Polska: Z IV ligi do... reprezentacji

Kiedy Maciej Rybus przeszedł przed kilkoma dniami do rosyjskiego Tereka Grozny Franek Smuda straszył piłkarza, że w razie problemów z grą w pierwszym składzie może stracić swoje miejsce w reprezentacji na EURO 2012. Tymczasem pewien zawodnik z polskiej ligi jest najlepszym dowodem na to, że aby grać w kadrze nie tylko nie trzeba mieć pewnej pozycji w klubie, ale też można być zawodnikiem tułającym się po boiskach IV ligi!

Kiedy Maciej Rybus przeszedł przed kilkoma dniami do rosyjskiego Tereka Grozny Franek Smuda straszył piłkarza, że w razie problemów z grą w pierwszym składzie może stracić swoje miejsce w reprezentacji na EURO 2012. Tymczasem pewien zawodnik z polskiej ligi jest najlepszym dowodem na to, że aby grać w kadrze nie tylko nie trzeba mieć pewnej pozycji w klubie, ale też można być zawodnikiem tułającym się po boiskach IV ligi!

Kiedy Maciej Rybus przeszedł przed kilkoma dniami do rosyjskiego Tereka Grozny Franek Smuda straszył piłkarza, że w razie problemów z grą w pierwszym składzie może stracić swoje miejsce w reprezentacji na EURO 2012. Tymczasem pewien zawodnik z polskiej ligi jest najlepszym dowodem na to, że aby grać w kadrze nie tylko nie trzeba mieć pewnej pozycji w klubie, ale też można być zawodnikiem tułającym się po boiskach IV ligi!

Mirko Ivanovski, bo to on jest bohaterem tej wiadomości, to 22-letni napastnik rodem z Macedonii. W piłkarskim świecie szerzej się pokazał dopiero w zespole Makedonija Skopje, w którym dobre występy otworzyły mu drogę do wypożyczenia do czeskiej Slavii Praga. Tam jednak zbyt wielu szans an grę nie dostawał, co dość skrzętnie w 2010 roku wykorzystała Arka Gdynia, która zdecydowała się na wykupienie karty zawodniczej piłkarza.

Reklama

"Arkowcy" grali jeszcze wtedy na boiskach Ekstraklasy, dzięki czemu Macedończyk wierzył, że uda mu się jakoś u nas wypromować. Niestety zgodnie z przewidywaniami Gdynianie spadli do I ligi, a Mirko widział coraz mniej powodów do gry w żółto-niebieskich barwach. Nic więc dziwnego, że snajper powoli rozglądał się za innym pracodawcą, co z pewnością nie spotkało się z uznaniem włodarzy Arki. W styczniu nawet piłkarz był już na testach w niemieckim Karlsruger SC, ale do transferu nie doszło. Po jego powrocie do Polski działacze gdyńskiego klubu postanowili ukarać zawodnika i zesłali go do swoich rezerw w IV lidze.

Nie przeszkodziło to jednak Macedończykowi dostać powołanie do swojej drużyny narodowej, gdzie selekcjoner John Toshack cały czas mocno wierzy w umiejętności swojego podopiecznego. Mirko przeszedł zresztą wszystkie szczeble kadry począwszy od drużyny do lat 17 i debiutując w pierwszej reprezentacji w 2010 roku. W barwach Macedonii zagrał jak dotąd 5 razy i zdobył 1 gola.

Także sami widzicie, nawet w przypadku przymarzania Rybusa do ławki w Czeczenii, były legionista wciąż będzie miał prawo wierzyć w grę na EURO 2012...

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy