Rewolucja europejskiej piłki coraz bliżej?

Był taki czas, kiedy UEFA zastanawiała się nad wprowadzeniem w życie reguł o nazwie Finansowe Fair Play. W szeregu owych zasad znajdował się pewien wpis, który nakładał na europejskie kluby obowiązek wystawiania składów meczowych, w którym prawie połowa drużyny byłaby zbudowana z krajowych zawodników. Teraz wspomniany zapis znajduje coraz większą liczbę zwolenników.

Był taki czas, kiedy UEFA zastanawiała się nad wprowadzeniem w życie reguł o nazwie Finansowe Fair Play. W szeregu owych zasad znajdował się pewien wpis, który nakładał na europejskie kluby obowiązek wystawiania składów meczowych, w którym prawie połowa drużyny byłaby zbudowana z krajowych zawodników. Teraz wspomniany zapis znajduje coraz większą liczbę zwolenników.

Europejska Federacja Piłkarska już od dłuższego czasu z niepokojem patrzy na coraz większe pieniądze, jakie kluby przeznaczały na regularne transfery. Liczba milionów euro krążących między klubami niejednokrotnie dochodziła bowiem to niewyobrażalnych rozmiarów. Dość przytoczyć tutaj transfer Cristiano Ronaldo do Realu Madryt, na którym Manchester United zarobił ponad 90 milionów.

Coraz częściej też dochodziło do zjawisk, gdzie jakiś bardzo majętny miliarder wykupował któryś z mniejszych klubów, po czym inwestując w niego swoje prywatne pieniądze ściągał do niego co lepszych piłkarzy. Tak było choćby w przypadku Manchesteru City, czy obecnie z rosyjską Anzhi Makhachkala, gdzie na krótkiej przestrzeni czasu udało się zebrać mniej lub bardziej znane nazwiska.

Fani futbolu szybko zwrócili uwagę na fakt, iż tego typu manewry wypaczały prawdziwego ducha sportu, bowiem wyniki były tylko tam, gdzie były większe pieniądze. W końcu, jeśliby wrócić do wywołanego już wcześniej Manchesteru City, to - nikomu nie umniejszając jego zasług - w końcu dzięki temu ekipa Roberto Manciniego miała okazję niedawno zadebiutować w elitarnej Lidze Mistrzów.

Do tego wszystkiego dochodził jeszcze fakt, iż kluby coraz rzadziej stawiały na krajowych zawodników, co skutecznie odbijało się na formę niektórych reprezentacji narodowych.

Wobec przybierającej siły tego typu zjawisk, UEFA wpadła niedawno na pomysł wprowadzenia Finansowego Fair Play, który z jednej strony zakładał wprowadzenia limitu transferowego na kluby, a z drugiej wymuszał na nich wystawianie kadry meczowej z większą liczbą piłkarzy z własnego kraju.

Pomimo tego, że sama koncepcja wciąż znajduje się jeszcze w powijakach, liczba jej zwolenników stale przybywa. Ostatnim, który wypowiedział się w tej sprawie był menadżer Fulham Londyn - Martin Jol. Holender zdecydowanie popiera tak zwaną zasadę "6+5", która dopuszcza do wystawienia drużyny z 6 obcokrajowcami i 5 graczami z rodzimego kraju.

" - Mając regułę 6+5 będziemy stwarzać większą perspektywę młodym zawodnikom, którzy w innych przypadkach pewnie nie mieliby żadnych szans znalezienia się w kadrze. Taki system szybko zacząłby się spłacać zarówno finansowo dla klubów, jak i względem formy danych reprezentacji narodowych. Patrząc na ten przykład na Anglię jestem święcie przekonany, że gdyby angielskie kluby miały w swoich pierwszych składach po 5 piłkarzy każdy, zespół narodowy szybko odczułby spore korzyści z tego faktu."

Czy według was implementacja powyższej koncepcji przyniosłaby europejskiej piłce faktycznie aż tyle dobrego, czy też okazałaby się totalnym niewypałem, a w konsekwencji regresem tej dyscypliny na Starym Kontynencie? Czekamy na Wasze głosy!

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas