Tak wygląda zderzenie komara z kroplą deszczu
Zderzenie komara z kroplą deszczu jest niczym zderzenie człowieka z autobusem - jest jednak mała różnica - komar takie zderzenie przeżywa. Teraz naukowcy przeprowadzili eksperymenty, aby sprawdzić jak to jest możliwe.
Zderzenie komara z kroplą deszczu jest niczym zderzenie człowieka z autobusem - jest jednak mała różnica - komar takie zderzenie przeżywa. Teraz naukowcy przeprowadzili eksperymenty, aby sprawdzić jak to jest możliwe.
Okazało się, że niewielka waga owada bardzo mu pomaga - relatywnie duża i ciężka kropla deszczu nie przekazuje swojego pędu komarowi, lecz spływa ona po powierzchni jego ciała. A raczej odwrotnie - komar spływa w kropli - ale po kolei.
Same badania były potwornie trudne, bo aby zasymulować krople deszczu o prędkości 9 m/s naukowcy musieli je zrzucać z wysokości trzeciego piętra. A pamiętajmy, że miały one trafiać w komary znajdujące się na poziomie gruntu.
Jednak z czasem udało się ten problem przezwyciężyć i badacze opracowali system strzelania kroplami wody do komarów zamkniętych w klatce.
Zauważono, że komary przeżywają poruszając się przez moment razem z kroplą zamiast przeciwstawiania się jej. Kropla ma bowiem często masę 50 razy większą od tych owadów i po kolizji komar zostaje na chwilę pasażerem na gapę.
Wiąże się to z chwilowym przeciążeniem na poziomie 100-300g - co jest nowym rekordem (wcześniej sądzono, że najlepiej radzą sobie pod tym względem pchły przeżywając przeciążenie 130g podczas skoków).
Komar po kolizji przedostaje się na drugą stronę kropli i zupełnie bezpiecznie wylatuje.