Tajemnicza mgła przysłoniła słońce przez półtora roku
Według świadectw pisemnych, które poparte zostały badaniami słojów drzew, a także dowodami archeologicznymi, przez półtora roku w latach 536-537 naszej ery niebo pomiędzy Europą, Azją Mniejszą aż do Chin przykryła tajemnicza chmura, która na cały ten czas przysłoniła słońce, przez co w niektórych miejscach nawet latem padał śnieg, a z powodu głodu wymarła 1/3 mieszkańców Europy, 80% mieszkańców Chin, a w Skandynawii mogło umrzeć nawet 75-90% populacji.
Według świadectw pisemnych, które poparte zostały badaniami słojów drzew, a także dowodami archeologicznymi, przez półtora roku w latach 536-537 naszej ery niebo pomiędzy Europą, Azją Mniejszą aż do Chin przykryła tajemnicza chmura, która na cały ten czas przysłoniła słońce, przez co w niektórych miejscach nawet latem padał śnieg, a z powodu głodu wymarła 1/3 mieszkańców Europy, 80% mieszkańców Chin, a w Skandynawii mogło umrzeć nawet 75-90% populacji.
Wystąpienie tego zjawiska odkryto w latach 80, gdy amerykańscy naukowcy poszukiwali śladów dawnych wybuchów wulkanów. Znaleźli oni zapiski kronikarzy żyjących w okolicach roku 536, a także wiele wieków później, którzy opisali to zjawisko. Jan z Efezu - jeden z ważniejszych historyków i filozofów tego okresu pisał, że "słońce dawało ciemne światło, tak jak księżyc, przez cały rok. Przypominało to słońce podczas zaćmienia, jego promienie nie były tak jasne jak zazwyczaj".
Inni, jak na przykład Jan Lydos, pisali o całkowicie zniszczonych przez tajemniczą mgłę plonach, co miało doprowadzić w Europie do ogromnych problemów.
W Chinach z kolei pisano o tym, że nie dało się w roku 536 dostrzec na niebie gwiazdy Kanopus, a dwa kolejne lata były okresem chłodów i śniegu w okresie letnim, głodu i suszy. W niektórych rejonach Chin wymarło nawet do 80% ludności.
Dowody na potwierdzenie tych wszystkich zapisów udało się znaleźć w słojach drzew w Europie, a także w Mongolii i na Syberii. Dało się tu dostrzec różnice pomiędzy konkretnymi regionami - w niektórych największy kryzys zaczął się kilka lat wcześniej niż w innych, lecz ogólnie można mówić o 10-letniej anomalii klimatycznej.
Najgorzej sytuacja wyglądała w Skandynawii, gdzie na terenie dzisiejszej Szwecji opuszczono w tym czasie około 75% wiosek, a na południu Norwegii odkryto wzrost liczby pochówków o 90-95%.
Tamtejsi kronikarze pisali o Fimbulvinter - trzyletniej, strasznej zimie, która według mitologii nordyckiej miała poprzedzać zniszczenie świata - Ragnarök.
Do dziś nie wiadomo jednak co spowodowało takie zabójcze zjawisko - czy była to ogromna erupcja wulkaniczna, czy też może bliski przelot wielkiej komety, która pozostawiła po sobie chmurę drobnych cząsteczek unoszących się w powietrzu.
Źródło: