Poważny problem Facebooka

Popularny YouTuber Veritasium prowadzący ciekawy kanał o nauce przeprowadził ostatnio eksperyment dotyczący Facebooka. Wykupił on reklamę założonego specjalnie na te potrzeby fanpage'u i obserwował wyniki. A te są zatrważające - przynajmniej z punktu widzenia reklamodawców.

Popularny YouTuber Veritasium prowadzący ciekawy kanał o nauce przeprowadził ostatnio eksperyment dotyczący Facebooka. Wykupił on reklamę założonego specjalnie na te potrzeby fanpage'u i obserwował wyniki. A te są zatrważające - przynajmniej z punktu widzenia reklamodawców.

Popularny YouTuber Veritasium prowadzący ciekawy kanał o nauce przeprowadził ostatnio eksperyment dotyczący Facebooka. Wykupił on reklamę założonego specjalnie na te potrzeby fanpage'u i obserwował wyniki. A te są zatrważające - przynajmniej z punktu widzenia reklamodawców.

Okazało się bowiem, że w ciągu kilku dni udało mu się zgromadzić kilka tysięcy lajków jednak te w żaden sposób nie przekształciły się w aktywność fanów na profilu - nie komentowali oni, nie lajkowali postów i nie udostępniali ich dalej - co jest bardzo dziwne, bowiem ludzie, którzy już klikną "lubię to" na danej stronie zazwyczaj nawet w najmniejszym stopniu interesują się tym co się potem na danym fanpage'u dzieje (co wyraźnie widać w statystykach).

Reklama

Analiza nowych lajków pod kątem kraju pochodzenia wykazała jednak o co chodzi. Nowi "fani" pochodzili bowiem głównie z Indonezji, Egiptu, Indii, Filipin, Pakistanu, Nepalu czy Sri Lanki - a właśnie te słabo rozwinięte kraje słyną z "syntetycznych" fanów. Po prostu firmy, które oferują podbicie ilości polubień na stronie za pieniądze, zlecają zakładanie fikcyjnych kont i lajkowanie z ich pomocą opłaconeych fanpage'y zatrudniają ludzi z najbiedniejszych krajów świata.

Dziwne zatem wydawać się może, że oficjalna reklama na Facebooku przekłada się na oglądalność dokładnie tak samo jak gdyby wykupić lajki w tego typu firmie (co swoją drogą jest tańsze), jednak jest proste wyjaśnienie tego fenomenu - "sztuczni" fani klikają bowiem nie tylko w strony, za które im się płaci lecz w inne, losowo wybrane - tak aby umknąć przed filtrami Facebooka wyłapującymi takie osoby.

Dla sieci społecznościowej to przeogromny problem, bo to właśnie na tym głównie ona zarabia, a zatem okazuje się, że zarabia ona na farmach fanów - tylko, że w nieco okrężny sposób. A informacje te z pewnością nie wpłyną pozytywnie na sprzedaż reklam w portalu.

Aż dziwne, że przy tym wszystkim Facebook nadal jest przez giełdę wyceniany tak wysoko.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy