Probierz przyszłą nadzieją kadry?

Michał Probierz to jak na polskie realia postać bardzo intrygująca. Jeszcze kilka lat temu biegał po boiskach Ekstraklasy razem z piłkarzami, których przecież całkiem niedawno miał okazję prowadzić już jako trener. Nikłe doświadczenie szkoleniowe nie przeszkodziło mu jednak w wypromowaniu się na krajowym podwórku i w konsekwencji zwróceniu na siebie uwagę innych europejskich klubów. Czy jego następnym celem będzie objęcie schedy po Smudzie?

Michał Probierz to jak na polskie realia postać bardzo intrygująca. Jeszcze kilka lat temu biegał po boiskach Ekstraklasy razem z piłkarzami, których przecież całkiem niedawno miał okazję prowadzić już jako trener. Nikłe doświadczenie szkoleniowe nie przeszkodziło mu jednak w wypromowaniu się na krajowym podwórku i w konsekwencji zwróceniu na siebie uwagę innych europejskich klubów. Czy jego następnym celem będzie objęcie schedy po Smudzie?

Michał Probierz to jak na polskie realia postać bardzo intrygująca. Jeszcze kilka lat temu biegał po boiskach Ekstraklasy razem z piłkarzami, których przecież całkiem niedawno miał okazję prowadzić już jako trener. Nikłe doświadczenie szkoleniowe nie przeszkodziło mu jednak w wypromowaniu się na krajowym podwórku i w konsekwencji zwróceniu na siebie uwagę innych europejskich klubów. Czy jego następnym celem będzie objęcie schedy po Smudzie?

Solidny, pewny, ale bez rewelacji. Taki krótki opis najczęściej świta fanom piłki, którzy próbują wysilić szare komórki w przypomnieniu sobie jaki był Michał Probierz, gdy jeszcze sam jak jego dzisiejsi podopieczni biegał po murawie za piłką. Grający w linii pomocy Probierz w polskim światku piłkarskim pokazał się jako zawodnik Ruchu Chorzów, skąd po raz pierwszy (i jak się okazało ostatni) wyjechał do zagranicznego klubu. Wybór padł na niemiecki KFC Uerdingen 05, z którym zawodnik miał okazję pobyć przez chwilę w słynnej Bundeslidze. Potem przyszedł mały krok wstecz i gra w niższych poziomach rozgrywkowych dla SG Wattenscheid 09.

Reklama

W obliczu takiej szarości Probierz w 1997 zdecydował się na przedwczesny powrót na rodzime boiska, gdzie przyjęto go z otwartymi ramionami w Górniku Zabrze. W barwach 14-krotnego mistrza Polski grał aż do roku 2004, po czym przeniósł się na krótko do Pogoni Szczecin. Tam jednak nie zagościł zbyt długo i szybko trafił do grającego jedną klasę niżej Widzewa Łódź. I to właśnie ten transfer okazał się gwoździem do trumny dla kariery piłkarskiej Probierza. Podczas jednego z majowych pojedynków w 2005 roku były gracz Ruchu Chorzów doznał zerwania więzadeł krzyżowych, które definitywnie zakończyło jego czynną przygodę z piłką.

Bytomianin nie miał więc zbytnio innego wyjścia, jak tylko wrócić do rodzinnej miejscowości i spróbować wszystkiego od nowa już w roli trenera. Okazja ku temu przyszła zaskakująco szybko, kiedy kilka miesięcy później Probierz objął stanowisko szkoleniowca miejscowej Polonii z misją utrzymania zespołu w ówczesnej 2 lidze. Sezon choć niełatwy nie zakończył się spadkiem drużyny i świeżo upieczony trener już mógł myśleć o kolejnym wyzwaniu.

To czekało na niego już w Łodzi, gdzie Widzew powoli szykował się do startu w Orange Ekstraklasie. Pełen wzlotów i upadków sezon 2006/2007 zakończył się dwunastą lokatą zespołu Probierza, który mimo wszystko pożegnał się z pracą już na starcie do nowych rozgrywek.

Szkoleniowiec powrócił jednak na stare śmieci, gdzie wraz z Polonią Bytom próbował uratować honor w walce o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kampania okazała się całkiem satysfakcjonująca i Probierz mógł cieszyć się coraz większą renomą na polskich stadionach.

To z kolei zaowocowało umową w 2008 roku z Jagiellonią Białystok, gdzie trener spędził najbliższe 3 lata. Ten okres okazał się niezwykle udanym czasem dla niezbyt doświadczonego szkoleniowca, który dostąpił zaszczytu dwukrotnego awansu do europejskich pucharów, jednym Pucharem Polski oraz jednym Superpucharem kraju. Mimo wszystko między trenerem a zarządem zaczął się tworzyć dość trudny do wytrzymania klimat, z którego niedługo później Probierz zdecydował się ewakuować.

Na początku września tego roku były już opiekun "Jagi" wylądował w ekstremalnie dołującym ŁKS-ie Łódź, który seryjnie przegrywał chyba wszystkie swoje mecze. Przyjście Probierza zmobilizowało jednak łódzkich piłkarzy na tyle, że ci niespodziewanie pokonali na wyjeździe Cracovię, co było tylko kolejnym dowodem na to, że trener ma jakieś pojęcie o swoim fachu.

Dostrzegli to także działacze Arisu Saloniki, którzy zapamiętali Probierza z jego wypraw z białostockim klubem po punkty w Lidze Europejskiej. Grecy natychmiast przekonali szkoleniowca do rozpoczęcia pracy w tamtejszej Super League i uratowania nie potrafiącego wygrać już od 10 spotkań zespołu prowadzonego przez Sakisa Tsiolisa. Polak dość chętnie przystał na nowe wyzwanie i już w pierwszym meczu musiał mierzyć się ze słynnym Olympiakosem Pireus. Wbrew obawom drużyna z Salonik przegrała tylko 2:3, udowadniając w tym meczu, że Aris zyskał zastrzyk zupełnie świeżej krwi. Potwierdzenie tej tezy przyszło już w drugim spotkaniu pod wodzą Probierza, czyli podczas potyczki z OFI Kreta, którą Aris wygrał 0:1.

Kolejny sukces mógł przyjść już podczas wczorajszego pojedynku z Panioniosem, które ekipa z Salonik dość pechowo przegrała 2:1. Mimo wszystko urodzony w Bytomiu trener jest w Grecji postrzegany jako duży talent szkoleniowy, co bez wątpienia znajdzie wkrótce swoje echo także w polskich mediach.

Część fanów znad Wisły już nawet mówi wprost, że to najprawdopodobniej właśnie Probierz zastąpi Franciszka Smudę na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski po Mistrzostwach Europy w 2012 roku. Czy to realne? Według niektórych - tak. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że były gracz Górnika Zabrze lubi wyzwania, a jego kontrakt w Grecji obowiązuje póki co tylko do 30 czerwca przyszłego roku. Oczywiście sensowność jego kandydatury będzie budowana na bazie wyników, jakie 39-latek uzyska do tego czasu na południu Europy, ale nie da się wykluczyć, że Probierz będzie jednym z koni startujących w wyścigu.

Myślicie, że Probierz sprawdziłby się w roli trenera drużyny narodowej?

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy