych koryt.

Potężne trzęsienia ziemi nawiedzały ziemie polskie kilkaset lat temu regularnie i czyniły olbrzymie spustoszenia. Wieści te są zaskoczeniem dla większości z nas, która sądzi, że tak silne trzęsienia jak w Nepalu, zdarzają się z dala od nas i zupełnie nie mamy się czym przejmować.

Jednak w rzeczywistości nasze bezpieczeństwo jest znacznie bardziej zagrożone, niż nam się to wydaje. Skoro w geologii milion lat to ledwie chwila, to kilkaset lat jest na tyle krótkim okresem, że to, co miało wówczas miejsce, może się jeszcze powtórzyć.

Polska jest krajem aktywnym sejsmicznie, ale z pewnością nie aż tak, jak choćby Grecja, gdzie wstrząsy są niemal na porządku dziennym. W naszym kraju ziemia drży średnio raz na kilka lat, oczywiście pomijając wstrząsy tylko częściowo naturalne, pochodzenia górniczego.

Gigantyczne trzęsienia setki lat temu

W 1200 roku nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi w rejonie Pienin. Zniszczyło ono wiele wież, domów i warowni. Jest to najwcześniejsze opisane trzęsienie na ziemiach polskich.

31 stycznia 1259 roku silne trzęsienie dało się we znaki mieszkańcom okolic Krakowa, gdzie zburzonych zostało wiele budynków. Informacje na jego temat są jednak bardzo lakoniczne.

Prawdopodobieństwo wystąpienia trzęsienia ziemi w Europie.

Kolejne trzęsienie miało miejsce w sierpniu 1662 roku w Tatrach, ówczesne kroniki mówią o wielu ofiarach śmiertelnych w podtatrzańskich wsiach. W czasie trzęsienia ziemi miał się ponoć częściowo rozpaść Sławkowski Szczyt, uważany wówczas za najwyższy szczyt w Tatrach.

Kroniki wspominają, że szczyt obniżył się o około 300 metrów, a to oznacza, że przed kataklizmem mógł mieć około 2700 metrów i przewyższać Gerlach o około 100 metrów. Jednakże jak do tej pory naukowcom nie udało się potwierdzić tych doniesień.

W 1774 roku silne trzęsienie ziemi o sile M5.0 wystąpiło na Śląsku, a w czasie niego zawaliła się m.in. wieża kościelna w Raciborzu. Seria kilkunastu trzęsień ziemi nawiedziła ziemie polskie w latach 1785-1786. Co najmniej trzy z nich miały siłę M6.0.

22 sierpnia 1785 roku miał miejsce wstrząs z epicentrum w okolicach Baraniej Góry, a 27 lutego 1786 roku silne i katastrofalne trzęsienie ziemi wystąpiło w okolicach Cieszyna. Jego hipocentrum znajdowało się na głębokości 45 kilometrów, a zniszczenia objęły znaczny obszar położony w trójkącie Wrocław-Sandomierz-Wiedeń.

3 grudnia 1786 roku zdarzył się ostatni bardzo silny wstrząs na ziemiach polskich. Jego epicentrum znajdowało się w rejonie Myślenic. Wstrząsy odczuwane były od Wrocławia przez Kraków (największe zniszczenia) po Lwów, ale także na Słowacji i w Czechach. Później zdarzały się trzęsienia, ale już nie tak silne.

25 kwietnia 1840 roku trzęsienie o sile około M5.0 nawiedziło okolice Pienin, a 11 czerwca 1895 roku wstrząsy o sile M4.8 miały epicentrum w okolicach Wzgórz Strzelińskich koło Wrocławia.

21 października 1901 roku wstrząsy o sile M4.5 nawiedziły Pieniny. 11 lutego 1909 roku wstrząsy o sile M4.0 miały miejsce na Pomorzu Zachodnim. 23 marca 1935 roku wstrząsy o sile M4.3 nawiedziły okolice Czarnego Dunajca.

Polska nadal drży, ale słabiej

W dniach od 29 czerwca do 6 sierpnia 1992 oraz od 1 do 3 marca 1993 roku dwie serie wstrząsów w okolicach Krynicy, o magnitudach od M4.2 do M4.6. W nielicznych budynkach wstrząsy poczyniły zauważalne szkody.

Na tle dekady doświadczyliśmy wstrząsów o umiarkowanej sile w różnych regionach Polski. 21 września 2014 roku minęła 10. rocznica dwóch trzęsień ziemi, które nawiedziły północno-wschodnią część Polski oraz Obwód Kaliningradzki.

Pierwsze z nich o sile M4.4 miało miejsce o godzinie 13:05 czasu polskiego, a drugie, silniejsze, o sile M5.2 o godzinie 15:32. Wstrząsy odczuwane były nie tylko w Kaliningradzie, lecz również w pasie od Trójmiasta przez Elbląg i Olsztyn po Mikołajki, Giżycko i Suwałki.

W obwodzie kaliningradzkim po wstrząsach z 21 września 2004 roku rozstąpiła się ziemia.

Zatrzęsły się wysokie bloki, w mieszkaniach na najwyższych piętrach ze ścian spadały obrazy i lustra, a z parapetów doniczki. Zdecydowanie silniej wstrząsy były odczuwalne w Kaliningradzie, gdzie ludzie w panice wybiegali na ulice. W rejonie Swietłogorska uszkodzeniu uległy tory kolejowe, ponieważ w ziemi powstały zapadliska o długości 15 metrów i szerokości 30 metrów.

Epicentrum trzęsień znajdowało się 10 kilometrów pod ziemią w Sambii, na wybrzeżu południowo-zachodniego obwodu kaliningradzkiego, na północnym wybrzeżu Zatoki Wiślanej, około 98 km od Gdańska i 33 km od Kaliningradu.

W całym regionie wstrząs spowodował uszkodzenie kilku tysięcy budynków, na skutek tego rannych zostało 20 osób, a jedna osoba zmarła z przerażenia na zawał serca. Był to największy wstrząs w tej części Europy od 25 lat.

Dane z sejsmografów ukazujące moment trzęsienia ziemi z 21 września 2004 roku.

Dwa miesiące później, 30 listopada 2004 roku, trzęsienie ziemi o sile M4.9 nawiedziło południową Polskę. Według Obserwatorium Sejsmologicznego w Ojcowie pod Krakowem, epicentrum trzęsienia miało miejsce w rejonie Czarnego Dunajca na Podhalu, 93 km pod powierzchnią ziemi około 10 km na północny-zachód od Zakopanego.

16 grudnia 2008 roku nad ranem średniej siły trzęsienie ziemi nawiedziło południowy kraniec Szwecji. Wstrząs o sile M4.7 miał swoje ognisko około 2 kilometrów pod powierzchnią ziemi w rejonie miejscowości Tomelilla, około 60 kilometrów na wschód od Malmö i 15 kilometrów na północ od Ystad. Od Świnoujścia po Koszalin kołysały się żyrandole i drżały łóżka.

Ostatnim naturalnym wstrząsem był ten z 6 stycznia 2012 roku, o sile M3.8, który nawiedził rejon Jarocina w Wielkopolsce. Trzęsienie miało miejsce o godzinie 16:37 i trwało niecałe 10 sekund. Nigdy wcześniej w tym regionie nie miało miejsce trzęsienie ziemi, więc mieszkańcy nie wiedzieli co się stało, przez co wielkopolscy strażacy odebrali od nich blisko 100 telefonów.

Pomorze i Mazury zagrożone silnym wstrząsem

Wstrząs z 2004 roku sprawił, że naukowcy zmuszeni byli zrewidować swoje przewidywania odnośnie aktywności sejsmicznej Kaliningradu, wschodniego Pomorza, Warmii, Mazur i Suwalszczyzny. Po upływie dekady i szeroko zakrojonych badaniach okazuje się, że sytuacja jest znacznie poważniejsza, niż dotąd sądzono.

Rosyjscy sejsmolodzy zaktualizowali swoje mapy z których teraz wynika, że region nie jest zupełnie wolny od trzęsień ziemi (asejsmiczny), lecz ma podwyższoną aktywność sejsmiczną. To diametralnie zmienia obraz sytuacji, zaś mieszkańcy nie mogą się już czuć w pełni bezpieczni, zwłaszcza, że badania przyniosły jeszcze jedną niepomyślną wróżbę.

Okazuje się, że naprężenia w skałach na półwyspie Sambia są na tyle duże, że mogą wyzwolić znacznie potężniejszy wstrząs, który byłby, jak na ten region Europy, całkowicie bezprecedensowych zjawiskiem. Dlaczego? Ponieważ rosyjscy badacze przewidują, że wkrótce (nie wiadomo jednak kiedy dokładnie) może nastąpić trzęsienie o sile M7.0.

Jest ono zaliczane do grupy tych bardzo silnych, które mogą powodować olbrzymie straty materialne i powodować śmierć dziesiątek, a nawet setek ludzi. W naszym, jak dotąd bardzo spokojnym regionie, wstrząs o takim natężeniu mógłby okazać się kataklizmem na olbrzymią skalę, bowiem prawo budowlane nie nakazuje wznoszenia budowli odpornych na tak silne wstrząsy. Trzęsienie odczuwane byłoby w całej Polsce, im dalej na północ, tym dotkliwiej.

Epicentrum trzęsienia ziemi znajdować się będzie, podobnie jak 10 lat temu, na półwyspie Sambia w obwodzie kaliningradzkim. Naukowcy wskazują, że najbardziej zagrożone są obszary położone nad brzegami Pregoły. Są to obszary bagniste, zdolne do osuwania się. Wszelka zabudowa znajdująca się w regionie, jest zagrożona.

Do wstrząsu może dojść w każdej chwili, nie sposób przewidzieć kiedy, albo dzisiaj, albo dopiero za kilka bądź kilkadziesiąt lat. Sejsmolodzy podkreślają, że naprężenia w skałach postępują i muszą być kiedyś uwolnione w postaci wstrząsu. Oby był on jak najmniejszy.

Wybrzeżom Bałtyku zagraża tsunami

Polscy naukowcy nie mają żadnych wątpliwości, że w wybrzeża Bałtyku, w poprzednich wiekach, kilkukrotnie uderzało tsunami. Świadczą o tym zarówno osady, jak i podania kronikarzy. W październiku 2014 roku naukowcy z uczelni w Gdańsku, Szczecinie i Poznaniu, opublikowali oficjalny raport na temat pozostałości po tsunami. Przez 2 lata badali oni osady znajdujące się pod powierzchnią ziemi w okolicach Kołobrzegu, Darłowa i Mrzeżyna.

Już w pierwszym dniu wykopów, co miało miejsce we wrześniu 2012 roku, w okolicach Rogowa i Mrzeżyna, na głębokości kilkudziesięciu centymetrów, trafiono na warstwę piasku z dna Bałtyku.

Ze względu na to, że warstwa znajdowała się dość płytko, pewne było, że jest stosunkowo świeża, a więc nie ma więcej niż kilkaset lat. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że odkryto ją w pasie od 300 metrów do nawet ponad 600 metrów od plaż.

W kolejnych miesiącach podobne osady morskie odkopywano również coraz to dalej w głąb lądu. Najdalsze osady znajdują się nawet do 1,5 kilometra od plaż, co wskazuje jak daleko dotarły fale tsunami i naniosły piasek z dna Bałtyku.

Naukowcy odkryli dwie warstwy żółtego piasku, który wyraźnie kontrastuje z ciemną barwą otaczających je torfów. Ta świeższa warstwa na całej długości ma około 10 centymetrów grubości i znajduje się pół metra pod powierzchnią gruntu.

Tsunami uderza we wschodnie wybrzeża Japonii w marcu 2011 roku.

Na podstawie metody radiowęglowej wyznaczono jej utworzenie na drugą połowę osiemnastego wieku. Druga warstwa, znajdująca się poniżej niej, została naniesiona u kresu Średniowiecza, około piętnastego wieku.

Zgadza się to z opisami tajemniczego zjawiska, którego doszukano się na łamach historycznych ksiąg. Mówią one o "niedźwiedziu morskim", który uderzał w wybrzeże powodując zniszczenia wielu domów. Kronikarze opisywali gigantyczną falę, która zmyła wszystko do morza.

Tsunami uderza we wschodnie wybrzeża Japonii w marcu 2011 roku.

Wiążąc wyniki badań geologicznych z cennymi informacjami zawartymi w kronikach, naukowcy wnioskują, że wysokie na co najmniej 3 metry tsunami, uderzyło w 1497 roku w Darłowie i Darłówku, w 1757 w Kołobrzegu i Mrzeżynie, a następnie w 1779 roku w Łebie i Trzebiatowie.

Nie mógł być to sztorm, bo skala spustoszeń była olbrzymia. Jedynym zjawiskiem, na które może wskazywać opis, jest tsunami. Przyczyna jego nie jest wyjaśniona. Hipotez jest kilka, jedna mówi o podmorskim trzęsieniu ziemi, druga o eksplozji gazów znajdujących się pod dnem Bałtyku, a trzecia o upadku meteorytu.

Nie możemy czuć się w pełni bezpiecznie

Bogata historia wstrząsów tektonicznych w Polsce sprawia, że nigdy nie będziemy pewni, że ze strony żywiołu, jakim jest ziemia, nic nam nie grozi. Choć wstrząsy w danym miejscu zdarzają się raz na kilkadziesiąt lub nawet kilkaset lat, to jednak mogą wystąpić w każdej chwili.

Wstrząs nawet niedużej siły w rejonie Wrocławia czy Krakowa może poczynić spore szkody, ponieważ nasze budownictwo nie jest przygotowane na takie zjawiska. Starsze budynki mogą zostać uszkodzone lub nawet zawalić się.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama