Prom Atlantis wrócił z ostatniej misji

Wczoraj o godzinie 14:48 czasu polskiego wahadłowiec Atlantis po raz ostatni wylądował na bieżni Centrum Kosmicznego im. Kennedyego na Florydzie, po powrocie z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Wczoraj o godzinie 14:48 czasu polskiego wahadłowiec Atlantis po raz ostatni wylądował na bieżni Centrum Kosmicznego im. Kennedyego na Florydzie, po powrocie z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Wczoraj o godzinie 14:48 czasu polskiego wahadłowiec Atlantis po raz ostatni wylądował na bieżni Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie, po powrocie z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

11-dniowa misja sześcioosobowej załogi przeszła już do historii, chociaż wypełniona była takimi samymi zadaniami, jak każda spośród poprzednich kilkudziesięciu.

Astronauci wychodzili na trzy spacery kosmiczne, podczas których zamontowali m.in. baterie do paneli słonecznych, dzięki którym laboratorium na orbicie otrzymało dostawy prądu. Jednym z kluczowych zadań było dołączenie rosyjskiego modułu badawczego MRM-1 o nazwie Rasswiet (Świt) do modułu Zarja, co zakończyło się pełnym sukcesem. W przyszłości moduł Rasswiet będzie służyć do dokowania rosyjskich statków Sojuz.

Reklama

Astronauci przeprowadzili w stanie nieważkości bardzo ciekawe eksperymenty i tradycyjnie już połączyli się ze światowymi stacjami telewizyjnymi, aby odpowiedzieć na pytania widzów. W niedzielę (23.05) wahadłowiec po raz ostatni odłączył się od Stacji Kosmicznej i rozpoczął powrót na Ziemię.

Pogoda panująca wczoraj na Florydzie okazała się nadzwyczaj sprzyjająca, dlatego astronauci otrzymali pozwolenie na wylądowania na bieżni numer 33. Lot trwający 11 dni 18 godzin 28 minut i 5 sekund zakończył użytkowanie wahadłowca Atlantis, który eksploatowany był przez ostatnich 25 lat i przez ten czas pokonał w sumie 200 milionów kilometrów.

Teraz Atlantis zostanie umieszczony jako jeden z wielu eksponatów w Narodowym Muzeum Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Dayton w stanie Ohio. Wreszcie każdy będzie mógł zobaczyć go na własne oczy i pomyśleć nad jego wielkim wkładem w historię nauki.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy